Paletka Too Faced The Natural Nudes już od dnia premiery robiła w okół siebie dużo szumu. Właściwie się nie dziwię, bo jest piękna, ale czy naprawdę potrzebujemy kolejnej naturalnej paletki? Czy rynek nie jest już przesycony tymi kolorami? Dziś w ramach tygodnia #PALETLOVE przygotowałam dla Was recenzję tej brązowej piękności.

paletka Too Faced The Natural Nudes recenzja

Paletka Too Faced The Natural Nudes

Wstrzymywałam się trochę przed zakupem tej paletki, bo brązów mam już dostatecznie dużo. Jednak skuszona pozytywnymi opiniami i wizją idealnej paletki do codziennych makijaży postanowiłam ją kupić. Zapłaciłam za nią 199 zł w Sephorze, co jak na markę Too Faced jest raczej standardową ceną. Paletka The Natural Nudes zawiera 16 cieni: 8 matów i 8 kolorów o połyskującym wykończeniu.

Wizualnie paleta jest śliczna, solidny karton, porządne lusterko i dopracowane detale. Perfekcyjny minimalizm, który całkowicie trafia w mój gust. Ogromny plus za to, że środek paletki jest plastikowy (chociaż nie wiem na 100%, ale to jakiś materiał o błyszczącym wykończeniu) i czyszczenie tej paletki zajmuje może dwie sekundy. Apeluję, żeby więcej producentów tak robiło, bo doczyszczenia kartoników po cieniach jest diabelnie pracochłonne. Aczkolwiek nadrukowane nazwy cieni już zaczynają się na niej wycierać.

Paletka Too Faced The Natural Nudes – kolory

Kolory w tej paletce są na pierwszy rzut oka dość neutralne, nawet lekko chłodne, delikatnie wpadające w róż. Myślę, że wiele z nas właśnie dlatego zdecydowało się na jej zakup jednak okazuje się, że na skórze te cienie zachowują się nieco inaczej. Większość z nich zrobiła się po prostu cieplejsza i w kontakcie z powieką tracą swoją „chłodność”, co możecie zauważyć na swatchach. Poniższy opis kolorów zaczęłam od matów:

  • SWAN – bardzo jasny matowy beż.
  • SEASHELL – bardzo jaśniutki, karmelowy brąz.
  • NUDE – odcień neutralnego, jasnego brązu.
  • PETAL – jasna brzoskwinka.
  • WARM ROSE – brudny róż o neutralnej tonacji.
  • MAPLE – klasyczny odcień karmelowego rązu.
  • COCOA – średni brąz o delikatnie chłodnych tonach.
  • TRUFFLE – chłodny, ciemny brąz.
  • GLISENING SNOW – białe złoto z różowo-brzoskwiniowym błyskiem.
  • SHIMMERING PEARL – delikatne, jasne złoto.
  • SPARKLING SAND – jasny odcień rose gold.
  • ROSE GOLD – różowe złoto o rdzawej bazie.
  • SPARKLING RUM – brudna, błyszcząca czerwień.
  • GOLDEN LIGHT – klasyczne, ciepłe, intensywne złoto.
  • SUGARED CHESTNUT – średni brąz.
  • SPARKLING SABLE – ciemny brąz z czerwoną bazą.
The Natural Nudes opinie
paletka Too faced Nudes

Praca z cieniami, pigment i efekt na skórze

Muszę przyznać, że paletką pracuje się całkiem sprawnie. Cienie mają konkretny pigment, ale nie sprawiają kłopotów jeżeli chodzi o rozcieranie lub łączenie kolorów. Można osiągnąć nimi bardzo fajny efekt rozmycia lub zbudować intensywność. Kleją się do siebie i ładnie przenikają nie tworząc błotnistych plam. Jak same widzicie po swatchach cienie się ocieplają, więc możemy zapomnieć o tych chłodnych makijażach. Trochę szkoda szczególnie jeżeli ktoś faktycznie chciał uniknąć kolejnej paletki w cieplejszych barwach.

Jako całokształt oceniam ją bardzo pozytywnie, nawet pomimo tej dziwnej zmiany kolorów. Natomiast mam jedno dość istotne ALE. Dlaczego błyszczące cienie nie są tak błyszczące jak powinny? Gdzie ta obiecana metaliczność? Bo chyba coś tutaj nie zagrało. Wydaje mi się, że jak na tak drogą paletkę, która zaraz po otwarciu robi naprawdę ogromne wrażenie, te błyski są po prostu słabe. Nie są tragiczne – nałożone palcem dają fajny, naturalny błysk, który raczej większość osób zadowoli. Dodatkowo można go wzmocnić aplikując je na mokro czy na na glitter primier, ale jednak marka takiej klasy powinna dostarczyć coś lepszego. Po prostu miałam nieco większe oczekiwania jeżeli chodzi o te błyskotki, ponieważ w paletce wyglądają iście kusząco. Niektóre błyskotki zbierają się w załamaniach po kilku godzinach, to niby normalne zjawisko, ale miałam nadzieję, że Too Faced jednak podniosło nieco poprzeczkę…

ZOBACZ: SŁODKI PUDER TOO FACED

makijaż nude
dzienny makijaż nude

Paletka Too Faced – u kogo się sprawdzi?

Jeżeli miałabym Wam polecić paletkę, która pozwoli Wam się trochę tym makijażem pobawić, poprawić umiejętności nieco pokombinować – to byłaby to właśnie Too Faced The Natural Nudes. Zastrzegłabym jedynie, żebyście polowały na promocję, bo uważam, że 199 zł to trochę za dużo.

Nie mniej jednak jest dobra. Cienie są trwałe, nie tracą na intensywności, a te, które ewentualnie zbiorą się w załamaniach łatwo można przyklepać palcem. Co ważne: łatwo się nimi maluje, a nawet jeżeli przesadzimy z ilością pigmentu łatwo jest go rozetrzeć. Cienie nie robią plam, nie sypią się też za bardzo więc myślę, że to byłaby fajna paleta do nauki. Nie można sobie raczej zrobić nią krzywdy. Powiedziałabym, że to fajna paletka dla średnio zaawansowanych, dla osób, które ogarniają podstawy i chcą się podszkolić w domowych warunkach.

To pierwszy post z tygodnia palet, czyli PALETLOVE po raz kolejny! Na blogu aktualnie znajduje się prawie 80 recenzji różnych palet, a wszystkie znajdziecie klikając w tag: PALETKA CIENI.

Jutro wieczorem na blogu będzie na Was czekać recenzja kolejnej paletki. Koniecznie włączcie powiadomienia (czerwony dzwoneczek po lewej stronie), żeby być ze wszystkimi postami na bieżąco!

Jak Wam się podoba paletka Too Faced Natural Nudes? Może macie ją w swoich zbiorach i wyrobiłyście sobie już zdanie na jej temat? Czekam na Wasze komentarze i zachęcam do dyskusji!