Jakiś czas temu, olejki Summer Fridays podbijały zagraniczny Instagram. Jak tylko pojawiły się w naszej Sephorze złożyłam zamówienie i czekałam niecierpliwie na przesyłkę. Tym oto sposobem, w moje ręce wpadł olejek Summer Fridays Dream Lip Oil w odcieniu Blush Dreams, choć, ja bardziej nazwałabym go błyszczykiem. Zapraszam na recenzję!

Summer Fridays Dream Lip Oil

Summer Fridays Dream Lip Oil

Producent nie mówi wiele o swoim produkcie. Określa go gęstym olejkiem, który płynnie rozprowadza się na ustach, zapewnia intensywny połysk, miękkość ust i mocne nawilżenie. Zapewnia, że ma nieklejącą formułę i właściwości odżywiające. Kosztuje aż 145 zł i można go kupić w drogerii Sephora, ale chyba tylko online. Jeszcze nie widziałam tej marki stacjonarnie.

summer fridays dream lip oil blush dreams

Kolor i efekt na ustach

Blush Dreams to kolor, który łączy w sobie delikatność brudnego różu i transparentność błyszczyka. To subtelny odcień, ale na tyle widoczny, że pięknie podkreśla naturalny kolor ust. Nie ma mocnej pigmentacji, ale jest wystarczająca, żeby pokryć lekkim kolorem całe usta. Dla osób, które lubią efekt „no make-up make-up”, będzie to strzał w dziesiątkę. Kolor nie jest nachalny, dzięki czemu świetnie pasuje do delikatnych makijaży. Wydaje mi się, że szczególnie dobrze będzie się prezentować do makijażu w stylu glass skin.

Olejek Summer Fridays Dream Lip Oil pozostawia usta mocno błyszczące, nawilżone. Bardzo ładnie odbijają światło i wyglądają bardzo soczyście. Przyznaję, że ten efekt bardzo mi się podoba.

Konsystencja: lekka, nieklejąca formuła

Ładny efekt na ustach to nie jedyna zaleta tego olejku. Aczkolwiek ja nie określiłabym go takim typowym olejkiem do ust. Jego formuła, to raczej coś pomiędzy olejkiem a błyszczykiem – ma lekko, olejkową formułę, ale jest na tyle gęsta, że niezwykle blisko jej do typowego błyszczyka. Choć jednocześnie sprawia wrażenie lekkiej, jak woda. No formuła jest naprawdę bardzo ciekawa! Usta po jego nałożeniu są jedwabiście gładkie, nic się nie klei, co dla mnie jest ogromną zaletą.

Olejek zamknięty jest w klasycznej dla tego typu buteleczce, ale ma bardzo duży aplikator. Wygląda fajnie, ale nie jest całkowicie praktyczny. Tak czy siak, nie sprawia większych problemów podczas aplikacji.

Zapach jest bardzo delikatny, lekko słodki, ale absolutnie nienachalny. Olejek nie ma również żadnego smaku, więc kompletnie nie przeszkadza w ciągu dnia.

ZOBACZ: Fenty Gloss Bomb Stix w kolorze High’biscus

Olejek Summer Fridays Dream Lip Oil: czy warto?

Olejek do ust z natury nie jest produktem o dużej trwałości i tutaj jest podobnie. Nie przetrwa żadnego posiłku i zdecydowanie wymaga poprawek. Jednak to dla mnie raczej żadne zaskoczenie. Tego typu produkty nie mają prawa trzymać się tak dobrze, jak matowe pomadki. Natomiast jego ogromnym plusem jest to, że nie zbiera się nieestetycznie na ustach czy w kącikach. Po prostu się „zjada”, nie odcinając się w nieestetyczny sposób.

Czy warto go kupić? Cóż, ja jestem z tego produktu zadowolona. Cieszę się, że go mam i używam z przyjemnością. Natomiast czy kupiłabym go ponownie? Raczej nie. Oczekiwałam, że będzie bardziej olejkowy niż jest, no i cena jest dość zaporowa, jak na produkt do makijażu ust.

Summer Fridays Dream Lip Oil w odcieniu Blush Dreams to produkt, który fajnie sprawdza się na co dzień, do szybkich, lekkich makijaży. Bardzo dobrze nawilża, kompletnie się nie klei, jest bardzo leciutki i nie czuć go na ustach. Można powiedzieć, że jest właściwie, jak woda. Bardzo ładnie się błyszczy i nie zbiera się nieestetycznie w kącikach. Jednak uważam, że spokojnie można w znacznie niższej cenie znaleźć coś podobnego, chociażby błyszczyk z L’oreal.

Aczkolwiek, jeżeli macie aktualnie wolne 150 zł i macie ochotę sprawić sobie coś droższego, to zdecydowanie warto. Jest naprawdę bardzo przyjemny!