Cały projekt denko ma u mnie polegać na tym żeby nie otwierać nowych opakowań! Mam wykańczać to co mam otwarte, żeby nie było potem wyrzucania 3/4 produktów. Jakoś tam mi idzie, chociaż ja to od razu to co nowe chciałabym otwierać, używać a że zdarza mi się kupić np. dwie odżywki na raz to najlepiej obie zaraz natychmiast użyć. W tym miesiącu mam zamiar powykańczać ile się da, czyli mam nadzieję że sierpniowe denko będzie większe niż to które zaraz Wam zaprezentuje. Jest kilka nowości ale i mam dla Was
Dziś znów nie włosowo, dziś o produkcie do pielęgnacji który generalnie nie często gości w mojej codzienności. Mianowicie krem do rąk firmy The body shop, który miałam okazje stosować będąc w Danii u mojej przyjaciółki przez 2 tygodnie. Ale zanim przejdę do konkretów to Ci co nie śledzą mojego fb, nie wiedzą że jestem już w Polsce! Podróż była długa ok. 8h i męcząca, ale daliśmy radę bez problemów i większych przerw dojechać do celu. Byłam w domku ok 4 i przed 5 rano poszłam spać, spałam niecałe 3h i
Jak każda lakieromaniaczka nie moglam obyć się na wyjeździe bez malowania paznokci, a jako że moja przyjaciołka również nie pogardzi pokaźną kolekcją lakierów, to miałam spory wybór. Za którymś razem padło na lakier nie znanej mi firmy Hot makeup odcień o numerze 195. Jako, że nie widziałam lakierów tej firmy w Polsce stwierdziłam, że warto byłoby o nich napisać skoro nie mam okazji sprawdzić ich gdzie indziej i pewnie nie będę mogła za szybko ich dostać. Moja przyjaciółka ma 4 czy 5 odcieni lakierów Hot makeup, ja postawiłam tego dnia na
Myślę, że każda kobieta bez względu na znajomość branży kosmetycznej miała w swoim zakątku peeling. Ja jako wielka wielbicielka peelingów miałam ich sporo więc nie trudno mi ocenić, który jest lepszy, a który gorszy. Chcę się z Wami podzielić moimi spostrzeżeniami, które nasunęły mi się przy stosowaniu peelingów z Joanny. Ponieważ wykazaliście zainteresowanie recenzją takich peelingów, to dziś przychodzę do Was z takową. Ponieważ tutaj w Danii mamy dwa rodzaje peelingów gruboziarnistych o zapachu Ananasowym i Malinowym, to na nich właśnie się skupię, zaznaczając jednak, że u siebie używam jeszcze Zielone jabłuszko, którego nie
Paletki Sleeka to już legenda nie tylko w blogosferze. Paletkę au Naturel kupiła sobie moja przyjaciółka i użyczyła mi ją do przetestowania zanim dostarczyłam ją na miejsce. I nie nie chodzi tutaj o nudzenie się, ale o gamę kolorów nude 😉 Zapraszam więc Was tym razem do recenzji kolejnej paletki Sleek’a Au Naturel. Przygotowałam dla Was ten post jeszcze przed wyjazdem, a że niestety tak się złożyło że zalałam sobie tutaj Netbooka drinkiem (taaaaak, gdzie mam głowę ^^ no niestety) i nie działa, to będę do następnej niedzieli mocno ograniczona zdjęciowo.
Wiem, że powinnam raczej zwiedzać, oglądać krajobrazy, ale dziś mamy kaca po wczorajszym Absolucie gruszkowym, a że nadszedł czas na podsumowanie włosów w tym miesiącu to aktualizacja leci do Was prosto z Danii! 🙂 Przed zdjęciami chcę jeszcze wspomnieć, że trzy dni przed wyjazdem pofarbowałam włosy henną Khadi (ciemny brąz), robiłam to drugi raz, przy czym pierwszy raz sama, więc zajęło mi to trochę czasu. Henna sprawiła, że kolor wrócił do normy, ściemniał, odświeżył się i wiadomo na pewno znacznie wzmocniła mi włosy. Mam zapas na następny miesiąc i na moje czerwone ombre (jeszcze ich nie farbowałam), aż na 4










