rozczarowania-kosmetyczne-2017

Myślę, że nikt nie lubi nietrafionych zakupów. Rozczarowania kosmetyczne, to chyba najbardziej frustrujący temat w naszym małym światku beauty. Wyobraźcie sobie, że przez kilka miesięcy zbieracie się do zakupów, odkładacie pięciozłotówki i kiedy nadejdzie ta wiekopomna chwila – kupujecie! Wydajecie masę kasy na kosmetyk, który na pewno sprosta Waszym wymaganiom (bo w końcu przeczytałyście wszystkie recenzje w sieci i macie w małym palcu większość filmów na YT o tym produkcie), będzie idealny i doskonale spełni Wasze wymagania. Kiedy emocje po wizycie kuriera opadną, zaczynacie używać produkt, napięcie roście… I jest jedno wielkie WTF?! Znacie to uczucie? Ja niestety też. Dziś sobie trochę ponarzekam i pokażę Wam 10 kosmetyków, które były dla mnie sporym rozczarowaniem w 2017 roku.

rozczarowania-kosmetyczne

Rozczarowania kosmetyczne 2017

Rok 2017 obfitował w podkładowe niewypały i niestety na mojej liście znajdują się aż trzy tego typu produkty i jeden krem BB. Muszę powiedzieć, że moje poszukiwania podkładu idealnego wciąż trwają i choć mam w tej kategorii faworyta, którym aktualnie jest  ➥ Smashbox, Studio Skin, to wciąż szukam tego jedynego. W związku z tym testowałam sporo nowości i niestety trafiłam na podkłady, które nie przypadły mi do gustu. Jako paletomaniaczka przetestowałam ich jeszcze więcej niż podkładów, ale niestety też dwukrotnie się rozczarowałam. Na szczęście w poprzednim roku trafiłam też na cudowne palety, więc nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.

MAC Studio Fix

Nie będę ukrywać, że byłam bardzo nakręcona na ten podkład. Poczytałam, pooglądałam i nawet konsultowałam z innymi dziewczynami, więc spodziewałam się czegoś fantastycznego. Dostałam średnio kryjący podkład, który śmierdzi na kilometr, czuć go na twarzy i niezależnie od nałożonej ilości, bazy czy pudru – wygląda jak ciastko. Nie lubię go, bo migruje nawet jak jest przypudrowany.

Urban Decay, All Nighter Liquid Foundation

Zdjęcia tego podkładu zabrakło, bo jak szybko go kupiłam, tak szybko sprzedałam. Oglądając jego recenzje na YT byłam mocno sceptyczna, ale jednocześnie bardzo ciekawa. Ja lubię dobre krycie, ale nie lubię ciastka na twarzy, a niestety All Nighter to jedno wielkie ciastko. Niezależnie od tego jaką ilość podkładu zaaplikowałam, zawsze wyglądał źle. Ponadto nie okazał się tak trwały jak obiecuje producent i już po kilku godzinach się ścierał chociażby z nosa. W dodatku bardzo mocno ciemnieje, a za taką cenę oczekuję, że jednak nie będzie tego robił. Pożegnałam się z nim i choć jestem ciekawa korektora, nie wiem czy się na niego zdecyduje jak wejdzie do Polski. To było chyba moje największe kosmetyczne rozczarowanie z poprzedniego roku.

SinSkin, Must.Have True Luminous Foundation

Marka Sin Skin to nowość, która jakiś czas temu pojawiła się w Rossmannie. Otrzymałam kilka produktów do testów i na temat niektórych z nich zdążyłam wyrobić sobie już zdanie. Podkład True Luminous niestety wcale nie okazał się produktem z kategorii „must have”. Wręcz przeciwnie – kompletnie się u mnie nie sprawdził. Bardzo mocno oksyduje, robi się przynajmniej o jeden nawet dwa tony ciemniejszy. Nie kryje zbyt mocno, ale po dołożeniu warstwy jest całkiem okej. Doczytałam też, że ten podkład ma też właściwości bazy i zwiększa swoją trwałość, ale niestety nic takiego nie ma miejsca, bo bardzo szybko się wyświeca (choć ja nie mam tłustej cery), ściera się z nosa, z brody i nawet z policzków (?!) w ciągu 3-4 godzin. Ponadto jak na produkt z drogerii jest bardzo drogi, kosztuje ponad 70zł.

 Skin79, BB Super+

To było totalnie porozumienie i mój bardzo duży błąd. Nie lubię kremów BB, ale stwierdziłam, że dam mu szansę, bo bardzo dużo dziewczyn o podobnej cerze do mojej mocno go chwaliło. Okazało się jednak, że moja niechęć do kremów BB nie jest wyssana z palca. Nie ma krycia, które ponoć miało być, nie wiem gdzie ten kolor, który ma pasować do większości polek i gdzie ta wielogodzinna trwałość? Nie mam pojęcia. Kompletnie się u mnie nie sprawdził i podziękuję serdecznie. Cieszę się, że nie wzięłam od razu dużego opakowania, bo ten krem BB też nie należy do najtańszych.
rozczarowania-kosmetyczne

 MAC Studio fix powder

Czyli po prostu podkład w kompakcie. Kupiłam go w celu włożenia do torebki, bo wersja Too Faced, którą kupiłam w TKMaxx mi się skończyła. Niestety nie lubię po niego sięgać, bo nie jestem zadowolona z efektu jaki daje na skórze. Dodaje krycia podkładom, delikatnie matowi skórę, ale nie przedłuża trwałości podkładu i sprawia, że wygląda bardzo ciężko. Niestety w poprzednim roku dwa produkty MAC mi nie podeszły, ale markę wciąż lubię więc na pewno nie skreślam tych produktów.

Smashbox, Full Exposure mascara

Niestety ten tusz do rzęs jest kolejnym argumentem na to, że nie lubię pogrubiających tuszy do rzęs. Nie znam jeszcze żadnego, który przypadł mi do gustu. Tusz Full Exposure w wersji wodoodpornej sprawdza się u mnie tylko nałożony aplikatorem, bo naprawdę jest wodoodporny i to bardzo. Duża, klasyczna szczoteczka kompletnie się u mnie nie sprawdza, nabiera za dużo produktu i skleja rzęsy. Jestem na nie, choć większość produktów marki doskonale się u mnie sprawdza.

Zoeva, matte

Nie jestem fanką palet cieni marki Zoeva. Pisałam o tym nie raz i wciąż nie zmieniłam zdania. Dałam marce aż cztery szanse i sprawdziłam cztery różne palety, niestety za każdym razem byłam zawiedziona. Miałam nadzieję, że zmienię zdanie kupując paletę matte, ale i tutaj spotkałam się z rozczarowaniem. Dawałam tej palecie kilka szans i niestety, poleciała w świat (stąd brak jej na zdjęciach). Cienie mają średnią pigmentację, kiepsko się blendują, kolory się ze sobą zlewają, ciężko buduje się intensywność makijażu i wiecie co? Od marki, która w dość krótkim czasie podbiła rynek świetnymi pędzlami (z czarnym trzonkiem ➦ cała prawda o pędzlach Zoeva) oczekuję czegoś więcej jeżeli chodzi o palety cieni.

Huda, Rose Gold Edition

Bardzo chciałam polubić tę słynną paletę Hudy, która podbiła świat w mgnieniu oka. Używałam jej dość intensywnie przez jakiś czas i się nie polubiłyśmy. Cena tej palety (ok. 300zł) jest wielkim nieporozumieniem, szczególnie za jakość cieni, które się w niej znajdują, a są po prostu słabe. Jeżeli chcecie poczytać o tej palecie więcej, to pisałam jej recenzję i podrzucam Wam link jako dowód, że nie bez powodu znalazła się w rozczarowaniach kosmetycznych z poprzedniego roku. Nie skreśliłam marki całkowicie po tym jednym razie, bo paletkę Mauve Obsessions uwielbiam i sięgam po nią bardzo chętnie!
rozczarowania-kosmetyczne

Jantar, wcierka z wyciągiem z bursztynu

Jedyne co mogę powiedzieć na temat tej wcierki to: NIE MAM POJĘCIA O CO CHODZI. Po pierwsze, chciałam zamówić wersję klasyczną – mój błąd. Po drugie, zrobiła z mojej skóry głowy jedną wielką masakrę. Stosowałam ją jakieś półtora tygodnia aż zaczęłam zwracać uwagę, że przy skroniach zrobiły mi się duże, bolące krostki, a z czasem znalazłam kilka niespodzianek na całej głowie. Czułam, że skóra zrobiła się sucha i drażliwa. Zrobiłam test i dostawiłam wcierkę, kiedy skóra się uspokoiła ponownie do niej wróciłam i już po kilku dniach zrobiło się to samo. Cieszę się, że znalazłam przyczynę tych niespodzianek, ale jestem bardzo zawiedziona tym produktem. Nie polecam!

AA, Alu Free Deodorant

Chciałam zacząć stosować dezodoranty bez aliminium i w pierwszej kolejności padło na propozycję marki AA. Skoro jednak znalazł się wśród rozczarowań kosmetycznych, na pewno się domyślacie, że kompletnie się nie sprawdził. KOMPLETNIE. Pracując w domu, nie mam zbyt dużego wysiłku fizycznego, a on i tak nie działał. Po prostu. Nie zauważyłam żadnych właściwości, nie uwalnia od potu i przykrego zapachu, jak obiecuje producent. Owszem nie czułam podrażnienia, ani ściągania skóry, które miało miejsce w przypadku antyperspirantów tego typu, ale zerowe działanie całkowicie go dla mnie eliminuje. Możecie mi polecić jakiś dezodorant bez zawartości soli aliminium, który faktycznie działa?
rozczarowania-kosmetyczne

Nie lubię pisać o rozczarowaniach kosmetycznych czy bublach, ale wydaje mi się, że czasem trzeba. Przede wszystkim testując sporo kosmetyków wiem czego wymagam, jakie mogę mieć oczekiwania i mam spore porównanie do innych produktów. Dzięki temu mogę podzielić się z Wami rzetelną relacją z tego, jak dany produkt się u mnie sprawdził. Zdaję sobie sprawę, że moje rozczarowania, niekoniecznie muszą być Waszymi, ja niestety więcej nie wrócę do tych kosmetyków. Zobaczcie moje rozczarowania kosmetyczne 2019.

Najlepsze kosmetyki kolorowe 2017

Na jakie rozczarowania kosmetyczne Wy trafiłyście w poprzednim roku?