Jak zwykle mamy w czarnym pudełeczku 12 świetnie napigmentowanych cieni, są odcienie perłowe oraz maty z brokatem. Nie mamy czystych matów, ale uważam że to dobrze, bo nie pasowałyby do całości paletki i ciężko byłoby je wkomponować w resztę odcieni.
Widzicie, mamy trochę złota, czerń, fiolety i dzięki temu paleta Sleek Vintage Romance jest wyjątkowa. Chociaż ostatni dostrzegłam jedną wadę cieni od Sleeka, osypują się przy aplikacji i to bardzo. Szczególnie maty i brokatowe odcienie, nie jest to może tragedia, ale jednak jak makijaż robi się na szybko to może być to uciążliwe. Jak widzicie nic nie jest idealne. Jednakże mimo tego jednego cienia „niewiemcotutajrobię” i tego osypywania się paletka jest rewelacyjna, szczególnie dla zielono (oliwkowo)okich i można wykonać z nimi niesamowite makijaże! Vintage Romance od Sleeka jest świetna!
Ponadto mam dla Was ważną informację, blog będzie zmieniał nazwę jak i mój login się zmieni. Już za parę dni będę tutaj jako aGwer, także nie zdziwcie się jak zacznę Was odwiedzać pod tym nickiem. Mam nadzieję, że nie zgubicie mnie pod ogromem innych blogów i nie zapomnicie, że coraz-mniej, to aGwer. Wprowadzę wszystko etapami, najpierw podpisy, potem nagłówek a na końcu sam adres 😉