Muszę Wam powiedzieć, że nowy rok wcale nie obfitował u mnie w wielkie zakupy. Jestem dumna z tego, że nie poszalałam na świątecznych ani noworocznych promocjach. Wyjątkiem są nowości Nabla, które kusiły mnie od wielu miesięcy. Na paletkę Dreamy czekałam dobre pół roku i nie mogłam tym razem przejść obok niej obojętnie. Dziś chciałabym Wam pokazać trochę nowości, które się u mnie pojawiły i gwarantuję, że będzie na co popatrzeć. Pokażę Wam nie tylko moje zakupy, ale i fajne paczki PR-owe, które są jednocześnie zapowiedzią materiałów na blogu. Oczywiście wisienką na torcie są nowości z Nabli i to właśnie od nich dzisiaj zaczniemy.
ZOBACZ: Nowość! Semilac Platinum
Nowości Nabla
Wydaje mi się, że nikomu nie muszę przedstawiać tej marki. Nabla od jakiegoś czasu podbija serca entuzjastów makijażu i ja również się wśród nich znalazłam. W tamtym roku pokazywałam Wam makijaż ich kosmetykami i moja miłość do tej marki wciąż rośnie. Kiedy w sprzedaży pojawiła się słynna już paletka Dreamy, śliniłam się do monitora za każdym razem kiedy ją widziałam. Tak, ja też zwariowałam na jej punkcie. Kiedy ponownie się pojawiła kupiłam ją bez mrugnięcia okiem. Jest absolutnie fantastyczna, a na Instagramie pokazywałam Wam już wykonany za jej pomocą • makijaż. Wybrałam sobie też cztery cienie, które od dawna za mną chodziły: Selfish, Calypso, Mystic i słynny Alchemy. Cienie są masełkowate i mają fantastyczną pigmentację. Wśród moich nowości Nabla znalazły się jeszcze dwie pomadki: Roses, którą już kiedyś miałam oraz Noblesse Oblige – swatch. Bardzo lubię ich formuły, są dość rzadkie, ale łatwo się je aplikuje, pigmentacja jest na wysokim poziomie, a trwałość bardzo przyzwoita. Co z moich nowości Nabla podobało Wam się najbardziej?
Nowości Benefit, Becca i Kat Von D
Jeszcze w grudniu 2017 roku, zaopatrzyłam się w trzy produkty marki Kat Von D. Korektor Lock it chodził za mną od dawna i muszę przyznać, że bardzo go lubię! Dajcie znać czy macie ochotę na jego recenzję. Paletka Alchemist, to był mały eksperyment, bo nie byłam pewna czy się u mnie sprawdzi, ale uwielbiam ją! Jest doskonałym uzupełnieniem mojej kolekcji. Podobnie jak płynna pomadka Miss Argentina, bardzo soczysta, efektowna malina. Lubię kosmetyki Kat Von D i mam nadzieję, że z tej trójki też będę zadowolona.
Zestaw Becca Glow on the go, też trafił do mnie w okolicach grudnia. Zestaw miniaturowego rozświetlacza w płynie i w kompakcie w odcieniu Opal niestety okazał się kolorystycznym niewypałem. Jest dla mnie po prostu za ciemny, ale za to na powiekach wygląda bosko. Mam też nadzieję, że latem okaże się idealny.
W lutym miałam szybką i bardzo intensywną podróż do Warszawy na premierę nowej mascary Benefit, BAD gal BANG. To było niesamowite wydarzenie, które relacjonowałam Wam na Insta Stories (Nie śledzicie mnie na Instagramie? Pora to zmienić: agwer_blog). Jakiś czas później dostałam paczkę PR-ową od marki, w której znalazły się same kultowe produkty. Bronzer Hoola, róż Galifornia, rozświetlacz Dandelion Twinkle, mascara They’re Real, korektor Boi-ing oraz pomada do brwi Ka-brow. Testy w toku, ale powiem Wam, że już mam kilku ulubieńców z tej małej gromadki. Oczywiście z imprezy premierowej przywiozłam ze sobą nowy tusz do rzęs i powiem Wam, że jest sztos!
Pędzle Hulu Brushes
Poza nowościami Nabla, Benefitu i Kat Von D, od kilku tygodni testuję pędzle Hulu Brushes. Muszę Wam powiedzieć, że jestem pod wrażeniem przede wszystkim w kwestii jakości włosia. Są bardzo mięciutkie, dobrze rozcierają produkty, są elastyczne i przyjemne w pracy. Testuję je od kilku tygodni, zamiennie z pędzlami Sigma Beauty i na pewno na blogu znajdzie się ich recenzja. Jakbyście nie wiedziały, to pędzle Hulu zaprojektował Daniel Sobieśniewski, więc właściwie nikogo nie powinna dziwić świetna jakość. Jestem ciekawa jak się będą zachowywać po kilkunastu myciach i czy włosie nie zrobi się drapiące jak w przypadku niektórych modeli Zoeva. Tak czy siak, aktualnie jestem dobrej myśli! Jak tak dalej pójdzie, będziemy mieć naprawdę dobre pędzle w mega przystępnych cenach.
Kosmetyki do włosów
Moje ostatnie przygody z fryzjerem sprawiły, że muszę moim włosom poświęcić dodatkową uwagę. Nie tylko chcę je wzmocnić i nawilżyć, ale muszę opanować niechciane pomarańczowe i rude tony. Całą moją „przygodę” opowiem Wam w osobnym wpisie, bo 20 marca idę na poprawki do innego fryzjera i chcę Wam pokazać całą przemianę i efekt końcowy. Zaopatrzyłam się już w produkty, które mają mi pomóc ochłodzić i stonować kolor włosów. Nawet po osiągnięciu docelowego koloru u drugiego fryzjera, muszę dbać o chłodny kolor, więc cały arsenał mam już pod ręką. Niebawem opowiem Wam też o kuracji Artego, którą stosuję od początku lutego i na pewno poświęcę trochę czasu na płukanki i domowe sposoby ochłodzenia koloru, jeżeli oczywiście znajdę dla siebie jakiś skuteczny sposób. Jeżeli macie jakieś rady, albo wskazówki – piszcie w komentarzach. Wszystkie rady są mile widziane! Nie mogę też zapomnieć o olejku Amika, który będzie od teraz odpowiadał za moje zdrowe końcówki.
Mówiłam, że wcale nie poszalałam! Jak sobie przypominam inne posty z nowościami, to jest naprawdę bardzo dobrze! Nowości Nabla, Benefit i kosmetyki do włosów na pewno doczekają się na blogu osobnych postów. Koniecznie dajcie znać, o których kosmetykach chciałybyście poczytać w pierwszej kolejności. Planuję posty na marzec, więc na pewno wezmę po uwagę Wasze sugestie!
Jakie kosmetyki ostatnio sobie kupiłyście?