Wiem, że ulubieniec listopadowy tak naprawdę już był, aczkolwiek wczoraj doszłam do wniosku, że nie mogę zabrać tego tytuły innym kosmetykom, które genialnie się sprawdziły w listopadzie. Trochę się tego nazbierało, ale jestem bardzo, bardzo zadowolona z każdego z nich.
Pierwszy listopadowy ulubieniec był z pielęgnacji, chodzi o odżywkę Balea Oil repair, o której poczytacie w tym poście. Więc nie dziwi mnie, że w tej części jest dużo kolorówki bo ostatnio fascynuje mnie bardzo makijaż, techniki jego wykonania jak i moje zmagania z nauką malowania. Pokochałam dwa pędzle z Hakuro i essence (tak naprawdę wszystkie moje pędzle kocham, aczkolwiek te dwa ostatnimi czasy mnie zauroczyły), bronzer i korektor, którego szukałam od jakiegoś czasu. Ponadto paletka Sleeka, jedna z pierwszych jakie kupiłam ostatnio nie wyobrażam sobie makijaży bez niej. Zresztą trochę więcej możecie o każdym ulubieńcu poczytać poniżej.
1. Mayballine color whisper 530 – w odcieniu ciepłej czerwieni, lekko wpadający w ciemny róż, jednakże zdominowany przez czerwień. Mocno błyszczy i naprawdę pięknie wygląda na ustach. Może nie powala swoją trwałością, aczkolwiek spisuje się całkiem nieźle.
2. Pędzel essence smokey eyes oraz Hakuro H76 – oba służą mi ostatnio najczęściej, hakuro używałam głównie do wewnętrznego kącika oka, gdzie genialnie się sprawdza i świetnie aplikuje cień. Essence do rozcierania nadaje się świetnie, uważam że jest porównywalny do Hakuro H77, aczkolwiek jest mniejszy więc bardziej precyzyjnie udaje mi się rozetrzeć cień.
3. Bronzer Bahama Mama, the Balm – drogi bronzer, który rozkochał mnie w sobie od pierwszego użycia i nie żałuję ani jednej złotówki wydanej na niego, nie robi plam, nie jest pomarańczowy i genialnie się rozciera. Jak na bronzer jest stosunkowo trwały i świetnie komponuje się z moją cerą.
4. Polishield Orly – świetny Top coat, który mocno nabłyszcza, szybko wysusza lakier oraz przedłuża jego trwałość do kilku dni. Świetnie się sprawuje chociaż nie wiedzieć czemu zgęstniał już i zrobił się mętny, co prawda nie zmienia to jego działania, ale lekko mnie to dziwi. O cały trio pisałam [ tutaj ]
5. Paletka Sleek ultra mattes, Darks – dominująca w ostatnim miesiącu, która pozwoliła mi na stworzenie wielu pięknych makijaży i bez niej na pewno nie uzyskałabym tak wielu komplementów odnośnie moich ostatnich makijaży.
6. Camouflage, Catrice – zamówienie z allegro i bardzo spontaniczna decyzja, która okazała się strzałem w dziesiątkę i ze względu na kolor i ze względu na krycie. Jestem bardzo zadowolona, używam go praktycznie przy każdym makijażu na cienie pod oczy. Jest świetny i na pewno napiszę o nim osobną notkę.
7. Baza paese, pod cienie – używam jej już bardzo długo i kupiłam ją totalnie w ciemno bez żadnego sprawdzenia info w necie. Pierwsze zamówienie kosmetyczne od kiedy zaczęłam blogować zawierało właśnie tą bazę i do dzisiaj jestem bardzo zadowolona.
8. Lakier p2 650 fever – nie byłam początkowo przekonana do tej czerwieni, aczkolwiek po kilku malowaniach, zauroczyła mnie sobą i ostatnio nie mogę zmyć go z paznokci. Jest bardzo kobiecy, subtelny, ale jednocześnie drapieżny i seksowny!
Zaczęłam wczoraj pisać notkę odnośnie roku blogowania, bo przecież mój blog ma już ponad rok (od 3 dni!) i mam przez to wiele przemyśleń w głowie. Podzielę się z Wami nimi jutro, mam nadzieję że jesteście ciekawe co w moim życiu zmieniło blogowanie, bo jestem pewna że i w Waszym wprowadziło wiele pozytywnych zmian.