The Vault Collection Morphe Brushes

Morphe Brushes x Jaclyn Hill The Vault Collection w końcu, po wielu miesiącach doczekała się recenzji na blogu! To wisienka na torcie całego tygodnia #PALETLOVE. Jeżeli zastanawiacie się czy jestem zadowolona z zakupu całej kolekcji, czy najchętniej wyrzuciłabym je przez okno – zapraszam na post!

The Vault Collection blog kosmetyczny

The Vault Collection Morphe Brushes opinie

Morphe Brushes x Jaclyn Hill The Vault Collection

Nie będę ukrywać, że kiedy Jaclyn pokazała na swoim kanale kolejne zaprojektowane z Morphe Brushes paletki, to od razu byłam pewna, że je kupię. Lubię cienie Morphe, do Jaclyn mam sentyment, bo śledzę ją od lat, a kolekcja The Vault Collection po prostu mi się spodobała. Pomyślałam, że będzie doskonałym uzupełnieniem tego, co już mam.

Na pewno część z Was pamięta aferę jaka towarzyszyła premierze tych palet. Niby wyszły kiepskie wersje, potem je wymieniali, ale naprawdę nie wymieniali… Nie mam chyba siły się w to zagłębiać, bo mam serdecznie dość dramy na zagranicznym YT. Przejdźmy więc do szczegółów, bo ten post i tak będzie niesamowicie długi.

The Vault Collection

Kolekcja składa się z czterech palet, a każda z nich ukrywa w sobie 10 cieni o różnych wykończeniach. Każda paleta skupia się w okół kilku określonych kolorów, dlatego są fajnym uzupełnieniem kolekcji. Koszt całego pakietu to 49$, ale zawsze możemy skorzystać ze zniżki któregoś z influencerów, więc będzie trochę taniej. Przypominam tez, że Morphe ma stronę europejską, więc bez problemu wysyłają do Polski.

Jedna paleta w przeliczeniu na złotówki kosztuje ok. 46zł i w tej cenie otrzymujemy świetnej jakości produkty, porządne kartonowe opakowanie i świetne lusterko. Z kwestii technicznych jeszcze nadmienię, że nazwy cieni znajdują się zaraz pod nimi (na szczęście!), a paletki wyglądają przepięknie.

Jakie są cienie w The Vault Collection?

Cienie w paletach są dobrze napigmentowane, choć nie wszystkie tak samo. Co więcej, to nie jest taki pigment, który robi plamy. Ogromną zaletą tych cieni jest to, że świetnie się z nimi pracuje. Formuła jest tak opracowana, że nie da się nimi zrobić krzywdy. Rozcieranie kolorów jest elastyczne, wygodne i bezproblemowe. Cienie doskonale się do siebie kleją, co daje spore możliwości w intensyfikowaniu makijażu. W większości są miękkie, lekko się pylą podczas nabierania, ale osyp podczas wykonywania makijażu jest standardowy. Kolejna wspólna cecha jest taka, że właściwie żadna z nich nie jest kompletna i do wykonania makijażu przyda nam się coś dodatkowego.

ZOBACZ: MORPHE BRUSHES 35C PALETTE

The Vault Collection Bling Boss

The Vault Collection Bling Boss

Jedna z dwóch moich ulubionych paletek z całej kolekcji. Jest chłodna, a to ją wyróżnia nie tylko wśród The Vault Collection, ale i wśród produktów dostępnych na rynku. Coraz trudniej znaleźć wśród paletek coś chłodniejszego. Bling Boss skupia się na fioletach, zwiera cztery foliowe cienie (Bling Bling, Gem, Glitz & Glam i Bassy), jeden perłowy (Pizzazz), a reszta to dobrze napigmentowane maty (w tym jeden z drobinkami – Berry Treasure).

Czy paleta sprawiała mi jakieś problemy? Raczej nie. Nie do końca rozumiem ideę cienia Berry Treasure, bo byłby prześliczny bez tego shimmeru, ale poza tym nie będę się niczego czepiać. Folie dają fajny efekt solo (widoczne na zdjęciu), a na bazie z NYXa wskakują na kolejny level.

bling boss swatches

The Vault Collection Bing Boss opinie

Bling Boss – u kogo się sprawdzi?

Jeżeli brakuje Wam chłodniejszych cieni, które mają fioletową bazę, to możecie zainteresować się Bling Boss. Jej kolory będą fajnie uzupełniać każdy makijaż, a posiadaczki zielonych oczu będą zachwycone – uwierzcie mi na słowo, wiem coś o tym. To fajna opcja dla osób, które tęsknią za chłodnymi kolorami w swoich makijażach.

The Vault Collection Ring the alarm

The Vault Collection Ring the Alarm

Mój drugi ulubieniec! Uważam, że warto ją kupić bo jest ciepła, ale w taki nieoczywisty sposób. Wszystkie cienie są podbite odrobiną czerwieni i fioletu, co daje naprawdę ciekawy efekt. Najlepiej się to prezentuje po prostu w makijażu, ciężko to oddać na zdjęciach. Minusem Ring the Alarm są 3 podobne do siebie brązy: Rush, Alert i Mugshot. Okej, nie są identyczne, ale jak użyjemy ich trzech, efekt na powiece jest taki, jakbyśmy użyły jednego. Trochę słabo i uważam, że te brązy można byłoby dobrać trochę lepiej.

Ja tych kolorów używam bardzo często, więc nie jest to dla mnie jakiś ogromny problem, ale uważam, warto zwrócić na to uwagę. Uwielbiam Lolli, Framed i Scarlet, bo szybko mogę nimi zrobić nieoczywisty dzienny makijaż, w którym moje oczy są elektryzująco zielone. Bardzo lubię tę paletkę!

ZOBACZ: 9 najlepszych pędzli do blendowania

MORPHE RING THE ALARM SWATCHES

Ring the alarm makijaż The Vault Collection Ring the alarm

Ring The alarm – u kogo się sprawdzi?

Takie odcienie bardzo mocno podbijają błękity i niebieskości, ale muszę przyznać, że ja również jestem z niej zadowolona. Mam zielone oczy i zazwyczaj jak jej używam, ta zieleń ożywa. Wydaje mi się, że paletka jest „uniwersalna” i będzie pasować praktycznie do każdej tęczówki. Zarówno do wykonania całego makijażu lub jako jego uzupełnienie.

The Vault Collection Armed & Gorgeous

The Vault Collection Armed & Gorgeous

Właściwie od początku Armed & Gorgeous niczym mnie nie zachwycała i dalej tak jest, ale mimo wszystko lubię po nią sięgać. Bardzo podoba mi się cień Acces, który daje bardzo nieoczywisty efekt na powiekach. W palecie znajdziemy jaśniejsze wersje brązów z Ring The Alarm, mam na myśli Agent i Secure. Zresztą te dwa kolory też są do siebie zbyt podobne jak na jedną paletę. Vip, Gilt Trip, Coin i Classified są cieniami foliowymi, ale Vip nie daje aż takiej tafli jakbym chciała.

Ta paleta robi na mnie wrażenie czegoś w stylu „zróbmy coś, żeby tylko było”. Jakby nie mieli co zrobić z cieniami, które już wyprodukowali i musieli gdzieś je wcisnąć. Nie zrozumcie mnie źle – cienie są spoko, jakość jest tak samo dobra jak w reszcie, ale moim zdaniem kolory są średnio zestawione. Niby użytkowe, niby da się z nich coś zrobić, ale nie robią większego wrażenia.

ARMED & GORGEOUS SWATCHES

The Vault Collection Armed & Gorgeous

Armed & Gorgeous – u kogo się sprawdzi?

Jeżeli mam być szczera, to właściwie u każdego. To bezpieczne i sprawdzone kolory do każdego rodzaju makijażu (no może poza tą nieszczęsną zielenią). Wydaje mi się, że podobnych kolorów jest wszędzie pełno i nie ma się czym zachwycać. Jak wspomniałam – jakość jest ok, zestawienie kolorów już trochę mniej.

The Vault Collection Dark Magic

The Vault Collection Dark Magic

Nieszczęsna piękność Dark Magic. To znaczy, dla kogoś piękność, dla mnie jest po prostu ok. Nie lubię zielonych cieni, a umówmy się – to główny motyw przewodni tej paletki. Zamawiając całość stwierdziłam jednak, że może dzięki niej się przekonam, ale tak jak myślałam – używam jej najrzadziej.

Kontrowersyjnym cieniem z tej paletki był Potion, który ponoć kompletnie nie dał się budować, ani nic. No cóż u mnie nie było tego problemu. W ogóle wszystkie cienie fajnie się budują, łączą ze sobą i przenikają tworząc płynne przejścia. W palecie mamy genialną matową czerń i piękne turkusy, które o dziwo wcale nie są takie suche! Początkowo dają słaby pigment, ale dokładając koloru możemy wzmocnić intensywność. Najbardziej suchy jest Mojo i on faktycznie bywa trochę irytujący w pracy.

dark magc swatches

The Vault Collection Dark Magic opinie

Dark Magic – u kogo się sprawdzi?

Szczerze? Chyba tylko dla tych osób, które lubię bawić się w takie nieoczywiste makijaże. Paletka jest ładna, nie mogę jej tego odmówić. Ja jednak nie jestem fanką zieleni i podobnych kolorystycznie cieni. Jak jeszcze turkus jakoś jestem w stanie wcisnąć w makijaż i uzyskać fajny efekt, tak każda zieleń w makijażu jest dla mnie po prostu brzydka. Dark Magic jest fajną paletą dla osób, które poszukują tego typu odcieni.

ZOBACZ: Paleta pełna błysku | Morphe Brushes 35F

Porównanie do Morphe x Jaclyn Hill

Ten post jest już i tak wystarczająco długi, nawet nie wiem czy któraś z Was przez niego przebrnie. Dlatego nie będę dokładnie Wam omawiać, które cienie są podobne. Wrzucę Wam poniżej zdjęcie każdej z nich w zestawieniu z pierwszą paletką, którą Jaclyn stworzyła we współpracy z Morphe Brushes. Żeby ułatwić Wam sprawę zaznaczyłam cienie, które są takie same lub bardzo, bardzo podobne. Czy mając dużą paletkę Morphe jest sens kupować, którąś z the Vault Collection? Myślę, że fajnym uzupełnieniem będzie Bling Boss i  lub Dark Magic. Oczywiście jakbym się uparła, to pozostałe dwie też dobrze je uzupełniają, ale umówmy się… Pierwsza paleta daje na tyle dużo możliwości, że większości z Was na pewno wystarczy.

ZOBACZ: PALETA MORPHE X JACLYN HILL PO ROKU UŻYTKOWANIA

The Vault Collection cena

Morphe Brushes x Jaclyn Hill The Vault Collection

Czy warto kupić wszystkie palety z kolekcji?

Totalnie szczerze? Nie wydaje mi się, że koniecznie trzeba kupować wszystkie cztery. Kolory są do siebie tak zbliżone, że bez sensu jest je powielać. Z drugiej strony każda z nich ma w sobie COŚ, co może się komuś spodobać i co wtedy? Ja się bardzo ciesze, że mam wszystkie cztery, choć żadna z nich nie jest ideałem. Jednak ja naprawdę mam fioła na punkcie palet do oczu, a i mam duży wybór podczas malowania klientek. Czy Wy potrzebujecie całej The Vault Collection? Myślę, że nie. Dwie paletki godne uwagi to na pewno Bling Boss i Ring The Alarm. Mają przepiękne, wyjątkowe kolory, które na pewno świetnie uzupełnią Wasze zbiory. Cienie są dobre, lubię je i śmiało mogę polecić jeżeli zastanawiacie się nad zakupem.

To co? Chyba już wiecie wszystko! Kto dotrwał do końca postu? Dajcie znać w komentarzach, mam wrażenie, że to najdłuższy post jaki napisałam na blogu!

***

To już koniec! To ostatni post z tygodniowego cyklu #PALETLOVE i muszę Wam powiedzieć, że było super! Już mam pomysł na kolejną taką serię, więc szykujcie się, bo będzie się działo! Która paletka z ostatniego tygodnia najbardziej Was zainteresowała? Poniżej wrzucam Wam linki do wszystkich recenzji:

Która paletka z The Vault Collection podoba Wam się najbardziej?