Która z nas nie chciałaby mieć cudownej niczym zanieczyszczonej cery, gładkiej jak „pupa niemowlaka” i w dodatku bez zaskórników, wyprysków i tego typu spraw. Myślę, że każda, a jeżeli nie to przynajmniej większość.
Niestety nos jest takim miejscem, w którym robią się trudne do usunięcia zaskórniki, nasze pory są tam zatkane i nie łatwo to miejsce dobrze oczyścić. Powiem Wam szczerze, że akurat plastry na nos nigdy nie znajdowały się w kręgu moich zainteresowań ponieważ akurat z tym miejscem nie miałam problemów. W ogóle z cerą nigdy nie miałam problemów, z czego bardzo się cieszę. Ale wiadomo, zaskórniki są zawsze i jakoś się ich pozbyć trzeba. Z pomocą przyszła mi notka u Cococollection, która pisała właśnie o tych plastrach, ale w innej wersji, bez węgla aktywnego.
Przy ostatniej wizycie w centrum handlowym zaszłam sobie do Douglasa i znalazłam te plastry zauroczona wcześniejszą recenzją postanowiłam je kupić. Dokładnie chodzi co Plastry silky and Clear, nose strip with Charcoal z firmy Cettua. Pani pokazała mi mocniejszą wersję właśnie z węglem aktywnym i właśnie tą wersję wybrałam dla siebie. Jak się oczyszczać to już porządnie!
W niewielkim, schludnym opakowaniu znajduje się 6 takich saszetek, w których znajduje się jedna sztuka plasterka. Na zdjęciu są 4 ponieważ jestem już po dwóch użyciach i mam dużo do powiedzenia na ich temat! Za takie 6 sztuk płacimy 12,90 w wersji podstawowej i za wersję z węglem 14,90. Cena moim zdaniem jest odrobinę za wysoka, aczkolwiek zaraz sami zobaczycie, że warto zaryzykować. Design całego opakowania jak i saszetek jest bardzo przyjemny, miły dla oka i lekko figlarny, taki skierowany bardziej do młodzieży. Mnie osobiście się podoba, nie jest przeładowany i tandetny, na plus.
Pojedyncza saszetka otwiera się z boku po obu stronach. Jest to generalnie zbędne bo bez problemu plasterek możemy wyciągnąć jak oderwiemy tylko z jednej strony. Łatwo się odrywa kawałek, nie jest to oporny materiał, także raz dwa i gotowe. Niestety na składzie tych plastrów całkowicie się nie znam i nie wiem jak co wpływa na cerę, więc wrzucam zdjęcie dla bardziej zorientowanych. Wysoko jest alkohol, nawet przed wodą więc przypuszczam, ze mocno suchą skórę może podrażnić.
A same plastry mają całkiem przyjemny dla oka kształt, z jedne strony czarne jak na zdjęciu poniżej i właśnie tą stroną naklejamy je na nos, zaś po drugiej stronie są białe. Tzn. takie szaro białe, bo w takie paseczki, ale niestety zdjęcie mi się tak zmniejszyło, że zobaczycie to dopiero na zdjęciach już na nosie.
Plastry naklejamy na oczyszczony nos, zmoczony wodą po czym na jeszcze mokry naklejamy plaster i mocno dociskamy, aby dobrze przylegał do skóry. W ten sposób trzymamy go ok. 15 minut w trakcie których plaster sztywnieje i działa cuda na naszym nosie. Prezentuje się to mniej więcej tak jak na poniższych zdjęciach, tylko proszę się nie przestraszyć 😉
Jeżeli nie macie ochoty oglądać plastrów to przewińcie sobie pod spód. Na plastrach moim zdaniem bez problemu widać zaskórniki których się pozbyliśmy. Genialna sprawa!
Samo działanie plastrów jest naprawdę fenomenalne, czujemy na nosie jak plasterek sztywnieje i ja mam wrażenie jakby się wsysał. Mocno przyklejony plaster nie daje dyskomfortu i mimo iż czuć go na nosie, nie jest to nieprzyjemne uczucie. Jest jeszcze jedna sprawa, nie wiem czy ja po prostu tak się zafascynowałam nimi, że to czułam czy faktycznie tak było ale czułam lekkie pulsowanie na nosie. Nie wiem jak inaczej mam to opisać. W każdym razie ja jestem bardzo zadowolona, myślę że będą to plastry które co jakiś czas będą w mojej kosmetyczce. Jeżeli poszukujecie porządnego sposobu na zaskórniki, wągry itd. to z czystym sumieniem gorąco polecam!
Kochani, dziś wyjeżdżam w Polske, najpierw kierunek Świnoujście następnie rejony Człuchowa, Wałcza i Poznania. Może z przystankiem w Trójmieście. Wszystko się okaże, w związku z tym nie obiecuję, że coś się tutaj pojawi chociaż postaram się coś wrzucić. Zaległości u Was nadrobię po powrocie 🙂