Lubię mieć urodziny. Nigdy tego nie ukrywałam, urodziny to dla mnie wyjątkowy dzień i od kiedy pamiętam chciałam aby ten dzień był jedyny w swoim rodzaju. Ale z moimi urodzinami to różnie bywało, bo przez wiele lat obchodziłam je na obozie treningowym (tańczyłam ok 6 lat) i to właśnie tam świętowałam urodziny. Nie wiem właściwie skąd to się bierze, ale zostałam wychowana w przeświadczeniu, żeby obchodzić ten dzień w sposób szczególny i choć nie zawsze jest na to możliwość, co roku mam nadzieję, że tego dnia wydarzy się coś niezwykłego…


[źródło]

          Niestety nie zawsze tak było, urodziny to przecież nic specjalnego. Zwykły dzień, żadnych fajerwerków, żadnego BUM. Ot, zwykły dzień. A od kiedy pamiętam oczekiwałam jakiegoś wielkiego wydarzenia, niespodzianki, czegoś co odbierze mi dech w piersiach i wcale nie mam tu na myśli prezentu. Zdarzały się takie lata, że wracałam z obozu i czekała na mnie w pokoju mała kupka prezentów, albo nowy komputer i w dzieciństwie to było to WOW, ale od kiedy skończyłam pewien wiek urodziny nie sprawiają już takiej radochy jak kiedyś. Nie ma w tym dniu nic nadzwyczajnego i nie czuję już tego WOW, tego oczekiwania, radości co kiedyś. Wynika to pewnie z dojrzałości, albo może ze zbyt wysokich wymagań? Nie wiem…
          W każdym razie dziś kończę 25 lat i mam całe życie przed sobą. Jestem w takim momencie mojego życia, gdzie muszę dać sobie porządnego kopa żeby iść dalej, dążyć do realizacji moich marzeń i przede wszystkim zacząć je spełniać! Nie boję się nowych wyzwań, chętnie przyjmuję nowe doświadczenia i ciągle dążę do rozwoju. Myślę, że 25 lat to odpowiedni wiek żeby zacząć myśleć o przyszłości i zacząć ją dla siebie kreować, bo przecież to ode mnie zależy na jakim poziomie będę żyć za parę paręnaście lat… Mam nadzieję, że uda mi się dojść do wyznaczonych przeze mnie celów i to już niedługo. Mam sporo planów i pomysłów na życie i dziś idę w świat z myślą, że świat należy do mnie i mam go u swoich stóp!

          Trochę melancholijnie to zabrzmiało, ale zawsze w urodziny zbiera mi się na takie różne podsumowania, przemyślenia i planowanie. W końcu to koniec i jednocześnie początek czegoś nowego. Życzę sobie przede wszystkim wytrwałości w dążeniu do celu! 🙂