Nie muszę chyba wszem i wobec oznajmiać, że kocham Sleeka od kiedy kupiłam ich pierwszą paletkę? I że moja miłość do tej firmy tylko rośnie i mimo małych potknięć wciąż mnie nie zawodzi i co rusz wzbudza we mnie nowe poziomy miłości? Skoro to już jest jasne, to przejdę do następnego kosmetyku tej firmy, który totalnie mnie pochłonął…
Sleek-tease

           Jeżeli chodzi o malowanie ust to jestem bardzo wybredna, kolory, konsystencja i wiele innych czynników mają wpływ na to, jaki kosmetyk wybiorę. Błyszczyki  totalnie odpadają, klejące się mazidła totalnie odpadają. Dlatego ta paletka wydawała się do moich wymagań idealna. Oczywiście przed jej zakupem naczytałam się co nie miara i zdecydowałam na zakup przy okazji DDD. Od dawna czaiłam się na jedną z paletek, ale dopiero przy zamówieniu zdecydowałam się na paletkę Tease, która zawiera w sobie różne czerwienie – moje ulubione kolory na usta!

➤ Sleek Solstice, najlepsze rozświetlacze
➤ Sleek lipstick palette, swatche 3 palet
➤ One brand makeup, Sleek

Sleek-tease

Sleek-tease

Sleek-tease

          Jak widzicie paletka ma 4 odcienie czerwonego, poprzez głęboką czerwień, przez delikatny mat z różem, po jaskrawą, ale niezbyt nachalną czerwień. Nie dość, że każdy kolor z osobna jest niesamowity, to dodatkowo kolory możemy mieszkać ze sobą, co pozwala nam na tworzenie własnych odcieni. Kolory są genialnie napigmentowane (jakby ktoś nie wiedział, że Sleek ma świetną pigmentację), trwałość również jest niczego sobie, może nie jest to długotrwała szminka, ale 4-5h daje radę. Oczywiście bez jedzenia w trakcie. Paletki do ust Sleeka możemy kupić w prawie każdej drogerii internetowej jak i allegro, ceny wahają się od 33 do 40zł, co generalnie za 4 odcienie i taką świetną jakość wcale nie jest dużo.
          Co jeszcze mogę powiedzieć? Ja jestem bardzo zadowolona. Nakładając je pędzelkiem z Barry M. mogę być bardzo precyzyjna, więc moje usta wyglądają coraz lepiej (kwestia wprawy!). Jestem przekonana, że to nie będzie moja ostatnia paletka szminek od Sleeka (cieniowych mam póki co 6 i pewnie też na tym się nie skończy… bankrucja!). Jeżeli któraś z Was nie ma jeszcze tego cuda – polecam!

Sleek-tease

Sleek-tease



          Na zdjęciach jest odcień pierwszy po lewej od góry, mój ulubiony który noszę najczęściej. Taka czerwień podoba mi się najbardziej, jest kobieca i wyzywająca ale jednocześnie niezbyt jaskrawa. Uwielbiam! Ponadto świetnie się trzyma co już w ogóle potęguje moje uwielbienie.
          Muszę się przyznać, że długo zastanawiałam się nad tym zakupem, bo obawiałam się że dostanę mimo wszystko klejącą się maź, a tutaj takie zaskoczenie! Dostajemy połysk oraz mat, także pole do popisu jest naprawdę duże. Jak nie trudno się domyślić ja jestem na totalnie na tak!