
Kiedy chwilę po recenzji Bohemy pokazałam Wam, że kupiłam nudziakową paletkę Too Faced zalałyście mnie falą próśb o porównanie tych dwóch paletek. W związku z tym zapraszam na post porównawczy Glam Shop Bohema vs. Too Faced The Natural Nudes.

Glam Shop Bohema vs. Too Faced The Natural Nudes
Jestem pewna, że paletki nude opanowały toaletkę nie jednej z nas. Myślę, że tego typu odcienie nie prędko wyjdą z mody, bo są po prostu praktyczne i użytkowe. Wybór palet w odcieniach ziemi, brązów jest naprawdę duży. Wiem, że macie dylemat, na którą paletę się zdecydować: Bohemę czy The Natural Nudes i własnie dlatego poniżej pokażę Wam je z bliska. Znajdziecie tam wszystkie podobne odcienie, opowiem trochę o pracy z cieniami, efektem na skórze i którą paletę ja bym wybrała, gdybym mogła mieć tylko jedną.
Podobieństwa i różnice
Myślę, że na pierwszy rzut oka każdy jest w stanie stwierdzić, że kilka odcieni w obu paletach jest podobnych. Tonacja obu palet jest raczej neutralna, nawet lekko chłodna. Zarówno paletka GlamBox Bohema by Lamakeupebella i Too Faced The Natural Nudes zawierają cienie matowe i błyszczące. Obie są przemyślane, użytkowe i stworzone z myślą o delikatnych dziennych makijażach, ale też wieczorowych. Wygoda pracy z nimi jest na bardzo zbliżonym poziomie. Cienie dobrze się rozcierają, są trwałe i doskonale się łączą – do żadnej z palet nie mam zarzutów pod tym względem.
Nie można jednak napisać, że palety są identyczne bo od razu widać, że sporo je dzieli. Najważniejsze różnice na jakie warto zwrócić uwagę, poza kolorami to:
- Ilość cieni: Bohema ma ich 10, natomiast The Natural Nudes 16.
- Cena: Bohema kosztuje 119 zł, a The Natural Nudes 199 zł.
- Jakość opakowania: w palecie Too Faced czuć lepszą jakość i zupełnie inny środek, który ułatwia czyszczenie.
- Produkcja: Bohema pochodzi z małej polskiej firmy, natomiast Too Faced to wielki koncern.

Podobne odcienie
Poniżej przygotowałam swatche cieni, które w mniejszym lub większym stopniu są do siebie podobne lub mogą się takie wydawać. Właściwie wszystkie poza Duo i Maple są praktycznie identyczne. Różnice w odcieniach są minimalnie widoczne na żywo, a musiałam naprawdę dobrze im się przyjrzeć.
Przy okazji zwracam Waszą uwagę na to, że ja za każdym razem staram się oddać kolory takie, jakie są w rzeczywistości. Niestety nie zawsze jest to możliwe, a efekt końcowy i tak zależy od Waszych ustawień monitora czy telefonu.

- Zante porównaniu do Swan jest nieco bardziej żółty. Jednak po rozblendowaniu cieni na powiece różnica jest niezauważalna.

- Duomo jest zdecydowanie jaśniejszy i bardziej miodowy niż karmelowy odcień z Too Faced Maple.

- Portobello i Nude różnicą się naprawdę bardzo minimalnie. Po aplikacji na skórę i roztarciu granic – praktycznie wcale. Cocoa jak widać, jest znacznie ciemniejsza i cieplejsza niż Portobello.

- Malibu i Truffle to właściwie dokładnie taki sam odcień brązu. Choć tutaj jest minimalna różnica w wykończeniu, bo cień z Too Faced jest minimalnie bardziej satynowy niż Malibu. Różnica w makijażu żadna.

- Największa widoczna różnica to wykończenie. Alfama jest gładką taflą, a Shimmering Pearl ma w sobie więcej drobinek. Choć na skórze, po wklepaniu w mokry korektor efekt jest bardzo podobny.

- Soho w porównaniu do bardzo podobnego odcienia Sparkling Sand wypada chłodniej. Cień w paletce Too Faced ma delikatnie cieplejsze podbicie i na powiece też wychodzi odrobinę cieplej.
Glam shop Bohema czy Too Faced The Natural Nudes?
Każda z tych palet ma swoje plusy i minusy. Too Faced The Natural Nudes jest znacznie droższa, ale z drugiej strony ma więcej odcieni. Czy wszystkie są absolutnie niezbędne – niekoniecznie. Glam shop Bohema ma znacznie korzystniejszą cenę, ale przekłada się to na ilość cieni. Obie palety są bardzo użytkowe i mimo wszechobecnych brązów dają dużo możliwości. Jakość cieni również jest na bardzo zbliżonym poziome. Więc… Którą kupić?
Dla mnie odpowiedź jest prosta. Ja brałabym Bohemę. Przede wszystkim dlatego, że to polski kosmetyk, który dorównuje jakością produktowi z wysokiej, zagranicznej półki. Ponieważ te cienie są niesamowicie przyjemne w pracy, pozwalają okiełznać makijaż osobie początkującej, a osoby zaawansowane również będą usatysfakcjonowane. Kolory są przemyślane, użytkowe i żaden z nich nie będzie leżał nieużywany. Ponadto jest po prostu korzystniejsza cenowo.
I ostatni argument: dlatego, że fajnie jest wspierać polski biznes i polskich twórców!
ZOBACZ: GLAMBOX KWITNĄCA WIŚNIA

Teraz Wasza kolej! Gdybyście miały wybrać, na którą paletkę byście się zdecydowały? Wiem, że to nie łatwe pytanie, ale jestem bardzo ciekawa Waszych odpowiedzi!