O istnieniu odżywki American Cream z LUSH wstyd się przyznać, ale nie miałam pojęcia, dopóki nie sprezentowała mi jej wspomniana już wcześniej Jaśmina. Nie wróżyłam jej jakiegoś wielkiego WOW, ani tego, że się w niej zakocham i będę chciała ją mieć u siebie na stałe, ale tak jest… Bardzo chciałabym żeby Lush był w Polsce chociażby dla tej odżywki. Jest niesamowita. Jeżeli jednak chcecie dowiedzieć się dlaczego jest taka świetna, czemu przepadłam i jestem zakochana w jej działaniu, musicie koniecznie przeczytać dzisiejszą notkę. Więc zapraszam!

lush-american-cream
lush-american-cream
          Odżywka American Cream pachnie shakem truskawkowo waniliowym, według tego co jest napisane na opakowaniu. Dla mnie zapach jest zupełnie inny. Jest słodki, ma w sobie coś z wanilii, ale ja tam truskawek nie czuję. Nie jest to nieprzyjemny zapach, ale nie do końca w moim stylu, ja wybrałabym inne nuty zapachowe. Jest lekko duszący, ale nie jest aż tak intensywny aby nie dało się go wytrzymać. Utrzymuje się jakiś czas na włosach po umyciu, nie jest jednak tak intensywny jak podczas mycia. Chociaż do mnie nie przemawia, to zdecydowanie mi nie przeszkadza.
          Niestety jak pewnie wiecie, Lush nie jest dostępny w Polsce. Jestem ciekawa kiedy w końcu się u nas pojawi… W każdym razie, nie wiem ile kosztowała moja mała wersja 100g, ale udało mi się znaleźć jakieś info, że 250g odżywki kosztuje ok 40zł i bywa czasem na allegro. Co do wersji 500g, nie mam pewności, bo nie udało mi się znaleźć informacji. Jak tylko uda mi się ją gdzieś dorwać, na pewno sprawię sobie dużą wersję.
          Ma konsystencję klasycznej odżywki. Nie za rzadką, nie za gęstą, ale taką w sam raz. Dzięki temu jej wydajność również jest bardzo standardowa. Ta mała buteleczka starczyła mi prawie na miesiąc, a używałam jej za każdym razem.
lush-american-cream

lush-american-cream
          W trakcie stosowania odżywki, nie kładłam na włosy żadnej maski, która miałyby dodatkowo odżywić moje włosy. Jedynie na noc co jakiś czas, nakładałam olej kokosowy, który miał jak zwykle głęboko nawilżyć moje włosy. Więc myślę, że bez problemu mogę powiedzieć iż ta odżywka sprawdziła się rewelacyjnie. Przede wszystkim co zauważyłam od razu, jest przepiękny połysk. Dzięki odżywce, włosy są tak powalająco błyszczące, że byłam w ciężkim szoku. Dawno moje włosy nie miały tak pięknego połysku. Nie obciąża włosów jak obiecuje producent i ułatwia rozczesywanie, nie miałam z tym najmniejszego problemu. Włosy wręcz ją piją, ponieważ podczas nakładania nic nie zostaje na dłoniach. Włosy są miękkie, pachnące i bardzo gładkie, no i ten powalający połysk…
           Moje włosy bardzo ją polubiły, ale pamiętajcie, że nie są one jakoś tragicznie zniszczone. Odnoszę wrażenie, że odżywka nie nadawałaby się do mocno zniszczonych i wysuszonych włosów. W moim przypadku sprawdziła się świetnie i chętnie sięgnę po większą wersję.
lush-american-cream

          Nigdy wcześniej nie spotkałam się z tym, aby na opakowaniu było napisane, kto stworzył dany kosmetyk. Dlatego ciekawym faktem jest to, że każde opakowanie, ma na sobie naklejkę z grafiką osoby, która go stworzyła. Moją odżywkę zrobił Muhammed 10 listopada 2014 roku. Może to nic nadzwyczajnego, ale to taki fajny akcent, który na pewno wyróżnia tą markę.
          Jestem przekonana, że warto tą odżywkę sprawdzić na sobie. Chociaż czytałam kilka średnio pozytywnych opinii, to warto sprawić sobie tą mniejszą wersję, aby zobaczyć jak zareagują na nią nasze włosy. Nie jest to pewnie ogromny wydatek, a nóż Wasze włosy pokochają ją, podobnie jak moje?