Ostatnio trochę sobie na blogu ponarzekałam, więc żeby zachować równowagę muszę się teraz co nieco się pozachwycać. Dawno nie było na blogu ulubieńców, więc pora to nadrobić. Cieszę się, że odeszłam od comiesięcznej publikacji ulubieńców, bo dzięki temu mam więcej czasu na sprawdzenie kosmetyków, które Wam pokazuję i są to prawdziwe perełki. Poprzednio też polecałam Wam produkty, które bardzo mi się spodobały, ale aktualnie mam tyle nowości, że nie byłabym w stanie co chwilę Wam czegoś pokazywać. Dłuższy czas na testy pozwala wybranie tych top of the top!
Ulubieńcy kosmetyczni ostatnich miesięcy
Ostatni tego typu post pojawił się w marcu, więc mam nadzieję, że macie ochotę na kolejną dawkę ulubieńców. Tym razem zebrało się ich tak dużo, że musiałam je podzielić na dwie kategorie. Najpierw zajmiemy się moją ulubioną częścią – czyli kolorówką, a następnie przejdziemy do pielęgnacji. Ostatnimi czasy zmieniłam trochę podejście jeżeli chodzi o pielęgnację i poznałam kilka naprawdę świetnych produktów, o których chcę Wam dzisiaj trochę opowiedzieć. Na końcu chcę Wam się czymś pochwalić i uwierzcie mi, to naprawdę zasługuje na miano ulubieńca!
Zobacz: Ulubieńcy kosmetyczni marca
Paletka Affect, Pure Passion
Nowość marki, która oczarowała mnie od pierwszego użycia. Paletka Pure Passion powstała we współpracy z Karoliną Matraszek i można się po niej spodziewać naprawdę wiele. Cienie są ekstremalnie napigmentowane, cudownie się blendują i nie blakną podczas rozcierania. Paletka jest w 99% matowa, a ten połyskujący cień to dająca efekt mokrego oka folia. Idealny do makijaży ślubnych i wieczorowych. Jedyna wada tej paletki, to mocne osypywanie matowych cieni, ale już nie raz podkreślałam, że jest mnóstwo sposobów żeby sobie z tym poradzić. Śledźcie mnie na Instagramie (agwer_blog), bo niebawem będziecie mogły ją wygrać!
Zobacz: 9 sposobów na osypywanie cieni
Smashbox, Photo Edit Eye shadow trio
Wiecie już, że od dawna jestem zakochana w marce Smashbox i po raz kolejny się nie zawiodłam. Cienie w tych małych, uroczych paletkach są po prostu świetne. Dobrze się nimi pracuje i choć maty są troszkę suche, to nie sprawiają problemów podczas blendowania. Podoba mi się też to, że kolory nie zlewają się w jedno i można spokojnie tworzyć ładne przejścia. Takie małe trio fajnie sprawdzi się na wyjazd kiedy nie chcemy zabierać ze sobą zbyt wielu kosmetyków. Fajna jakość w przystępnej formie. Ja jestem a tak!
Zobacz: Podkład Smashbox, Studio Skin
Marc Jacobs Beauty, Velvet Noir
Nie jestem fanką maskar pogrubiających, bo bardzo często sklejają rzęsy i oblepiają je brzydkimi grudkami. Byłam w szoku jak bardzo polubiłam się z propozycją marki Marc Jacobs Beauty szczególnie, że nie ma silikonowej szczoteczki. Bardzo fajnie rozczesuje rzęsy, wydłuża. lekko podkręca i nie skleja. Nie jestem w stanie osiągnąć za jej pomocą mega mocnego efektu, ale jest bardzo fajna na co dzień. Mocna czerń fajnie podkreśla rzęsy, a tusz nie osypuje się nawet po wielu godzinach.
Semilac Matt Lips, Burgundy
Matowe pomadki Semilac sprawdzają się u mnie naprawdę bardzo dobrze. Są mega komfortowe na ustach, a kolor Burgundy skradł moje serce bez dwóch zdań. To piękny odcień brudnego różu z odrobiną bordo, fioletu i brązu. Pięknie prezentuje się na moich ustach i komponuj z większością moich makijaży. Od niedawna Burgundy zawsze mam ze sobą w torebce!
Zobacz: Pomadki Semilac czy warto je kupić? | recenzja i swatche
Dior, Dior Addict, Lip Glow, 006 Berry
Nie sądziłam, że dojdzie do tego, że będzie podobał mi się błyszczyk i to tak delikatny jak Lip Glow marki Dior. To kojący, pielęgnujący balsam do ust, który zawiera w sobie odrobinę koloru. 006 Berry, to soczysta jagódka, która sprawia, że moja naturalna czerwień wargowa jest ciemniejsza i wygląda bardzo elegancko. Lubię łączyć ten błyszczyk z lekko podkreślonymi brwiami i rzęsami, taki szybki look na co dzień – latem na pewno będę używać jej bardzo często.
La Roche-Posay, Effaclar Duo (+)
Zaczęłam go stosować z myślą o niedoskonałościach, których nie mogłam się pozbyć od kilku miesięcy. Borykałam się z kilkoma „grudkami”, których za żadne skarby nie mogłam się pozbyć. Po kilku tygodniach regularnego stosowania Effaclar Duo (+) zauważyłam, że moje niespodzianki po prostu zniknęły. Teraz używam go tylko co kilka dni, dla podtrzymania efektu i moja skóra na tym korzysta. Bałam się, że mnie podrażni albo zadziała odwrotnie i wywoła niedoskonałości, ale świetnie u mnie zadziałał, więc nie żałuję!
Tołpa, peeling 3 enzymy
Choć to dość nowy produkt myślę, że nie muszę Wam go przedstawiać. Peeling Tołpa 3 enzymy podbił blogosferę bardzo szybko i to nie bez powodu. Jako posiadaczka cery naczynkowej, która łatwo ulega podrażnieniom do wszystkich peelingów podchodzę bardzo ostrożnie. Ten peeling naprawdę fajnie działa i choć szczypie kiedy mamy go na skórze, to nie podrażnia! Skóra jest po nim dobrze oczyszczona, miękka i lekko matowa, ale nie wysuszona. Nie podrażnia i moja naczynkowa bardzo się z nim polubiła, więc cieszę się, że mam już drugie opakowanie na zapas.
Patchology, FlashPatch, Night Restoring Eye Gels
Żelowe płatki pod oczy Patchology, to dla mnie nie nowość bo jedno opakowanie już zużyłam. Ostatnio mocno stawiam na pielęgnację skóry pod oczami (stąd zakup kremu Bobbi Brown, o którym niebawem będziecie mogły poczytać na blogu) i te płatki świetnie spisują się jako dodatkowe nawilżenie. Dają mega przyjemne uczucie ulgi, skóra po ich zastosowaniu jest miękka, napięta, nawilżona i rozświetlona. Bardzo lubię stosować je z samego rana, choć teoretycznie są przeznaczone na wieczór.
Tonymoly, Tako Bubble Pore Pack
O tej maseczce pisałam Wam w poprzednim wpisie, więc nie będę się nad nią rozwodzić. To maseczka bąbelkująca, której głównym zadaniem jest oczyszczenie i zwężenie porów. Bardzo podoba mi się jej działanie, świetnie oczyszcza skórę, zauważalnie zwęża pory i pozostawia skórę przyjemnie miękką. Po więcej szczegółów zapraszam do pełnej recenzji: TonyMoly Tako Buuble Pore Pack
Elfa Pharm, Dr Sante, Coconut Hair oil
Moje włosy od dawna lubiły się z olejem koskosowym, więc nie było dla mnie zaskoczeniem, że polubiły się z nowością marki Elfa Pharm. Nie jest to czysty olej kokosowy i zawiera w sobie silikony, ale moim włosom to nie przeszkadza. Nie zużyłam go tylko jako zabezpieczenie końcówek, ale sporą ilość wcierałam na całej długości i pozostawiałam na noc. Włosy, nawet już po rozjaśnianiu były mięsiste, sypkie, dociążone, ale nie oklapnięte. Przy okazji pachnie naprawdę bardzo przyjemnie. Na pewno zaopatrzę się w kolejne opakowanie!
Beauty # – najlepszy blog makijażowy w Polsce 2018
Jestem niesamowicie zaszczycona i szczęśliwa, że już drugi rok z rzędu wybrałyście mój blog jako najlepszy blog makijażowy w Polsce podczas głosowania z okazji konferencji Meet Beauty. Po raz kolejny byłam totalnie zaskoczona i jestem mega szczęśliwa, że obroniłam swój zeszłoroczny tytuł i wciąż we mnie wierzycie. Dziękuję Wam za każdy głos, za wsparcie i to, że ze mną jesteście! Ta nagroda, to dla mnie ogromne wyróżnienie i cieszę się, że mogę po raz kolejny cieszyć się z otrzymanej nagrody, a to wszystko dzięki Wam! Blog to dla mnie niesamowicie ważna sprawa i angażuję się w niego całą sobą, tym bardziej czuję się zaszczycona, że po raz kolejny mój blog okazał się najlepszy 🙂
Dziękuję!
Tak prezentuje się cała jedenastka moich ostatnich ulubieńców. Mam nadzieję, że dzisiejszy materiał Wam się spodobał. Koniecznie zajrzyjcie do innych postów z ulubieńcami i zostawcie komentarz. Jestem ciekawa Waszych kosmetycznych odkryć!
Jakie kosmetyki znalazły się w gronie Waszych ulubieńców?