Wczoraj na fanpage’u Angeliki z bloga www.angelikamartko.blogspot.co.uk/, pojawił się skreen jednego z komentarzy zamieszczonego na jej blogu. W związku z tym, że wcześniej wytworzyła się dyskusja w innym miejscu na FB o tej tematyce postanowiłam poruszyć ten temat na blogu. W związku z tym, że Angelika pozwoliła mi „użyć” swojego komentarza powstaje post!

Jesteś gruba? Nie pisz bloga!

Komentarz pozostawiony na blogu Angeliki był oczywiście anonimowy, ponieważ ludzie niestety nie mają odwagi krytykować kogoś podpisując się pod tym swoim imieniem/nickiem/czymkolwiek co pozwoliłoby ich zidentyfikować. Kwestie anonimowości odstawię jednak na bok, bo to temat rzeka, a nie o tchórzostwie niektórych użytkowników jest tutaj mowa, lecz o innej społecznej przypadłości. Mianowicie nietolerancji? Braku akceptacji? Piętnowania? Nie wiem jak to określić, bo szczerze mówiąc jest to dla mnie śmieszne, żałosne i po prostu wredne, poniżej jakiegokolwiek poziomu. Komentarz o którym mowa i który sama chcę skomentować możecie zobaczyć poniżej.
Skąd moje oburzenie? Już tłumaczę… Powiedzcie mi, wyjaśnijcie mi to, bo albo ja jestem jakaś ograniczona (przez to pewnie, że jestem gruba) czy świat po prostu się cofa, ale co ma bycie grubym/chudym do prowadzenia bloga?! Co ma w ogóle tusza wspólnego z blogowaniem i ogólnie z byciem człowiekiem? Co za różnica ile ważysz prowadząc bloga? Nawet modowego? To przepraszam, ale ludzie z nadwagą nie noszą ciuchów?! Nie malują się, nie używają kosmetyków?! Krew mnie zalewa jak widzę takie komentarze i nie chodzi o to, że czuję się urażona – bo się nie czuję, tylko o to że boli mnie życie, że są jeszcze tacy ludzie na świecie, którzy oceniają wartość drugiego człowieka po tym ile waży. A co lepsze, oceniają wartość ich bloga i negują sens jego prowadzenia! Nie no to jakaś paranoja…
Jestem osobą bardzo tolerancyjną, dla mnie możesz być czarny, zielony nawet niebieski, z krzywymi oczami, zielonymi włosami, ważyć 200kg albo 40kg, ale jeżeli będziesz osobą wartościową to nie mam problemu z tym czy prowadzisz bloga, sklep czy hurtownie używanych ręczników. Jesteś człowiekiem tak jak ja i Twój wygląd dla mnie nie ma żadnego znaczenia, to że sobie skomentuje jak ktoś ma za krótką spódniczkę, krzywe nogi czy źle ściętą grzywkę, nie znaczy że jestem nie tolerancyjna i nigdy nie robię tego po to żeby kogoś skrzywdzić, urazić, poniżyć i zazwyczaj robię to w głowie. Zresztą każdemu zdarza się skomentować czyjś wygląd, ale żeby od razu dyskryminować kogoś z tego względu?
          Ja jestem osobą z nadwagą, jestem gruba i co z tego? Co to w ogóle ma wspólnego z prowadzeniem bloga, niech mi ktoś wytłumaczy! Czy to wpływa na jakość moich postów? Czy to wpływa w jakikolwiek sposób na moje poglądy? Czy to wpływa jakkolwiek na to co lubię w życiu robić, co jest dla mnie ważne? Jasŕne, że nie! Czy przez to, że ważę więcej niż modelki na wybiegach zmniejsza jakość mojego bloga? Nie. Czy to, że nie mieszczę się w rozmiar XS lub S całkowicie skreśla moje szanse na dobrego bloga? Oczywiście, że nie i szczerze mówiąc mam nadzieję, że nie mam tutaj czytelników, którzy po tym poście stwierdzą „Ona jest gruba?! O boże, nie będę jej więcej czytać…”, a nawet jeżeli to żegnam i nie zapraszam ponownie! To samo tyczy się zresztą bardzo chudych dziewczyn. Ja w ogóle nie rozumiem jak można dzielić osoby między grubi, chudzi i pod tym względem dobierać sobie znajomych/blogi które czyta.
          Wracając jeszcze do tego komentarza, co trzeba mieć w głowie żeby coś takiego komuś napisać? Może mi wytłumaczycie? Bo mnie się wydaje, że taka osoba musi być niesamowicie ograniczona i ma w mózgu siano, którego nie próbuje nawet używać. Nie rozumiem takich ludzi i cieszę się, że w moim otoczeniu nikt nie ocenia ludzi po wadze jaką nosi…

Ja nikogo nie dyskryminuje, akceptuję poglądy innych, liczę się z ich zdaniem, tym jak wyglądają, jak lubią się ubierać. Nie robi dla mnie różnicy czy ktoś waży 40kg czy 160kg, bo to nie ma nic wspólnego z jego osobowością. Są wredne grubasy i są wredne chudzielce, są głupie grubasy i głupie chudzielce, są grubasy chamskie i nie miłe, ale są też takie chudzielce. I szczerze mówiąc niewiele mnie obchodzi, czy jesteś na diecie dwa miesiące, pięć lat czy masz tak zajebistą przeminą materii,że codziennie jesz pizzę a wyglądasz jak Kate Moss, czy ćwiczysz codziennie po 5 godzin, albo raz na pół roku. Gratuluję, zazdroszczę i co z tego skoro wcale nie musisz być szczęśliwa? Myślę, że charakteru nie kształtuje waga, a życie…

PS. Przepraszam, że prowadzę bloga, jestem na to za gruba… ^^ ale jeżeli Ci to nie przeszkadza i nie należysz do tej ograniczonej grupy ludzi, która ocenia ludzi po wyglądzie to mam nadzieję, że ze mną zostaniesz 🙂 Jeżeli jednak należysz, spadaj. Nie mam na Ciebie ochoty 😉