Kremy pod oczy zawsze wzbudzają dużo emocji, a wybór odpowiedniego często wiąże się z niezadowoleniem lub rozczarowaniem. W tym momencie wchodzę ja! Cała na biało i odradzam Wam kosmetyki, które lepiej omijać i podpowiadam, które są godne Waszego zainteresowania i pieniędzy, Przygotowałam porównanie słynnego Resibo Bright Now do kremu Pure By Clochee LUMI. Który z nich zdobył moje serce?

krem pod oczy resibo bright now

Porównanie kremów Resibo Bright now i Pure By Clochee LUMI

Dlaczego zdecydowałam się na porównanie tych dwóch produktów? Ponieważ z założenia są do siebie dość podobne. Oba mają przede wszystkim rozświetlać skórę pod oczami, nawilżać ją i ujędrniać. Producenci obiecują nam zredukowanie porannej opuchlizny, rozjaśnienie cieni pod oczami i wygładzenie. Jak jest w rzeczywistości? Czy oba są tak wspaniałe jak obiecują producenci czy wręcz odwrotnie? Sprawdziłam to i dzielę się swoimi przemyśleniami.

ZOBACZ: Arganowy krem pod oczy Nacomi – hit czy kit?

Resibo Bright Now

Krem Resibo Bright Now dedykowany jest do pielęgnacji porannej. Ma przede wszystkim poprawiać blask skóry, dodawać jej rozświetlenia, zmniejszać obrzęki i rozjaśniać cienie pod oczami (to zasługa Superox C). Dzięki zawartości kofeiny krem powinien pobudzać mikrokrążenie ujędrniając i napinając skórę. Natomiast ekstrakt SKINectura ma silne działanie liftingujące, stymulujące produkcję kolagenu i wygładzające zmarszczki. Całość została dopełniona dwoma odcieniami miki, żeby zapewnić efekt rozświetlenia pod oczami. Resibo Bright Now może być stosowany jako zamiennik korektora lub baza pod makijaż.

To wszystko brzmi naprawdę obiecująco i aż zachęca do tego, żeby sprawdzić ten krem! Stosowałam go przez kilka miesięcy, ale niestety nie spełnił moich oczekiwań.

Cena: 89zł/15ml

Jaki jest Resibo Bright Now?

Zamknięty w szklanym słoiczki, o lekko galaretowatej konsystencji krem, bardzo dobrze rozprowadza się po skórze. Przy kontakcie z nią robi się bardziej kremowy i przyjemnie ją otula podczas aplikacji. Drobinki miki są widoczne, ale nie rzucają się zbyt mocno w oczy.

Krem jest przyjemnie nawilżający, jego lekkość sprawdza się dobrze przy porannej pielęgnacji. Niestety zdarzało mi się pozostawić uczucie nieprzyjemnego „oblepienia skóry”, mimo zastosowania małej ilości. Po wykończeniu całego słoiczka śmiało mogę powiedzieć, że niczym mnie nie zachwycił. Nie zastąpił korektora (co swoją drogą jest trochę śmieszną sugestią, bo bez pigmentu ciężko zakryć nawet delikatne cienie) i choć faktycznie sprawdza się pod korektorami, ja oczekiwałam czegoś więcej. Mocniejszego odżywienia, napięcia i nawilżania. Było ok, ale bez fajerwerków. Nie jestem też wielką fanką podawania kremów w słoikach, bo to średnio higieniczne i niewygodne, ale wybaczam mu to – większość kremów pod oczy jest podana w ten sposób.

Myślę, że to będzie fajny krem do codziennej pielęgnacji dla młodych osób, które nie potrzebują jeszcze turbo odżywienia. Ja, z moją nieco już bardziej wymagającą skórą nie byłam nim zachwycona.

pure by clochee lumi

Pure By Clochee LUMI

Krem pod oczy Pure By Clochee LUMI ma skupiać się przede wszystkim na nawilżeniu, wygładzeniu i utrzymaniu jędrności. Jego działanie jest zasługą ekstraktu z granatu, który jest silnym antyoksydantem oraz kompleksowi EAUTIFEYE™, który ma właściwości silnie regenerujące i odmładzające. Pozostałe wegańskie składniki mają uzupełniać działanie nawilżające i ujędrniające. Podobnie jak Resibo, również znajdziemy tutaj rozświetlającą mikę, która odbija światło dając efekt rozświetlenia.

Z góry wiadomo, że krem jest skierowany do skóry z pierwszymi oznakami starzenia się skóry wokół oczu. W związku z tym mogłam się spodziewać, że jestem już na niego za stara 😀 Tak czy siak, sprawdziłam go i uwaga spoiler, tutaj zachwytów również nie będzie.

Cena: 47 zł/15ml

Jaki jest LUMI od Pure By Clochee?

Totalnie szczerze? Jest poprawny. To fajny krem pod oczy, o przyjemnej kremowo-żelowej konsystencji, ładnie się rozprowadza, dobrze wchłania, nie oblepia skóry i współgra z korektorami. Przynosi uczucie ukojenia, dobrego nawilżenia i komfortu na skórze. Drobinki miki są zauważalne bardziej niż w przypadku Resibo Bright Now, co dla niektórych osób może być dyskwalifikujące. Jednak moim zdaniem, fajnie rozświetla nałożone później korektory dając lekki, naturalny efekt.

Podobnie jak w przypadku Resibo – to dobry krem do pielęgnacji mniej wymagającej skóry. Sugerowałabym go dla nastolatków, lub osób ok. 21-23 roku życia, kiedy skóra nie wymaga jeszcze NIEWIADOMO czego.

Podsumowanie porównania

Mówiąc krótko: żaden z tych kremów nie wywołał u mnie efektu WOW. Oba są po prostu poprawne, a ich stosowanie było raczej bezproblemowe. Nie zauważyłam, aby którykolwiek z nich zniwelował lub chociaż lekko spłycił istniejące zmarszczki, ale muszę przyznać, że skóra pod oczami zawsze była dobrze nawilżona, Na szczęście żaden nie wywołał u mnie podrażnień, ani łzawienia.

Ani jeden, ani drugi nie zastąpiły mi korektora, co byłoby naprawdę fajne! Rozświetlenie Resibo było mniejsze niż LUMI, ale w przypadku tego drugiego efekt fajnie wybijał się pod korektorami. Minimalnie skłaniam się ku Pure By Clochee przede wszystkim ze względu na pompkę i niższą cenę.

Oba kremy są po prostu ok, ale z mojej strony po prostu zachwytów brak. Jeżeli miałabym Wam polecić coś lepszego, zasugerowałabym krem pod oczy Babo, który jest po prostu rewelacyjny do pielęgnacji na wieczór. Natomiast na rano, śmiało możecie sięgnąć po krem pod oczy BasicLab Aminis.

Miałyście okazję stosować, któryś z tych kremów?