Jeżeli macie ochotę na małe babskie pogaduchy, wieczorną chwilę z herbatką lub lampką wina w moim towarzystwie, to zapraszam Was na kolejną odsłonę niedzielnika!

niedzielnik

Niedzielnik #36

Dziś będę mieć dla Was totalny mix tematów. Opowiem Wam o filmie, który niesamowicie mnie poruszył, podrzucę garść pomysłów na prezent z okazji Dnia Mężczyzny i zdradzę maleńki rąbek tajemnicy związanej ze spełnianiem marzeń. Podrzucę też ważny post, który wczoraj pojawił się na moim Instagramie.

Film, który totalnie mnie rozwalił

Oglądam naprawdę dużo filmów. Bardzo lubię wieczory filmowe z przyjaciółkami, z partnerem czy nawet solo. Uwielbiam dobrze opowiedziane wizualnie historie, ale kocham też produkcje Marvela, Disneya i właściwie każdy gatunek filmowy. No… Najmniej przyjemności czerpię z horrorów, choć ostatnio i to się u mnie zmienia. Aczkolwiek, jako osoba mocno empatyczna i o wysokiej wrażliwości lubię filmy, które wzbudzają emocje. A „Wieloryb” Aronofsky’ego to film, który wzbudzał ich wiele i tutaj chciałabym nacisnąć pauzę.

Zanim opowiem o nim coś więcej: jestem gruba. Więc oglądałam ten film z perspektywy takiej osoby i moje odczucia co do niego są mocno związane z moim poczuciem własnego ciała, które jest, mówiąc krótko, raczej spaczone. Osoba, która nie borykała się nigdy ze sporą nadwagą i problemami z tym związanymi, na pewno odbierze ten film inaczej. BA! Nawet może jej się w ogóle nie spodobać. Jednak pragnę od razu zaznaczyć, że ten film NIE JEST O OTYŁOŚCI. Przynajmniej nie dla mnie. Tak, głównym bohaterem był olbrzymi, bardzo otyły mężczyzna – Charlie grany przez absolutnie genialnego Brendana Frasera, ale to nie był film o byciu skrajnie otyłym.

Moim zdaniem to był film o ogromnym bólu, o poczuciu samotności, o toksycznym sposobie na radzenie sobie z bólem istnienia, ze stratą. To był film o rezygnacji z życia, z marzeń i jednocześnie o ogromnej wierze w drugiego człowieka, olbrzymiej miłości i potrzebie tej miłości. Wiem, że to trochę zagmatwane, ale uważam, że ten film można intepretować na wiele różnych sposobów i co więcej – jest on niezwykle głęboki. Zdaję sobie sprawę z tego, że wiele osób go spłaszczy. Określi mianem filmu o grubasie, któremu się po prostu nie chciało. To jednak zupełnie nie tak.

Ja wyszłam z kina roztrzęsiona. Nie pamiętam, żeby jakikolwiek film poruszył mnie kiedykolwiek w ten sposób, co „Wieloryb”. Jeszcze kilka dni później, kiedy wspominałam fenomenalne sceny zagrane przez głównego bohatera i jego córkę, miałam łzy w oczach. Ten film dotknął mnie nie tylko jako osobę wysoko wrażliwą, ale również jako osobę otyłą. Charlie kompletnie nie wyglądał tak, jak ja, ale ja bardzo często w życiu czułam, że wyglądam dokładnie tak, jak on. Czułam jego ból, czułam jego smutek, bezradność i jego potrzebę ukojenia samotności jedzeniem.

Ten film wciąż byłby dobry, gdyby był o alkoholiku, narkomanie czy seksoholiku. Bo nie skupia się stricte na problemie uzależnienia, ale na wegetowaniu z tym problemem i próbach funkcjonowania w życiu, które po prostu jest ciężarem. Dla głównego bohatera, jak i dla jego bliskich. To był film o bardzo trudnych relacjach, o porzuceniu, złamanym sercu oraz niedanych próbach poradzenia sobie z przytłaczającą rzeczywistością.

Myślę, że wystarczająco dużo już napisałam, żebyście zrozumiały, że ja ten film polecam. Z ogromną nadzieją, że nie będziecie go oceniać po „grubym kolesiu”, ale odnajdziecie w nim to drugie, głębsze dno.

Dzień mężczyzny – pomysły na prezent

Nie wiem jak Wy, ale ja zawsze mam mega problem z prezentami dla moich mężczyzn. Mam na myśli oczywiście mojego Nie Męża i tatę. To są panowie, którzy wszystko już mają i niczego nie potrzebują. Chyba, że trzeba np. wymienić stary, zużyty lub zepsuty gadżet. W tym roku mój Nie Mąż jako prezent dostanie zestaw z portfelem i paskiem ze strony Modny Portfel. Wspólnie go wybraliśmy, bo tak się akurat złożyło, że parę tygodni pękł jego ulubiony pasek. Po wielu latach związku nauczyłam się, żeby prezenty konsultować niż kupować w ciemno, bo mój wybranek jest mocno wybredny. Swoją drogą, jeżeli naprawdę brakuje Wam pomysłu na prezent dla panów (np. z okazji zbliżającego się Dnia Mężczyzny), to na stronie można znaleźć naprawdę solidne męskie portfele ze skóry naturalnej zarówno w zestawach, jak i solo. Jednak osobiście uważam, że akurat taki zakup warto konsultować, w końcu każdemu podoba się coś innego.

Natomiast jeżeli szukacie czegoś innego, to ja wciąż uważam, że genialnym pomysłem jest czytnik ebooków, np. Kindle. Szczególnie, jeżeli mężczyzna, którego chcecie obdarować kocha czytanie. Dla gamerów na pewno sprawdzi się stojak na pady czy na słuchawki, a jeżeli kochają Harrego Pottera to na pewno ucieszą się z gry Hogwart Legacy! Sama zagrywam się nią już od kilku tygodni i jestem zakochana. Dla gadżeciarzy fajnie sprawdzi się powerbank, etui na telefon czy bidon na siłownie lub rower.

Jednak będę z Wami szczera… Im dłużej jesteś w związku, tym trudniej jest kupić prezent. Dlatego moja strategia jest prosta: pytać wprost i kupować razem. Zawsze trafiony prezent gwarantowany!

Spełnianie marzeń jest super!

Ostatnio usłyszałam, że trudno jest spełniać marzenia. Często kończy się na planowaniu, snuciu tych marzeń, ale brakuje nam odwagi na ich realizację. Niestety, jest w tym trochę prawdy i ja jestem na to doskonałym przykładem. Od wielu lat, z różnych powodów odkładałam swoje marzenia na później. Jednak ostatnie 3 lata dały mi do myślenia i obiecałam sobie, że nie będę już nic przekładać na niewiadomo kiedy. Będę spełniać swoje marzenia TERAZ! Wtedy, kiedy mam siłę, czas, możliwości finansowe, fizyczne i czasowe. Bo w końcu każdy ma marzenia, ale nie każdy ma odwagę je realizować. Ja zdecydowanie mam zamiar znaleźć się w tej grupie ludzi, która na stare lata będzie mogła powiedzieć, że przez całe życie spełniała swoje marzenia!

W tym roku spełnię jedno z moich największych marzeń w życiu. Jeszcze chwila, jeszcze moment i będę mogła się tym pochwalić. Dajcie mi tylko dopiąć parę spraw na ostatni guzik… 😉

Teraz pora na Was! Co tam słychać moje piękne?!

Wpis zawiera linki sponsorowane.