Obiecywałam sobie, że w tym roku niedzielnik wróci regularnie na bloga, a żaden się jeszcze nie pojawił. Obiecałam też sobie, że nie będę miała z tego powodu wyrzutów sumienia, ale trochę mam. Wiem jak bardzo lubiłam (i wciąż lubię) tę serię i wiem, że za nią tęsknicie. Stąd te moje wyrzuty sumienia, ale nie mam zamiaru się nimi zadręczać. W końcu pracuję nad tym, aby nie nakładać na siebie zbędnej presji, więc nie będę tego robić. Tak czy siak, zapraszam Was na krótki niedzielnik!

Niedzielnik #49

Kilka słów o poczuciu stagnacji

Od wielu, wielu miesięcy towarzyszy mi bardzo dziwne poczucie stagnacji. Mam wrażenie, że stoję w miejscu, życie ucieka mi przez palce, a ja tylko egzystuję, do niczego nie dążę i niczego nie zmieniam. Są momenty, kiedy bardzo mnie to dobija i mam silną potrzebę jakiejś wielkiej zmiany w życiu. Raz już się tak czułam i to był punkt zapalny do wywrócenia życia do góry nogami. Więc co? Rzuciłam wszystko i założyłam firmę, po czym nastąpił bardzo intensywny i niesamowity czas w moim życiu. Czuję się teraz podobnie jak wtedy i bardzo potrzebuję coś zmienić, żeby znów poczuć ten „flow”. Mam bardzo ryzykowne pomysły w głowie i chyba raczej zabraknie mi odwagi, żeby wdrożyć je wszystkie w życie, ale jeden na pewno zrealizuję.

Nawet rozmawiałam o tym na terapii i kiedy terapeuta zadał mi pytanie: „co chciałabym, żeby się zmieniło?” odpowiedziałam, że nie wiem. Bo naprawdę NIE WIEM, ale czuję, że COŚ MUSI się zmienić, bo oszaleję. Nie wiem, czy w życiu zawodowym, czy prywatnym (tu na pewno powinno), ale musi się coś wydarzyć. Znając mnie, któregoś dnia podejmę decyzję i coś zrobię, tylko jeszcze nie wymyśliłam co i kiedy to będzie, ale już długo nie wytrzymam w tym dziwnym zawieszeniu.

Małe zmiany w mieszkaniu

Może to zabrzmi trochę banalnie, ale na takie oderwanie od stagnacji pomagają mi drobne zmiany w mieszkaniu, więc zaczęłam je robić. Kupiłam W KOŃCU komodę do sypialni, a uwierzcie mi, że zamówienie płytkiej, ŁADNEJ komody graniczy z cudem. Poukładałam różne dokumenty w ładne segregatory, które zamówiłam. Lubię takie porządkowanie rzeczy, bo pomaga mi się to trochę uspokoić. Zaraz będziemy zamawiać łózko, czego nie mogę się już doczekać i myślę nad zmianą zasłon. Szukam też nowego dywanu, bo ten który mamy, trochę mi się już znudził.

Zaczęłam się też ostatnio zastanawiać czy nie wymienić folii w oknie w łazience. Mamy tam taką małą roletę na specjalnej folii, ale… Ta roleta powoli przestaje mi się podobać. Chyba powinnam poszukać nowej zasłaniającej folii na okno, żeby móc ją wywalić. Zdaje sobie sprawę, że wszystko co tu wypisałam to pierdoły, ale… Jakby nie pagtrzeć z pierdół składa się życie i dla mnie zmiany nawet takich drobiazgów mają znaczenie.

Wiarygodność w płatnych postach

Już od dłuższego czasu chodziło mi po głowie, żeby poruszyć ten temat w niedzielniku. Szczególnie ostatnio, kiedy światło dzienne ujrzał ranking, w którym influencer to jeden z najmniej szanowanych zawodów w Polsce i wiecie co? Ja rozumiem, z czego to wynika. Niestety OGROMNY wpływ na negatywne postrzeganie tego zawodu, mają „gwiazdeczki”, „celebrytki”, „wielcy blogerzy”, ludzie, którzy są sławni, bo są sławni, którzy polecają wszystko, jak leci, byle hajs się zgadzał. Nie ważne czy mowa tutaj o kimś z Warsaw Shore, z jakiegoś polskiego filmu czy blogerce, która założyła bloga o warzywach, a teraz wypuszcza swoje pomadki. „Wielkie gwiazdy” zamiast weryfikować to, z kim współpracują, wybierać tylko te marki, które do nich pasują, biorą wszystko bez poszanowania swoich odbiorców. Ale moim zdaniem bardzo krzywdzące jest postrzeganie wszystkich influ w tak negatywny sposób. Nie każdy jest niewiarygodny, nie każdy poleca wszystko jak leci i nie każdy robi to tylko za pieniądze.

Wspominam o tym, bo niedawno dyskutowałam z jedną z Was na moim Instagramie (@agwerblog), że już nikomu w internetach nie ufa, bo parę razy się zawiodła. Rozumiem to, ja też parę razy zrobiłam nietrafione zakupy z polecenia, ale w moim przypadku wina leżała po mojej stronie. Nie zweryfikowałam, jak ta osoba poleca produkty, czy robi to hurtowo, czy jest słupem reklamowym, czy nie. Zdarzyło mi się nie sprawdzić jaki typ cery ma dana osoba, jakie włosy i potem okazuje się, że moje zakupy są do dupy. To nie była wina influencerki, że poleciła produkt we współpracy, ale moja – nie zweryfikowałam swoich potrzeb. Nie mówię oczywiście, że ZAWSZE tak jest, ale czasami może się tak zdarzyć. Dlatego od dawna powtarzam: nie obserwujcie osób, które nie wzbudzają Waszego zaufania, które są wspominanym słupkiem reklamowym (jak jedna z moich ulubionych aktorek występujących w pięknej długiej reklamie Apartu, ale nie będę pokazywać palcem :D) i które po prostu nie spełniają Waszych oczekiwań. W ten sposób unikniecie frustracji z nieudanych zakupów lub nie będziecie się irytować, że co chwilę ktoś Wam coś wciska. To bez sensu!

Moim zdaniem bycie influencerem wiąże się też z odpowiedzialnością za to, co polecamy innym ludziom. To nie powinno być tylko polecanie byle czego, żeby zarobić, ale głębsza analiza, sprawdzenie produktu i bycie SZCZERYM ze swoimi odbiorcami. Nie rozumiem, jak można robić inaczej. U mnie nigdy nie pojawiło się polecenie czegoś, czego naprawdę nie polubiłam. Nie ważne, czy to była współpraca, czy nie. Ja każdy produkt testuję, zanim wezmę odpowiedzialność za jego polecenie, więc nie rozumiem, jak można robić inaczej. Oczywiście, że blogowanie to element mojej pracy, źródło zarobku, ale to wciąż nie zmienia faktu, że Wasze zaufanie stawiam na pierwszym miejscu. Zawsze będę tutaj sobą i będę działać na własnych zasadach w zgodzie z własnym sumieniem. Dlatego polecam usunąć z listy kont, które obserwujecie na Instagramie osoby, które nie są warte Waszego zaufania – proste 🙂

Tak swoją drogą, to ja w ogóle nie czuję się influencerem i nigdy tak o sobie nie mówię. Jestem blogerką, makijażystką, fotografem, social media managerem, ale influ? Nie uważam oczywiście, że jest to coś złego, ale ja po prostu tego nie czuję w ten sposób.

agwerblog blog kosmetyczny

Serialowe polecenia

Ted Lasso

Odkrywam ostatnio seriale na Apple TV i Ted Lasso podbił moje serce! To fantastyczny serial o trenerze ze Stanów, który zajął się drużyną z Wielkiej Brytanii. Zabawny, wzruszający i wspaniale pokazujący różne relacje między ludźmi. Serdecznie polecam.

WeCrashed

Pierwszy serial na AppleTV, który obejrzałam przez Alę co nie ma kota i się zakochałam! Jared Leto jest nie tylko świetnym wokalistą, ale i wyśmienitym aktorem, co w tym serialu ponownie to udowodnił. Serial jest historią start upu, który, miał ogromny potencjał, ale nie wypalił i jednocześnie był olbrzymim sukcesem. Jeżeli macie dostęp do tego streamingu, bardzo polecam obejrzeć tę pozycję!

Odwilż

Delikatnie mroczny, z tajemniczym morderstwem w tle serial kręcony w moim mieście! Muszę przyznać, że jak na polską produkcję jest naprawdę całkiem niezły. Choć niestety momentami kuleje gra aktorska, to cała historia i intrygujące kadry rekompensują te drobne potknięcia. Rozwiązywanie zagadki, trochę światka kryminalnego, odrobina napięcia – warto się nim zainteresować!

Z mojej strony to by było na tyle, krótki, dość spontaniczny niedzielnik, ale mam nadzieję, że miło spędziłyście ze mną czas! 🙂

Na koniec krótkie pytanie: co tam u Was słychać?!