Tym razem wyrobiłam się w czasie i denko jest na swoim miejscu! Muszę przyznać, że nie spodziewałam się takiego dużego denka. Moją torbę z kosmetycznymi śmieciami trzymam w szafce i przyznam szczerze, że nie miałam już miejsca żeby to wszystko trzymać! Z racji tego, że już nie mogłam jej domknąć stwierdziłam, że pora zrobić zdjęcia i pokazać jak dobrze się spisałam wykańczając produkty i nie otwierając nowych! Lubiących denkowe posty, zapraszam!

blog-kosmetyczny

denko-blog

          Jak zwykle zacznę od najliczniejszej grupy czyli znowu… włosy! O Jantarze raczej nie muszę wspominać, szczególnie że ta wcierka ma tu już swój osobny wpis. Z wcierek wykończyłam drugą buteleczkę serum od babuszki Agafii i na pewno jeszcze nie raz ją kupię! Odżywkę z Nivei zużyłam z przyjemnością i kiedyś znów się na nią skuszę, ponieważ była świetna w przeciwieństwie do odżywki i maski z Equalibry, które kompletnie mnie nie zachwyciły i na pewno do nich nie wrócę – zapach mnie drażnił i moje włosy jakoś się nimi nie zachwycały. Natomiast odżywka z Vedara sprawiła, że moje włosy były piękne, lśniące, nawilżone i błyszczące! Na pierwszej focie znalazła się też farba Khadi, która z nieznanych mi przyczyn się tu nie pojawiła. Była to resztka henny naturalnej w rudym odcieniu, którą postanowiłam ju wyrzucić bo za długo stała otwarta. Pokrzywowe serum z ANNY kupiłam pod wpływem impulsu czytając o niej kilka słów i choć wykończyłam ją bardzo szybko bo buteleczka była malutka, nie miałam czasu nawet określić efektów wcierania… Choć myślę, że jakby zużyć ze 3-4 buteleczki to mogłoby by nieźle, bo jednak pokrzywa to coś co włosy lubią! Mam jeszcze odżywkę z tej serii, która też jest wcierką, ale czeka na swoją kolej po Jantarze i Seboradinie (niger). Z mojego gapiostwa zapomniałam o moim ukochanym oleju kokosowym, drugi słoiczek widzicie na zdjęciu powyżej i jak wykończę Vatikę, ponownie sięgnę po słoiczkową wersję bo bardziej mi odpowiada. Jest to mój MUST HAVE włosowy! Zresztą pisałam o nim [ tutaj ] spoooory czas temu, ale planuję rozszerzony post, bo tam skupiałam się głównie na końcówkach.

blog-kosmetyczny

          W tej części jest trochę rozczarowań, zacznijmy od lakierów. Poshe był świetny, nadawał nieziemski połysk, ale nawet przy bardzo dokładnej aplikacji mocno ściągał lakier, z mojej czwórki chyba najbardziej. zużyłam go no bo jednak lakiery wysychały w 5 sekund, ale to ściąganie… No nie bardzo. Bardzo zdziwił mnie też lakier z GR Carnival, który… zastygł. Stał się jednym wielkim kamieniem. Użyłam go RAZ, zakręciłam dobrze i trzymałam gdzie wszystkie lakiery w ciemnym dość chłodnym miejscu i zrobił mi takiego psikusa. Bu! Reszta sprawdziła się całkiem okej, chociaż pisak z czterech pór roku był mega niewydajny, to jednak zauważyłam poprawę w płytce paznokcia, na pewno wybieliła troszkę końcówki. Krem do rąk z Tołpy, meeega wydajny, który wygrałam naprawdę dawno w rozdaniu u CocoCollection, długo stał nietknięty, aczkolwiek jak już zaczęłam regularnie go stosować byłam bardzo zadowolona, naprawdę świetny krem. Odżywka Micro Cell 2000 sprawiła, że moje pazury były mocne, odporne na uszkodzenia i nie rozdwajały się. Teraz wróciłam do Herome, ale słabszej wersji Strong zamiast extra Strong, ale w kolejce czeka już Nail Tek foundation II bo muszę je w końcu porządnie zapuścić żeby móc w końcu wyrównać…

denko-blog

          To były ostatnie moje chusteczki do demakijażu od kiedy poznałam płyn dwufazowy z L’oreala. Poza tym te były śmierdzące i wcale mi się nie podobały. Zużyłam je tak szybko jak to tylko było możliwe. O serum z Bioliq pisałam Wam [ tutaj ] i właściwie nie zmieniłam zdania do końca. Opakowanie po tym serum sobie zachowam, bo taka pipetka na pewno mi się przyda. Zaś tonik z Tołpy był świetnym ożywieniem w cieplejsze dni. Dobrze go wspominam i na pewno jeszcze go sobie sprawię, ale póki co mam zapas w postaci dużej próbki z Shiny oraz całą butlę Garniera!

denko-blog

          W makijażowej części same hity! Ukochany Lovely, świetna baza od Paese i demakijaż z L’oreala. Każdy z tych produktów do mnie wróci, chociaż korzystanie z bazy pod koniec było problematyczne z długimi paznokciami, nie mniej jednak bardzo fajnie działała. O płynie wspomniałam przy poście z ulubieńcami, był cudowny i czaję się na kolejną buteleczkę. Tusz będzie na stałe w moim kufrze (jak już się go dorobię :P), a przynajmniej szczoteczka, którą sobie zachowałam i będę testować jak z innymi tuszami będzie się sprawdzać!

denko-blog

          Nie będę dokładnie omawiać zapachów, powiem tylko że jabłuszko i Wild passion fruit to moi dwaj nowi ulubieńcy z Yankee. Przypodobał mi się się również Under the palms, który też od czasu do czas chętnie sobie zapalę. O woskach z Organique nie będę wspominać, bo pisałam już o nich w Pachnącej Szufladzie i tylko przypomnę, że mnie nie urzekły.
          A jak tam Wasze denka w tym miesiącu?