Jest lipiec, minęły 4 miesiące od kiedy pożegnałam moją Melcie, kotkę, która była ze mną 11 lat. Miesiąc temu zdecydowaliśmy się razem z narzeczonym, że zaadoptujemy kolejnego puchatego maluszka. Tym oto sposobem, 16.06.2024 w naszym domu powitaliśmy Tytusa. Jestem w nim absolutnie, bezgranicznie zakochana!

Poznajcie Tytusa
Tytus, jest kocurem, mixem kota Bengalskiego i Brytyjczyka. To niezwykła mieszanka szczególnie, że te koty wyglądają skrajnie inaczej! Bengale są szczupłe, smukłe, a brytole dość pyzate. Tytus ma umaszczenie bengalskie, ale im jest starszy tym posturą coraz bardziej upodabnia się do Brytyjczyka. Jest absolutnie niesamowity!
Kiedy decydowaliśmy się na kolejnego kota miałam dwa warunki: to miał być kocur i miał wyglądać zupełnie inaczej niż Mela. I cóż, Tytus jest totalnym jej przeciwieństwem, również jeżeli chodzi o charakter. Jest bardzo aktywny, lubi skakać, a Mela była raczej leniwym kotkiem.
ZOBACZ: Niedzielnik #64 | pożegnanie po 11 latach
Nasze początki
Zanim Tytus u nas zamieszkał dobrze się przygotowałam, żeby stworzyć mu odpowiednią przestrzeń. Kupiłam feromony do kontaktu, które włączyłam 24h przed jego przybyciem. Zaopatrzyłam się w nową kuwetkę, zrobiłam mu ze 3 „bazy” do schowania się przez pierwsze dni. Bo nie wiem czy wiecie, ale zestresowane koty lub te odebrane od matki (oczywiście w prawidłowym czasie) zazwyczaj się chowają. Chciałam, żeby od razu miał swoją przestrzeń i miejsca, gdzie będzie mógł się ukryć. Postanowiliśmy, że pierwsze dni spędzi w naszej sypialni.
Przez pierwsze 48h Tytus schował się uwaga… Na półce za książkami. Nie skorzystał właściwie z żadnej z kryjówek, które dla niego przygotowałam. Był taką malutką, wystraszoną kuleczką. Zostawiliśmy go w spokoju, zmienialiśmy karmę i daliśmy mu przestrzeń do uspokojenia się. Przez pierwsze dwa dni siedziałam z nim w pokoju, pracowałam, czytałam, grałam, rozmawiałam przez telefon, żeby zapoznał się z moim głosem, ale nie wyciągałam go na siłę, nie głaskałam, dałam mu czas. To był doskonały ruch. Po dwóch daniach wyszedł, zaczął się bawić, zaczepiać nas, odkrywać swoją przestrzeń. Jak już wyszedł, nigdy więcej się nie schował i zdążył już poznać całe mieszkanie.

Przez pierwsze 4-5 dni spędzaliśmy czas głownie w sypialni, aż w końcu wygrała ciekawska natura Tytusa i zaczął odkrywać resztę mieszkania.
Jaki jest Tytus?
Wspaniały! Jest bardzo inteligentny, szybko się uczy, uwielbia się bawić i chodzi za mną krok w krok. Kiedy pracuję, śpi między mną, a komputerem, a jak odpoczywam, on śpi zaraz obok. Zresztą, nawet teraz siedzi na biurku i obserwuje co robię. Jest ciekawski, ale jednocześnie, jak już chce iść spać to nic tego nie zmieni. Można go nosić, tarmosić, przytulać, a on nie ucieka, nie gryzie, nie drapie. Jest po prostu prze kochany. Lubi zaczepiać stopy, bawić się sznurówkami i wszelkimi sznureczkami i jest dość wokalny. Często śpiewa po posiłku albo tak po prostu gada sobie w ciągu dnia.
Ma zupełnie inny charakter niż Mela. Jest bardzo ciekawski, uparty i towarzyski, do tego stopnia, że śpi sobie między ludźmi na kanapie w trakcie każdego spotkania towarzyskiego. On jest gwiazdą, tak?
Jestem w nim po prostu zakochana, dlatego chciałam opowiedzieć Wam o nim na blogu troszkę więcej. W końcu jest on dużą częścią mojej codzienności. Choć najczęściej możecie go podglądać na moim Instagramie: @AGWERBLOG.

Jestem ogromnie szczęśliwa, że go przygarnęliśmy. Pomógł mi przetrwać trudny czas po odejściu Meli. Jest takim kotem, o jakim marzyłam. Spędza ze mną większość czasu, śpi z nami, dużo się przytula. Chociaż jest sporym rozrabiakiem to czuję, że jak podrośnie będzie nieco spokojniejszy. Póki co cieszę się z każdego wspólnego dnia, bo chcę chłonąć wszystkie chwile. W końcu koty dla nas to tylko epizody, a my jesteśmy ich całym życiem.
Cieszę się, że jest w moim życiu!