ulubieńcy kosmetyczni czerwca

Jestem w szoku, że na blogu tak dawno nie było ulubieńców! W tym roku pojawił się tylko jeden taki materiał na blogu, aż mi wstyd. Brakuje mi tego typu postów, więc chyba wrócę do regularnej publikacji, co Wy na to? Mam nadzieję, że też się stęskniłyście, bo ja bardzo. Moi ulubieńcy kosmetyczni czerwca, to niewielka gromadka, która przez ostatnie tygodnie całkowicie zawróciła mi w głowie. Jeżeli macie ochotę poznać je z bliska, koniecznie przeczytajcie dzisiejszy post.

Zobacz: Ulubieńcy kosmetyczni ostatnich tygodni

ulubieńcy czerwca

Ulubieńcy kosmetyczni czerwca

Jeffree Star, Blood Sugar

Okej, przyznaję się bez bicia, że jeszcze dobrze jej nie przetestowałam, bo zrobiłam jakieś 7-8 makijaży dopiero, ale… No ja po prostu jestem absolutnie zachwycona. Wiedziałam, że produkty JS cieszą się naprawdę pozytywnymi opiniami, ale byłam dość sceptyczna. Bałam się, że ludzie w sieci chwalą tę paletę bo JEFFREE STAR, ale na szczęście nie było czego się bać. Paleta jest świetna! Ma piękne kolory, bardzo mocną pigmentacje, cienie nie robią plam i cudownie się blendują. Więcej opowiem Wam przy okazji recenzji, ale na ten moment jestem naprawdę zauroczona.

Lily Lolo, Naturalna pomadka, Romantic Rose

Nie wiem czy to przez te upały, lenistwo, czy po prostu syndromu kobieta zmienną jest, ale ostatnio znów zaczęłam sięgać po klasyczne pomadki. Podczas mojej przygody z kosmetykami mineralnymi Lily Lolo poznałam przepiękną pomadkę Romantic Rose i przepadłam. Daje na ustach naturalny połysk, ma średnią pigmentację i przepiękny, lekko różany kolor. Mam wrażenie, że bardzo dobrze nawilża, więc nie muszę się martwić o suche skórki, jak w przypadku pomadek matowych. Ostatnio stawiam na naturalny look (na ustach, bo na oczach dalej szaleję) i  ten kolor, formuła i efekt jaki daje, bardzo pasują mi na co dzień. Choć nie jest to najbardziej trwała pomadka na świecie, to i tak się lubimy!

NABLA, BROW DEVINE, Jupiter

O tej kredce wspominałam Wam już nie raz i znów do niej wróciłam. Jest jedną z lepszych jakie miałam okazję używać i właściwie stawiam ją na równi z Zoevą, lub… nawet ciutkę wyżej. Kredka znalazła się wśród ulubieńców czerwca głównie ze względu na wygodę pracy. Jest dobrze napigmentowana, ale w takim stopniu, że nie jesteśmy w stanie przesadzić. Jest stosunkowo miękka, więc szybko maluje się nią brwi i nie daje efektu błota. Po prostu… Lubimy się i to bardzo! W dodatku jest naprawdę wydajna, więc polecam!
Zobacz: Przegląd kosmetyków Nabla i perełki które warto kupić

ulubieńcy kosmetyczni czerwiec 2018 blog

ulubieńcy miesiąca blog

Semilac, Extend 5w1, Dirty Nude Rose

Dla mnie to hit tego roku i nie, wcale nie wyolbrzymiam. Lakierami z serii Extend 5w1, a na razie są (niestety!) tylko dwa, malowanie paznokci jest dziecinnie proste. Lakier sam się poziomuje, utwardza paznokieć, a manicure jest tak samo trwały, jakbyśmy zastosowały wszystkie klasyczne kroki! Dla mnie największym plusem jest to, że paznokcie robię co najmniej połowę krócej niż normalnie, a przy moim braku wolnego czasu każda minuta jest na wagę złota. Odcień Dirty Nude Rose jest fantastyczny, kryje po 3 warstwach i wygląda na dłoniach bardzo elegancko. Gdyby nie to, że Semilac własnie wypuścił nową kolekcję Celebrate i OCZYWIŚCIE musiałam zmienić manicure, to wciąż nosiłabym go na paznokciach. Uwielbiam!
Zobacz: Semilac extend 5w1 lakiery dla zapracowanych

Clochee plyn micelarny

Clochee, Relaksujący płyn micelarny

Będę z Wami szczera i powiem, że to pierwszy kosmetyk tej marki, który używałam i od pierwszego użycia jest miłość. Płyn pachnie taką… świeżo wyciśnięta pomarańczą na tropikalnej plaży. Wiem, że to dziwnie brzmi, ale ten zapach jest naprawdę wyjątkowy. Działanie? Świetnie! Domywa nawet czarne kredki (a to jest wyczyn!), nawilża skórę, nie klei się i przynosi przyjemne uczucie ukojenia, takiego komfortu. No i (choć nie jestem znawcą) ma naprawdę fajny skład. Bardzo się polubiliśmy i jak wykończę tę miniaturkę, chętnie skuszę się na pełnowymiarowe opakowanie!

Herla, Infinite White

To również nowość w mojej pielęgnacji, ale marka Herla od kiedy tylko pojawiła się na rynku, wzbudziła moje zainteresowanie. Od kilku tygodni używam wybielającego kremu na noc, który ma zwalczać przebarwienia, nawilżać, delikatnie złuszczać naskórek i naturalnie rozświetlać skórę. Szerzej opowiem Wam o nim przy okazji postu o mojej aktualnej pielęgnacji. Na ten moment bardzo się lubimy, krem jest treściwy, ale szybko się wchłania, ładnie pachnie, nie klei się, nie zostawia nieprzyjemnej warstwy, nie zapycha (!) i ładnie wygładza, napina skórę. Czuję też, że rano jest bardzo dobrze nawilżona. Moja skóra jest na tak, więc ja też!

Hugo Boss, The Scent

Pamiętacie jak w maju publikowałam na blogu moją wishlistę na lato? Znalazł się tam właśnie ten zapach i kiedy znosiłam sobie do sypialni ostatnich ulubieńców, sięgnęłam również po The Scent. Ten zapach na pewno doczeka się na blogu osobnej recenzji, ale już teraz Wam powiem, że pachnie… Inaczej niż te perfumy, które kupowałam do tej pory. Nie jest taki świeży i orzeźwiający jak lubię. Jest słodki, ale jednocześnie dość lekki, wyczuwam w nim delikatne owocowe nuty, ale i odświeżającą bergamotkę. Bardzo go lubię, ale niestety sprawdziły się plotki, że nie jest trwały. Niestety The Scent nie utrzymuje się zbyt długo i będę szukać na niego sposobu, ale choć zapach bardzo mi się podoba, to nie przewiduję zakupu kolejnej buteleczki.

Zobacz: Zapach lata: Victoria’s Secret, Bombshell

krem na noc herla ulubieńcy czerwca hugo boss the scent

Tak prezentują się moi ulubieńcy kosmetyczni czerwca! Nie było tego dużo, ale w końcu liczy się jakość, a nie ilość! Jestem ciekawa czy znacie, któryś z moich ulubieńców. Napiszcie w komentarzach co Was zachwyciło w ciągu ostatnich kilku tygodni, bo jak zawsze jestem ciekawa, może z Waszych poleceń sama znajdę coś super! 

PS. Polecam wpaść na Instagram, tam codziennie COŚ się dzieje! 
https://www.instagram.com/p/BkzO4Qxl8QN/