Jestem dużą fanką kosmetyków Glam Shopu i już nie raz już mogłyście poczytać o nich na moim blogu. Przyszła pora na recenzję kolejnej nowości. Dlatego paleta Glam Shop Nude drugi raz nie trafiłaby do mojego koszyka? Zapraszam na post!

Paleta Glam shop nude

Glam shop to niewielka polska marka stworzona przez Youtuberkę Hanię Knopińską. Kosmetyki już od lat podbijają serca entuzjastów makijażu nie bez powodu. W ofercie znajdują się produkty do makijażu w przystępnej cenie i w niezłej jakości. Przynajmniej do tej pory tak było. Jakiś czas temu Hania wypuściła 4 niewielkie paletki w plastikowych opakowaniach, a ponieważ wiem, że ta marka Was interesuje, postanowiłam, że zamówię jedną z nich.

Paleta Glam shop NUDE (cena: 49 zł) to 8 cieni zachowanych w dość spokojnej, ciepłej tonacji, ale z brzoskwiniowym twistem. Zawiera klasyczne maty i perły oraz nowe formuły ultra mat i ultra perła. Wybrałam ją, bo miała być intuicyjna i wygodna do szybkich, codziennych makijaży. Niestety mimo szczerych chęci, nie ma między nami miłości…

ZOBACZ: Podkład Glam Shop klasyk: recenzja i test

paleta glam shop nude opinie

Paleta Glam shop nude cienie

Większość z Was na pewno ma już jakieś pojęcie o tym jakie są cienie tej marki. Często otrzymujemy mocny pigment, ale z dość dużym osypem. W kwestii tej paletki niewiele się w tym temacie zmieniło. Cienie wciąż mocno pylą podczas aplikacji na pędzel, ale jak już kiedyś wspominałam – to nie jest duży problem (9 sposobów na osypywanie cieni). Biorąc pod uwagę moje doświadczenie z cieniami glam shopu spodziewałam się po nich trochę większej pigmentacji. W palecie NUDE jest po prostu przeciętna. Niestety praca z nimi jest dość problematyczna i przez to nie sięgam po nią zbyt chętnie.

ZOBACZ: Turbo pigmenty Glam shop, hit czy kit?

glam shop nude swatche

Jakość cieni i kolory

  • IMBIROWY – jasno złoty topper, bo nie mogę nazwać go folią czy perłą. Ma bezbarwną bazę i wklepany palcem daje dość delikatny efekt. Można go wzmocnić mokrym pędzelkiem, ale nie widzę tutaj efektu WOW.
  • W PUNKT – niby ładna brzoskwinka, ale na skórze wygląda za jasno, bardzo mocno pyli, średnio klei się do powieki i trzeba jej baaardzo dużo nałożyć, żeby cokolwiek było widać. To typowy cień przejściowy, taki kolor, który ma pomagać w budowaniu makijażu, ale mnie osobiście mocno irytował.
  • MARCEPAN – piękny, złoty brąz, który zaaplikowany na mokrą bazę lub wilgotnym pędzelkiem wygląda ślicznie, choć dla uzyskania fajnego efektu trzeba się trochę namęczyć. Najlepiej wklepać i rozetrzeć go palcem.
  • W SAM RAZ – ciemny brąz, który na skórze znów wygląda za jasno, nie daje się budować, wzmocnić, pogłębić – kompletnie się nie klei. W palecie wygląda znacznie ciemniej niż na skórze. Niezależnie od wklepywania go bezpośrednio na korektor czy przy rozcieraniu.
  • CENZURKA – cień w kolorze bladej, chłodnej brzoskwini, jest dość nijaki.
  • DUKAT – delikatnie ceglasty kolor i drugi najmniej problematyczny cień z całej palety.
  • KORA – bardzo ładny, średni brąz, świetny do szybkiego zaznaczenia załamania.
  • CZARODZIEJ – ile ja się namęczyłam z tym cieniem… Nie przykleja się nawet do mokrej bazy, robi plamy, przykleja się bardzo nierównomiernie. Mimo szczerych chęci, nie udało mi się z nim dogadać.

Moja opinia

Muszę powiedzieć, że samo rozcieranie matów w palecie NUDE jest raczej bezproblemowe. Gładko suną po skórze i gdyby nie problem z budowaniem pigmentu, to nie byłoby tak źle. Paleta Glamshop NUDE to dla mnie pierwsze rozczarowanie tej marki. Mocno czuję niedosyt, „MEH”, bo znając np. GlamBOX Bohema By Lamakeupebella czy Kwitnącą Wiśnię oczekiwałam czegoś innego. Sama praca z cieniami mnie nie zadowala, trzeba włożyć dużo pracy w makijaż, żeby wyglądał dobrze. Miałam nadzieję, że będę mogła robić nią szybkie dzienniaczki, a zawsze coś było nie tak. A to ciemny brąz (W sam raz) nie chciał się zbudować w kąciku czy w formie kreski albo brzoskwinia (W punkt) po prostu znikała w trakcie makijażu i trzeba jej było nałożyć bardzo dużo, żeby cokolwiek było widać i to nie jest problem z pigmentem, bo kolor jest… ale go nie ma.

Mam wrażenie, że cienie w tej palecie są niedopracowane. Niby ultra maty i ultra perły, ale zachwytów brak. Jej używanie nie sprawiało mi przyjemności, częściej wywoływała irytację. Mam nadzieję, że pozostałe paletki w kasetkach sprawdzają się lepiej, ale ja wersji NUDE nie mogę Wam polecić.

paleta glam shop nude recenzja

Używałyście kosmetyków z Glam shopu? Jestem ciekawa, czy Was też spotkało takie rozczarowanie…