Jak w poprzednim miesiącu miałam w sumie tylko jednego ulubieńca, tak w tym trochę ich się uzbierało. To pewnie dlatego, że sporo nowości się u mnie pojawiło, a że okazały się świetne to i stały się ulubieńcami sierpnia. Jeżeli macie ochotę dowiedzieć się, co w tym miesiącu sobie ulubiłam to zapraszam! Jak zawsze zacznę od najobszerniejszej części, czyli od pielęgnacji włosów. Jako że jest bardzo rozmaita to stosuję wiele produktów do ich pielęgnacji, jednakże w tym miesiącu kilka produktów mocno się wyróżniło swoimi właściwościami. Oto i one: 1. Olej z
Długo szukałam idealnego top coatu coby nadał moim paznokciom pięknego, mocnego połysku. Chciałam od razu kupić coś sprawdzonego, dobrego, co na pewno mnie nie zawiedzie. Przejrzałam wiele opinii o Essie got to go, cz Seche albo Poshe. Postawiłam jednak na coś, co jednocześnie ma wysuszać paznokcie w 30 sekund. Jak można się spodziewać mowa jest tutaj o 30 sekundowym wysuszaczu z Sally Hansen, który jest hitem w blogosferze nie od dziś. Jednak powiem Wam szczerze, że pomimo ochów i achów nad nim, podeszłam do niego z dystansem. No bo przecież
Tak będę się chwalić! Ale to tylko i wyłącznie dlatego że na urodziny sprawiłam sobie kosmetyki, których nigdy w życiu nie używałam i dopiero będę uczyć się nimi pracować, więc chętnie poznam Wasze zdanie na ich temat jak i rady jak się nimi posługiwać. 1. Jest to eyeliner w żelu firmy BYS (nie znam), z racji tego że chciałam nauczyć się takim cudem obsługiwać. Stwierdziłam jednak, że wolę najpierw kupić coś tańszego i sprawdzić czy w ogóle mi coś będzie wychodzić i dopiero potem zainwestować w coś porządnego.Ten eyeliner jest całkiem okej gdyby nie pędzelek,
24 lata temu, czyli w 1989 roku o godzinie 6:35 przyszła na świat kluseczka ważąca jakieś 3,700kg, której nadano imię Agnieszka. Podobno miałam czarne włosy i bardzo ciemne oczka. Moja mama nie męczyła się ze mną długo bo tylko 3h i oto dziś ta mała kluseczka kończy 24 lata i nie, nie powiem Wam ile warzy teraz. Tak naprawdę to kończę 19, ale nieoficjalnie 24… 😉 z mamusią 🙂 Muszę Wam się do czegoś przyznać, dla mnie urodziny od zawsze były dniem wyjątkowym. Od kiedy pamiętam celebrowałam ten dzień najpierw
Pamiętam jak parę miesięcy (tygodni?) temu jedna z blogerek wrzuciła na swojego funpage link z reklamą tej cudownej, zniewalającej mega mascary! Przyznam szczerze że, choć bardzo rzadko się to zdarza, reklama mnie zaintrygowała i wiedziałam że będę musiała ten tusz sprawdzić na sobie. Producent niesamowicie zachwala panoramiczną szczoteczkę, która idealnie dopasowuje się do kształtu linii rzęs, a zginana rączka znacznie ułatwia aplikacje. Tak naprawdę niewiele mówi o samym podkreśleniu, pogrubieniu czy wydłużeniu rzęst. Ten temat jest zsunięty na drugi plan właśnie poprzez zachwyt nad nową szczoteczką. Znalazłam jednak informację, że dzięki tej super hiper szczoteczce nasze rzęsy zostaną
Od jakiegoś czasu obiecywałam Wam posta o maskach Kallosa, które posiadam i używam. Postanowiłam zrobić taki post porównawczy i wybrać mojego faworyta. Pamiętajcie jednak, że każde włosy są inne i to co lubią moje wcale nie znaczy, że Wasze polubią i odwrotnie. Ku rozpoczęciu wspomnę, że w blogosferze krąży mnóstwo pozytywnych opinii o Kallasowej masce Al Latte z proteinami mleka. Dziewczyny zachwycają się jej właściwościami, zapachem i w ogóle wszystkim. O masce Keratin jest wiele mniej informacji, nie mówię że nie ma, ale nie jest to tak głośna maska jak










