Paletka Paese Warm Memories wywołała w sieci spore zamieszczanie. Namawiałyście mnie, żebym ją przetestowała, więc tak się stało i przybywam z recenzją. Jeżeli poszukujecie informacji czy warto ją kupić, to nie możecie przegapić dzisiejszego postu. Poniżej dzielę się moimi wrażeniami po kilku miesiącach użytkowania.
Paletka Paese Warm Memories
Z polską marką Paese nie mam zbyt dużego doświadczenia. Parę lat temu (5-6?) miałam kilka pojedynczych matowych cieni i jak na tamte czasy były całkiem niezłe, choć tamta jakość teraz pewnie by mi nie odpowiadała. O marce było cicho, aż do momentu pojawienia się właśnie paletki Warm Memories. Jaki to był szał, wszędzie było o niej pełno! Co ciekawe, to całe zamieszanie kompletnie na mnie nie wpłynęło i wcale nie byłam zainteresowana. Kolejna ciepła paletka, nic nowego… Jednak za Waszą namową zdecydowałam się na zakup, poczekałam na promocję i dorwałam ją za ok. 65zł. Czy było warto?
Co kryje paletka Paese Warm Memories
12 cieni, trzy różne formuły i porządne lusterko. Kartonowe opakowanie paletki jest super! Bardzo lubię taką formę, a marka nie zawiodła jeżeli chodzi jakość. Cienie ważą łącznie 18 gramów, a w cenie regularnej Paese Warm Memories kosztuje 99,90zł.
Bałam się, że maty w palecie będą słabe, suche i mimo tego, co widziałam w sieci – słabo napigmentowane. W końcu swatche wcale o niczym nie świadczą. Na szczęście paleta zaskoczyła mnie mega, mega pozytywnie! 7 matowych cieni ma przyjemnie miękką, aksamitną konsystencję. Nawet najciemniejszy Chocolate jest prosty w obsłudze, a z takimi ciemnymi cieniami bywa różnie. Trzy cienie foliowe (Royal Gold, Rubin, Jasper) doskonale spełniają swoją rolę i pięknie wyglądają na powiece. W Paese Warm Memories znajdują się jeszcze dwa kolory, którym nie umiem do końca przypisać wykończenia – mowa o Brown Sugar i Terracota. Niby to satyna, ale jak dla mnie bardzo blisko im do takich eleganckich cieni perłowych.
ZOBACZ: MAKIJAŻ JEDNĄ MARKĄ – SEMILAC
W Paese Warm Memories wieje nudą…
Na pierwszy rzut oka może się tak wydawać, ale szczerze? Był taki moment, że każdy makijaż dzienny wykonywałam właśnie tą paletką. Co ciekawe, każdy z nich wyglądał inaczej. Jeżeli macie dość ciepłych palet, to faktycznie możecie sprawdzić inne propozycje marki, ale ja jestem usatysfakcjonowana. Moje propozycje makijaży wykonanych tą paletką możecie zobaczyć tutaj: Makijaż dzienny – trzy propozycje jedną paletą
Bardzo podoba mi się pigmentacja tych cieni. Kiedy się spieszę wystarczy, że nabiorę dosłownie odrobinę, żeby zaznaczyć załamanie, przyciemnić kącik, rozjaśnić powiekę i jestem gotowa. Bardzo łatwo się nimi pracuje, a jak folie nałożymy na bazę z Nyxa, to w ogóle jest magia. Jak tak sobie myślę, to czasami, choć zdarzyło mi się to może 2-3 razy, matowe cienie mogą robić delikatne plamy, więc teoretycznie trzeba nauczyć się z nimi pracować. Może trochę się czepiam, bo miałam danego dnia cięższą rękę, ale mówię jak było!
Gorący towar
Nie dziwię się, że paletka wywołała tak duże poruszenie w naszym świecie beauty. Cienie są genialnej jakości. Pigment jest obłędny, praca z cieniami nie jest w żaden sposób trudna czy nieprzyjemna. Są miękkie, dobrze przylegają do powieki i co najważniejsze – efekt można dowolnie stopniować. Trochę się obawiałam, że cienie będą się zlewać, ale to nieprawda. Świetnie się przenikają tworząc fajne przejścia, nie to co w przypadku palety Zoeva Caramel Melange. Uważam, że dobór kolorów jest prawie idealny, choć ja nie jestem fanką złota, więc po takie cienie prawie w ogóle nie sięgam. Osyp jest standardowy przy takiej pigmentacji, a ja pokazywałam Wam jak poradzić sobie z osypywaniem cieni – więc na pewno ogarniecie temat!
Chciałabym żeby w palecie był chociaż jeden cień transferowy (np. zamiast Brown Sugar), którym można byłoby budować załamanie lub rozcierać cienie. Zauważyłam, że cienie foliowe delikatnie lubią się zbierać po 7-8h od nałożenia, ale nie wygląda to nieestetycznie. To właściwie wszystko co mam jej do zarzucenia. Cała reszta spełnia moje oczekiwania.
Chyba łatwo jest się połapać, że z całego serca polecam Wam paletkę Paese Warm Memories. Nawet w pełnej cienie opłaca się ją kupić. Jeżeli lubicie ciepłe kolory i używacie ich na co dzień, to nie ma się co zastanawiać! Tym bardziej jak Paese znów zorganizuje jakąś promocję. Piękne, intensywne kolory, świetny pigment, trwałość bez zarzutu – czego chcieć więcej?
Jak podoba Wam się propozycja marki Paese? Czy Warm Memories wywołała u Was szybsze bicie serca?
Zajrzyjcie do innych recenzji z tygodnia #PALETLOVE: