Moje pytanie brzmi: czy są tu osoby, które uwielbiają pięknie pachnące kosmetyki? Jeżeli tak, to mam dla Was coś genialnego! W dodatku nie tylko oczaruje Was soczysty aromat, ale fenomenalne działanie. Poznajcie kosmetyki Labside!
Kosmetyki labside
LABSIDE, to nowa firma na polskim rynku kosmetycznym. Aktualnie w ofercie ma jedynie dwa produkty, którymi chce podbić nasze serca. Filozofia kosmetyków LABSIDE opiera się na skutecznej poprawie kondycji skóry, rozpieszczaniu jej i sprawianiu przyjemności podczas codziennej pielęgnacji. Marka wybiera naturalne składniki pochodzące z różnych stron świata. Mocno skoncentrowane formuły mają zapewniać długofalowe i przede wszystkim skuteczne działanie.
Kosmetyki LABSIDE są przebadane w niezależnych laboratoriach, Ich zapachy i kolory wynikają jedynie ze specyfiki składników naturalnych. W produktach marki LABSIDE nie znajdziemy syntetycznych zapachów oraz barwników, co na pewno ucieszy niejednego alergika. Szklane opakowania nadają się do recyklingu, a minimalistyczne, eleganckie etykiety pięknie prezentują się na toaletce.
Jeżeli chcecie lepiej poznać kosmetyki LABSIDE, zapraszam do dalszej lektury.
Labside Peach Perilla Cream
Brzoskwiniowy krem LABSIDE Peach Perilla Cream, jest skierowany do skóry tłustej i mieszanej ze skłonnościami do niedoskonałości, wymagającej nawilżenia. Marka sygnuje go jako krem na noc, ale zaraz Wam udowodnię, że sprawdza się również na dzień. Krem opiera się na kilku ciekawych składnikach:
- Oleju z pachnotki, który reguluje pracę gruczołów łojowych, zapobiega powstawaniu zaskórników, a wysoka zawartość ceramidów wspomaga regenerację skóry.
- Skwalanie, który ujędrnia, nawilża, stymuluje wymianę komórkową i niweluje widoczność drobnych zmarszczek. To emolient, który szybko się wchłania i wspomaga barierę hydrolipidową.
- Hialuronianie sodu, który jest pochodną kwasu hialuronowego. Ponieważ ma mniejszą strukturę, dociera do głębszych warstw i działa bardziej intensywnie. Mocno nawilża, zapobiega utracie wody i poprawia elastyczność skóry.
- Ekstrakcie z brzoskwini, który zmiękcza, wzmacnia i wygładza skórę. Zawarte w nim witaminy spowalniają procesy starzenia i odżywiają cerę. To między innymi on odpowiada za naturalny zapach kremu!
Brzoskwiniowy krem prawie doskonały
Nie spodziewałam się, że ten rok będzie obfitował u mnie w odkrycia kosmetyczne, ale krem Peach Perilla Cream właśnie nim jest, Oczarował mnie przede wszystkim jego nietuzinkowy, soczysty, orzeźwiający zapach brzoskwini. Zakochałam się w nim już od pierwszego użycia! Krem używam z przyjemnością nie tylko ze względu na zapach, ale i działanie. Zauważyłam poprawę nawilżenia, miękkości i jędrności skóry. Ma bardzo przyjemną, stosunkowo lekką konsystencję, która nie obciąża, nie pozostawia uczucia ściągnięcia czy suchości. Regularne stosowanie nie wywołało u mnie żadnych niespodzianek na twarzy, a wręcz przeciwnie! Mam wrażenie, że cera się uspokoiła i wygląda naprawdę zdrowo. Wieczorem nakładam go całkiem sporo na twarz, szyję oraz dekolt i jedyne co odczuwam to przepiękny zapach, nawilżenie i komfort na skórze.
Marka LABSIDE sugeruje, żeby używać go na noc, ale moim zdaniem spokojnie sprawdzi się również w pielęgnacji porannej. Ma konsystencję lekkiego kremu i przy zastosowaniu mniejszej ilości wchłania się na tyle szybko, że sprawdzi się bez problemu jako krem na dzień i pod makijaż. Dobrze współgra z filtrami, podkładami kremami BB, które w ostatnim czasie testowałam. Nie roluje się i nie sprawia większych problemów jako pielęgnacja pod makijaż.
Labside Fruit Acid Peel
Kosmetyki LABSIDE, tak jak Wam wspomniałam, mają w asortymencie dopiero dwa produkty. Drugi z nich, który od kilku tygodni testuje to peeling kwasowy Fruit Acid Peel. Opiera się na naturalnych kwasach AHA i BHA, których głównym zadaniem jest złuszczenie naskórka i przywrócenie skórze naturalnego blasku. W dodatku reguluje wydzielanie sebum i wspomaga regenerację naskórka. Za jego działanie odpowiadają takie składniki jak:
- AHA, czyli kwasy owocowe alfa-hydroksykwasy, które działają na powierzchni skóry. Regulują proces rogowacenia naskórka, przyczyniają się do zmniejszenia zaskórników i zatkanych porów. Mają również działanie rozjaśniające.
- BHA, czyli beta-hydroksykwasy, a dokładniej kwas salicylowy. Wnika w głąb gruczołów łojowych i przyczynia się do zmniejszenia zmian trądzikowych. Reguluje wydzielanie sebum, spłyca rozszerzone pory oraz pobudza skórę do regeneracji.
- Hialuronian sodu, czyli składnik, który działa intensywniej niż kwas hialuronowy (jest jego pochodną). Zabezpiecza skórę przed utratą wody i uczuciem ściągnięcia, które mogłoby się pojawić na skutek stosowania kwasów AHA i BHA.
- Ekstrakt z hibiskusa, który przyspiesza pobieranie wody wewnątrzkomórkowej i wspiera funkcje ochronne skóry poprzez zwiększenie produkcji lipidów.
Peeling kwasowy również dla wrażliwców
Zawsze, kiedy słyszę „peeling kwasowy”, „tonik z kwasami”, to mam obawy, że moja naczyniowa skóra się z nimi nie polubi. Kiedyś naczytałam się i nasłuchałam, że z kwasami to trzeba uważać, a cera naczyniowa w ogóle powinna je odpuścić. Jak dobrze wiemy, to bzdura! Trzeba po prostu sięgać po nie świadomie i dbać o ochronę przeciwsłoneczną. Tak czy siak, zawsze podchodzę do takich produktów z rezerwą. Na szczęście peeling Labside Fruit Acid Peel nie wywołał u mnie żadnych efektów niepożądanych, a wręcz przeciwnie. Stosowałam go, póki co raz w tygodniu i już zdążyłam zauważyć efekty. Skóra jest ładnie wygładzona, zaczęły znikać podskórne „gulki”, a twarz nabrała ładnego blasku. Codziennie stosuję krem z filtrem, więc nie martwię się już o przebarwienia, ale mam wrażenie, że ten produkt pomógł mi niektóre z nich nieco zmniejszyć.
Peeling jest właściwie bezzapachowy, ma żelową, ale mocno lejącą się konsystencję i co śmieszne, podczas aplikacji tworzy baaaardzo delikatną warstwę pianki. Nie spotkałam się wcześniej z czymś takim, ale nie przeszkadza to w jego stosowaniu. Zazwyczaj aplikowałam go na 15/20 min, po czym zmywałam letnią wodą. Nie zauważyłam, żeby skóra w jakimś stopniu była zaczerwieniona, podrażniona czy wrażliwsza. Bardzo polubiłam ten peeling.
Nie będę ukrywać, że Kosmetyki LABSIDE mnie oczarowały. Przede wszystkim działaniem, choć zapach kremu jest totalnie uzależniający! Jestem również zachwycona designem opakowań. Są bardzo proste i minimalistyczne, ale jednocześnie kobiece i bardzo eleganckie. Uwielbiam taki styl!
Jestem ciekawa rozwoju marki i kolejnych produktów, które mam nadzieję, będę miała okazję pokazać Wam z bliska.
Który z kosmetyków LABSIDE bardziej Was zainteresował?
Post powstał we współpracy z marką LABSIDE.