Uwielbiam sprawdzać podkłady, które pojawiają się na naszym rynku. Właśnie dlatego w zeszłym roku skusiłam się na podkład, który w internetach był naprawdę mocno wyhypowany. Wygładzenie, efekt naturalnej skóry przy dobrym poziomie krycia, lekkość i komfort na twarzy. No cóż, w moim przypadku okazało się coś zupełnie innego…
MAC Studio Fix Every-wear all over face pen
Według tego, co można znaleźć na stronie producenta, jest to podkład zamknięty w formie wygodnego pisaka (o czym za chwilę). Ma to być kremowy podkład i korektor w jednym, który można stosować na całą twarz. Powinien zakrywać zaczerwienienia, trądzik, nierówności skóry dzięki pełnemu kryciu. Obiecana trwałość to aż 36 h, jeżeli ktoś w ogóle tyle czasu nosi podkład na twarzy. Ma mieć nawilżającą formułę, wodoodporne właściwości i matowe wykończenie.
Wśród obietnic znajdziemy również deklarację nawilżenia, łatwość aplikacji, lekką formułę no i wspomniane już wcześniej mocne krycie. MAC Studio Fix Every-wear all over face pen w cenie 190 zł, za 12 ml (!!!) był jednym z moich największych rozczarowań 2023 roku i już Wam mówię dlaczego.
Dlaczego to takie rozczarowanie?
Będe z Wami szczera. Przez lata testowałam całe mnóstwo podkładów. Przez te z niższej półki jak np. Claresa Doll Up!, Eveline Better Than Perfect, jak i te z wyższej np. Armani luminous silk. Było ich naprawdę dużo, więc mam spore porównanie i dość wysokie oczekiwania. Recenzje możecie wyszukać na blogu wpisując w lupkę „podkład”. Niestety przez te wszystkie lata nie trafiłam na podkład MAC, który spełniłby moje oczekiwania.
Jednak kiedy zobaczyłam mnóstwo pozytywnych opinii o podkładzie MAC Studio Fix Every-wear postanowiłam dać mu szansę, no bo czemu nie? Miałam nadzieję, że coś się zmieniło. Może poprawili formułę, może to jest właśnie TO. Niestety i tym razem spotkało mnie spore rozczarowanie.
Przede wszystkim podkład na skórze jest ciężki, widać go i czuć, co jest średnio komfortowe. Dość szybko robi się ciastkiem, zbiera w załamaniach skóry, podkreśla suche skórki i nawet drobne niedoskonałości. W dodatku deklaracja trwałośc do 36 h jest kompletnie przestrzelona. On trzyma się dużo słabiej niż nie jeden podkład z drogerii. Stosowałam go na różnych kremach, z różnymi pudrami i efekt był zazwyczaj taki sam. Po mniej więcej 3-4h wyświecał się w strefie T i o dziwno, znikał z niej. Granice starcia były nieestetyczne i całość wyglądała ciężko.
Nie będę ściemniać, kompletnie niczym mnie nie zachwycił. Ponadto to opakowanie… Ja nie wiem kto to wymyślił. Ok, jest higieniczne, tego nie można mu odebrać. Wygląda fajnie, kreatywność tutaj wskoczyła na wyższy level ale nie zliczę ile razy stawiając produkt pionowo niechcący trochę go „wystrzyknęłam”.
Gdzie te zachwyty?
Nie rozumiem do końca tych wszystkich zachwytów w sieci. Jedyny jego plus jest taki, że faktycznie ma dobre krycie. Czy pędzlem, czy gąbeczką ukrywał wszystko to, co chcielibyśmy ukryć przed światem. Aczkolwiek efekt końcowy pozostawiał naprawdę wiele do życzenia.
Muszę jeszcze wspomnieć o pojemności… 12 ml?! Serio? Standardowo podkład ma 30 ml, więc ktoś kto wpadł na tę mikro pojemność był naprawdę zabawny, ale chyba tylko dla siebie. Niestety uważam, że podkład jest bardzo średni, a cena jest kompletnie oderwana od rzeczywistości. Zdecydowanie warto zainteresować się tańszymi opcjami z drogerii. Ja niestety tego podkładu nie polecam.