Essie jak pamiętacie kupiłam na samiuteńkim końcu czerwca, ale jako że zamieściłam już nowości stwierdziłam, że dorzucę go do tych lipcowych. Pisałam Wam o nim [ tutaj ] i wciąż uważam, że jest świetny. Moje zdanie nawet o nim wzrosło i to był właściwie mój jedyny licowy ulubieniec, który regularnie używałam 🙂 Sally Hansen jest malinową mocną czerwienią z kolekcji Xtreme, niestety jestem zawiedziona zarówno aplikacją, wysychaniem i trwałością. Jak chcecie mogę Wam o nim napisać. No i najnowsze nabytki dwa lakiery z Color Club w odcieniach niebieskim 44 i zielonym 65, które dostałam w TKMaxx za 17zł komplet. Jeszcze nie mam o nich wyrobionego zdania bo używałam tylko niebieski, poużywam i może napiszę. Chyba, że chcecie to zrobię to na pewno 🙂
Teraz pora przejść do drugiej kategorii, w której mam za dużo wszystkiego (taaaaaak ^^) mianowicie do pielęgnacji włosów i wszystkiego z tym związanego, chociaż wszystko było mi potrzebne to i tak jest tego za dużo!
Tutaj powinno się pojawić też opakowanie ciemnego brązu, jednakże przed wyjazdem wyrzuciłam pudełko po zużyciu połowy. Druga połowa czeka szczelnie zapakowana w zamrażalniku na swoją kolej w tym miesiącu. Na zdjęciu macie Henne z amlą i Jantrophą – zakupiłam ją w celu zafarbowania moich Ombre, czego jeszcze nie uczyniłam. Nie mogę się jakoś zabrać, ale mam nadzieję że efekt będzie zaskakujący bo widziałam, że ten odcień jest barrrdzo czerwony, a o to mi własnie chodzi.
Kolejna część to wychwalane wszędzie w blogosferze tanie maski Kallos, al Latte i Keratin o pojemności 1l każda. Zamówiłam je z allegro za 14zł sztuka (już z przesyłką). Także uważam, że cena jest bardzo atrakcyjna szczególnie biorąc pod uwagę jakość tych masek. al Latte używałam dopiero parę razy ze względu na to żeby włosów nie przeproteinować. Natomiast Keratin często tuninguję i wrzucam na głowę na kilka godzin. Będę pisać o obu maskach bo ich działanie jest bardzo ciekawe.
Kto nie słyszał o Facelle i jego super właściwościach? Chyba każdy, kto kręci się po polskiej kosmetycznej blogosferze. Kupiłam go ze względu na pozytywne opinie i szeroki wachlarz zastosowań. Jeszcze na włosy go nie używałam, służy mi na razie swoimi pierwotnymi właściwościami.
Nie mogło zabraknąć też czegoś do ciała, czyli mój ulubiony kosmetyk do pielęgnacji skóry pod prysznicem – peeling. Zielne jabłuszko i malina z Joanny, są niesamowite pisałam o nich w [ tym ] poście i jak wiecie malinka poszła do rozdania dla Was > [ pachnące rozdanie KLIK ]. Jestem zadowolona i myślę, że nie raz wrócę do tych peelingów.
To by było na tyle z lipcowych nowości. Mówiłam, że nie ma tego jakoś bardzo dużo, chociaż jak tak patrzę to trochę jednak tego jest. Ale co tam, raz się żyje więc póki mogę to będę się rozpieszczać!
Jeżeli macie ochotę żebym o czymś napisała z tych kosmetyków to dajcie znać, mam w planach kilka notek z udziałem powyższych nabytków, ale może jest coś co chcecie wyjątkowo 😉
Miałyście coś z tego, jak się używało? 🙂