Dzisiejsza propozycja to tak naprawdę nic trudnego, nic nadzwyczajnego, a jednak bardzo klasycznego. Wiele z nas kobiet uwielbia złoto i wszystko co z nim związane, biżuterię, dodatki, nawet ciuchy no i oczywiście makijaż. Połączenie tego koloru z czernią da nam mocno wieczorowy look na który pewnie niektóre panie by się pokusiły. Chciałam Wam dziś pokazać moją wersję czarnego złota, które możecie sobie sprawić na sylwestra, karnawał czy jakąś większą imprezę na której chcecie wyglądać olśniewająco, bo gwarantuje Wam, że z takim okiem na pewno zwrócicie na siebie uwagę nie tylko panów! W takim razie zapraszam na dzisiejszy make-up!
Od długiego czasu miałam ochotę na złoto, kusiło mnie połączyć je z fioletem bo bardzo lubię takie wariacje, ale postawiłam najpierw na coś klasycznego, czyli czerń (choć mam już w głowie wizję z fioletem, którą też na pewno Wam pokażę). Głównym cieniem w tym makijażu jest Color tattoo z Maybelline Eternal Gold 05 i muszę przyznać, że jest to bardzo trudny cień i ciężko się na nim pracuje. Ciężko go w ogóle rozetrzeć, ciężko łączy się z innymi cieniami, nie współpracuje prawie z żadnym pędzelkiem… Ale uparłam się i efekt jaki nim osiągnęłam był taki jaki chciałam. Jest to generalnie cień w kremie, ale daje efekt… Takich maleńkich kawałeczków złota co mnie osobiście bardzo się podoba, bo podchodzi to już lekko pod niewielki glitter.
Czerni użyłam z paletki Take me to Brazil, która posiada póki co najczarniejszą czerń ze wszystkich czerni jakie mam (masło maślane, tak!), świetnie się ją rozciera i prawie się nie osypuje. Do całości dołączyłam czarną kredkę, którą roztarłam na dolnej powiece i położyłam na górną i dolną linię wodną, bardzo lubię to robić przy wieczorowych makijażach bo oko jest wtedy bardziej tajemnicze. Dodatkowo żeby zagęścić rzęsy, a nie używać w tym wypadku eyelinera położyłam cieniutką kreskę i lekko roztarłam czarny cień na linii rzęs zagęszczając je i jeszcze mocniej podkreślając oko.
Górną granicę czarnego i złotego cienia roztarłam jeszcze na koniec bardzo delikatnie Sheertone Shimmer Blush MAC w odcieniu Trace Gold (czyli w sumie różem), który dał dodatkowy efekt rozmycia i pięknie stopił się z całością (myślę, że niedługo coś o nim napiszę, bo jego historia jest zawiła to raz, a dwa daje dość ciekawy efekt). Łuk brwiowy podbiłam satynowym szampańsko białym cieniem, a same brwi delikatnie podkreśliłam czarną kredką Glazel (z ostatniego Shiny), bo byłam ciekawa jej efektu na brwiach.
Oczywiście jestem gapa i rozwichrzoną brew zauważyłam dopiero przy obróbce zdjęć, więc musicie mi to wybaczyć. Mam nadzieję, że efekt końcowy Wam się podoba i może któraś z Was wykorzysta taką wersję na jakiś wieczór, albo imprezę. Wiem, że znowu oko dla odważnych, ale co ja poradzę na to, że właśnie takie makijaże lubię najbardziej?! 😉 Koniecznie dajcie znać co sądzicie o dzisiejszej propozycji.
Dajcie znać jeżeli macie ochotę na coś delikatniejszego to przygotuję Wam jakiś dzienny makijaż, może tym razem krok po kroku? 🙂