Nadszedł ten moment, w którym nadeszła pora na przedstawienie efektów kuracji z odżywką do rzęs od Murier Paris. Dlaczego teraz? Ponieważ minęły około trzy miesiące od kiedy zaczęłam ją stosować, ponadto dwie odżywki mam dla moich czytelników, więc warto byłoby pokazać rezultaty. Odżywka, którą dziś przedstawię jest już trzecią jaką stosowałam, więc mam spore porównanie i mogę coś na ten temat powiedzieć. Jeżeli interesuje Cię ta odżywka i chciałabyś jedną dla siebie, zapraszam na post!

          Odżywka od Murier nie zawiera składnika Bimatoprost, czyli produktu stosowanego przy leczeniu jaskry, który ma różne skutki stosowania (w tym przyrost rzęs), jakie możemy zauważyć dopiero po latach. Więcej o Bimatoproście można znaleźć u Kascyko, ja nie czuję się kompetentna, aby rozprawiać bliżej w tym temacie, aczkolwiek czułam się zobowiązana, aby o tym wspomnieć. Dla mnie to plus, bo choć nie znam się strasznie na składach, to wiem, że bimatoprost może wpływać na ciśnienie wewnątrz gałkowe, co może się odbić na naszych oczach w późniejszym czasie. Niestety ta substancja bardzo przyspiesza porost rzęs i dzięki niemu, mogą być naprawdę długie. Teraz więc pora odpowiedzieć sobie na pytanie, czy skoro odżywka Murier Paris nie zawiera tego składnika, to w ogóle działa?
            Zanim odpowiem na to pytanie, chciałabym się skupić na kilku technicznych aspektach samej odżywki. Przede wszystkim Lash serum formula, Murier Paris ma standardowy, typowy dla tego typu produktów aplikator w formie małego, wąskiego pędzelka. W opakowaniu mamy aż 4,5ml produktu, co jak na odżywki do rzęs, jest całkiem nieźle. Niestety za tą ilość musimy też słono zapłacić, bo aż 180zł. Ale przyznam szczerze, że za jej skład, efekty i wydajność nie wahałabym się kupić jej ponownie. No i nie będę musiała się martwić, czy za parę lat nie będę miała przypadkiem problemów z oczami.
             Odżywkę mamy aplikować na linię rzęs, codziennie wieczorem i pozostawić do wchłonięcia. Przyznam się, że czasami byłam nadgorliwa i stosowałam ją również rano, ale chciałam sprawdzić czy nadaje się pod makijaż i czy nie będzie podrażniać okolic oczu, a szczególnie linii rzęs.

            Jakie są efekty mojej kuracji? Przede wszystkim rzęsy są dłuższe, jest ich zdecydowanie więcej i pięknie się podkręcają. Ponadto zauważyłam, że są znacznie ciemniejsze, ale wydaje mi się, że odżywki do rzęs tak na nie działają, bo nie pierwszy raz się z tym spotykam w moim przypadku. To, co najbardziej mi się podoba, to fakt, że rzęsy są gęstsze, mam wrażenie, że urosła mi dodatkowa linia włosków! Ponadto wydaje mi się, że rzęsy są grubsze, nie wiem czy to autosugestia, ale moje rzęsy wcześniej były cieńsze. Muszę się przyznać, że długo nie widziałam efektów i byłam średnio zadowolona. Jednakże ostatnio dostaję tak dużo komplementów odnośnie rzęs, że dokładniej się im przyjrzałam. Kilkukrotnie miałam pytania czy doczepiałam sobie kępki, więc chyba jest nieźle co? Efekt wytuszowanych rzęs pokazałam na ostatnim zdjęciu oka.
          Kiedy nakładałam odżywkę na rzęsy, to co mi zostało na pędzelki nakładałam na dziurę we brwi (zaraz nad źrenicą, przy dolnej granicy brwi) i jak widzicie tam również wyrosły mi nowe włoski i powoli ta przestrzeń się zapełnia. 

          Jestem bardzo zadowolona z Lash serum formula od Murier Paris. Nie czułam i wciąż nie czuję żadnego podrażnienia, okolica oczu nie jest w żadnym stopniu zaczerwieniona czy w jakimś stopniu nadwrażliwa. Odżywka świetnie spisuje się pod makijaż, choć przez chwilę jest lekko klejąca, efekt po kilkunastu sekundach mija i możemy działać. 

          Efekty widać gołym okiem, szczególnie na wytuszowanych rzęsach. Jestem pod ogromnym wrażeniem i chętnie sprawiłabym sobie zapas, bo jestem zachwycona. Bardzo się cieszę, że miałam okazję ją testować. W kolejce mam teraz odżywkę innej firmy i jestem ciekawa czy powali Murier, czy okaże się słabsza. Moje pozytywne wrażenia już znasz, chcesz dowiedzieć się jak odżywka zadziała na Ciebie?