Tak jak obiecałam, przygotowałam dziś post z nową kolekcją cieni Makeup Geek. Niedawno na rynek weszła seria duochrome i muszę przyznać, że są fenomenalne! Niektóre kolory urzekły mnie bardziej, niż te o wykończeniu foliowym. Dzisiaj post stricte prezentacyjno informacyjny, ponieważ bardzo chciałam pokazać wszystkie odcienie na blogu.
Ponieważ w moich makijażowych zbiorach znajduje się trochę cieni Makeup Geek, mam w planach przygotowanie posta o produktach tej firmy. Dodatkowo, chciałam zamieścić w nim informacje odnośnie cen, zakupów, sposobu zamawiania oraz co warto, z MUG sobie sprawić, jeżeli jesteś zainteresowana tym tematem, daj znać. Jednakże nie chcę być monotematyczna, więc taki post pojawi się dopiero za jakiś czas.
Cienie duochrome pojawiły się we wrześniu tego roku, więc to totalna nowość jeżeli chodzi o cienie tej marki. O co chodzi w ogóle z takimi cieniami? Duochrome, to kameleony. Cienie, które mają w sobie więcej niż jeden kolor, a dostrzegamy je w różnym świetle, bądź nałożone w różny sposób (na sucho, na mokro, na bazę białą/czarną itd.). W przypadku bohaterów dzisiejszego posta, mam do czynienia z cieniami, które dają niesamowite kolory, nie podwójne, ale nawet i potrójne.
W najnowszej kolekcji pojawiło się 12 odcieni i (o ile mnie pamięć nie myli) 4 pigmenty. Każdy z nich jest niepowtarzalny, wyjątkowy i naprawdę bardzo ciekawy. Przyznam się bez bicia, że nie zawsze podobają mi się wszystkie kolory, jakie w danym momencie wypuszcza firma, ale w tym wypadku to był strzał w dziesiątkę! Jak kolory typu Ritzy, Typhoon czy Rockstar normalnie nie przyciągnęłyby mojej uwagi, tak wszystkie 12 kolorów bardzo mi się podoba!
- Havoc – to odpowiednik pigmentu insomnia, przepiękny, ciężki do opisania. Dla mnie to tala złota zieleń, zmieszana z fioletowym brązem.
- Ritzy – mówiąc krótko: zielone złoto. Takiego cienia jeszcze nie miałam, jest niesamowity i niepowtarzalny przez co ma ogromny potencjał.
- Typhoon – bardzo przyjemna soczysta zieleń, cień wystąpił w roli głównej [ tutaj ].
- Secret Garden – ciemna szarość, prawie czerń połączona z ciemną, mocną zielenią.
- Steampunk – rudo ceglany odcień, zmieszany z czernią i odrobinką złota. Jest trudny w obsłudze, bo granice rozcierają się na czarno – ale ogólnie jest cudowny.
- Voltage – jasne złoto, opalizujące na jeszcze jaśniejszy biały odcień.
- Karma – dla mnie to złoto, opalizujące na złoto, ale w żółtej tonacji. Bardzo jaskrawy, mocny cień – idealny do wewnętrznego kącika.
- Phantom – fiołkowy delikatny odcień, który opalizuje na bardzo, bardzo jasny, jaskrawy fiolet, wręcz wpadający w fluorescencyjny.
- Blacklight – wygląda jak ultrafiolet. Naprawdę.
- Mai Tai – przepiękna, intensywna brzoskwinia zmieszana z pomarańczą i różem
- I’m Peachless – bardzo jaskrawa, jasna wersja rose gold, która za podstawę ma jasno żółty kolor. Jest przepiękny i jestem pewna, że zrobi furorę.
- Rockstar – jeden z moich ulubionych. Jest to jasne, szare, ale jednocześnie delikatnie zielonkawe złoto opalizujące na piękny, soczysty, jasny róż.
Cienie duochrome Makeup Geek, zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Znam już jakość, jaką oferuje ta firma, więc nie było dla mnie zaskoczeniem, że również duochromy są świetne. Ale kolory są tak nieoczywiste, tak cudownie się przenikają, że ich możliwości naprawdę są nieograniczone. Mówiąc szczerze, mam nadzieję, że firma wyda niedługo kolejną partię kolorów, ponieważ co by tu wiele mówić: SĄ BOSKIE!
A jak Tobie podobają się duochrome eyeshadows od Makeup geek?