Początek nowego miesiąca to zawsze doskonały moment na ulubieńców miesiąca. Zapraszam Was na mały przegląd, czyli 6 wspaniałych kosmetyków, które świetnie się u mnie sprawdziły w październiku (i nie tylko).

Ulubieńcy października 2021
Muszę Wam się do czego przyznać. Podczas wybierania produktów do tego postu doszłam do wniosku, że trudniej jest mi selekcjonować ulubieńców niż parę lat temu. Nie kupuję już tylu kosmetyków, więc testuję mniej, a pokazywanie w kółko tego samego trochę mija się z celem. Dlatego ulubieńcy nie pojawiają się już na blogu tak regularnie i w sumie dobrze mi z tym. Wolę pokazać Wam produkty, które lubię od wielu miesięcy niż takie, które znam 5 minut. No chyba, że naprawdę się w czymś zakocham i koniecznie chcę Wam o tym opowiedzieć! Mam nadzieję, że nie przeszkadza Wam brak regularności tego cyklu, ale nie chcę robić nic na siłę, tylko pokazywać Wam same perełki 🙂
Na szczęście w październiku używałam produktów, które znam już nieco dłużej, ale to właśnie teraz mocno zwróciły na mnie swoją uwagę. Poniżej moi ulubieńcy października 2021!
Ulubieńcy października 2021: włosy
Anwen Peace of Mint
To pierwszy szampon w kostce, który naprawdę polubiłam. Wspaniale oczyszcza skórę głowy, ślicznie pachnie, nawet przy dwukrotnym myciu nie plącze za bardzo włosów i świetnie je odświeża. Nie podrażnia skóry głowy, mocno się pieni i przedłuża świeżość włosów. Anwen Peace of Mint doczekał się nawet na blogu recenzji, więc zapraszam Was tam po więcej informacji. Nadmienię tylko, że jeżeli lubicie taką formę, to naprawdę godny uwagi szampon w kostce,


Almania jedwabne gumki
Skoro jesteśmy jeszcze w temacie włosów, muszę wspomnieć o jedwabnych gumkach marki Almania. Uwielbiam je! Mam już całkiem sporą kolekcję i naprawdę jestem w nich zakochana. Nie używam już innych gumek, moje włosy są w świetnym stanie mimo rozjaśniania (tak, wiem że głównie to zasługa pielęgnacji, ale gumki też mają znaczenie). Zawsze śpię w związanych włosach, więc używam ich dziennie od prawie pół roku. Nie plączą włosów, świetnie je trzymają i co najważniejsze – nie niszczą kosmyków! Zresztą, zobaczcie mój post o jedwabnych akcesoriach Almania, poszewkę na poduszkę również uwielbiam!
Ulubieńcy października 2021: makijaż
Pixie Bewitched Bronze
Marka Pixie jest dla mnie totalną nowością. To mój pierwszy produkt tej firmy i chętnie spróbuję kolejnych. Ten produkt, to dokładnie: puder brązujący z wyciągiem z brązowych alg, a ja go mam w odcieniu 210 Serenade for Summer. Miałam nadzieję, na ciemniejszy, ale chłodny brąz, a okazało się że jest dość ciepły. Nie przeszkadza mi to, bo pozostawia na skórze efekt bardzo podobny do Physicians Formula Butter Bronzer, więc nic dziwnego, że się z nim polubiłam.
Cudownie się rozciera, nie robi plam nawet na nieprzypudrowanym podkładzie. Gładko wtapia się w skórę bez problemów łączy się z innymi kosmetykami. Jego pigmentacja jest dość mocna, ale na szczęście formuła pozwala na bezproblemowe roztarcie do delikatnej mgiełki. Lubię ten elegancki efekt, który zostawia na skórze.
Dior Lip Glow
To już drugi Lip Glow z Diora, który mnie oczarował. To linia balsamów do ust, o działaniu nawilżającym, które mają zostawiać naturalny, błyszczący efekt. Dokładnie tak jest i właśnie dlatego tak się z nimi polubiłam. Tym razem mam odcień 001, który naturalnie i bardzo subtelnie podkreśla kolor moich warg. Balsam daje bardzo przyjemne uczucie komfortu i nawilżenia oraz półtransparentny kolor. Bardzo lubię go na co dzień i od połowy października używam go prawie codziennie, nawet jak się nie maluję 😉

Kobo Peach Petal
Z paletkami Kobo mam burzliwą relację. Jedne są naprawdę świetne, drugie jak np. Kobo Kind of Magic kompletnie nie spełniają moich oczekiwań. Na szczęście w przypadku Peach Petal jest inaczej. W październiku właśnie po tę nią sięgałam najczęściej, jest bardzo wygodna do szybkich makijaży dziennych. Dzięki dwóm ciemniejszym brązom jesteśmy w stanie zmalować coś mocniejszego. Nie będę ukrywać, że cienie osypują się podczas aplikacji na pędzel i w trakcie malowania, ale myślę, że to już raczej nikogo nie dziwi. Pigmentacja jest dobra, ale nie „zbyt” mocna, cienie się ładnie blendują, nie robią plam i są ładnie nasycone.
Moim zdaniem wadą palety jest to, że brązy są do siebie zbyt podobne. Wolałabym tutaj np. czerń lub jeszcze jakiś błysk. Aczkolwiek pomimo tego myślę, że to fajna paleta. Sięgałam po nią z przyjemnością.
Ulubieńcy października 2021: paznokcie
Semilac 401 Raspberry Wine
Dawno żadna czerwień tak mnie nie zauroczyła jak Raspberry Wine z kolekcji Semilac Tastes of fall. Przepiękna, głęboka, delikatnie malinowa, elegancka. Bardzo kobieca i taka nienachalna, że stosowna również na co dzień. Ciężko oddać mi ten kolor na zdjęciach, bo poza lekko różowymi nutami Raspberry Wine jest odrobię przygaszoną, naprawdę przepiękną czerwienią. Na pewno będę do niej regularnie wracać.


Jak wyglądają Wasi ulubieńcy października 2021?