
Wieczorna pielęgnacja twarzy to chyba mój ulubiony, codzienny rytuał (no, może poza poranną kawą). Lubię tę chwilę dla siebie moment, w którym mogę się wyciszyć i zapomnieć chociaż na sekundę o stresach z całego dnia. Pomyślałam, że przygotuję dla Was post, w którym opowiem jak wygląda moja wieczorna pielęgnacja i opowiem o produktach, które aktualnie używam.
Wieczorna pielęgnacja twarzy
Uważam i powtarzam Wam to już od kilku lat, że odpowiednio wypielęgnowana skóra jest absolutną podstawą do pięknego makijażu. Co więcej, wypielęgnowana cera nie potrzebuje dużej ilości kosmetyków kolorowych. Dlatego od dawna staram się regularnie dbać o kondycję mojej skóry, wzmacniać naczynka, nawilżać ją i odżywiać.
Jaka jest moja cera? Nazwałaby ją mieszaną. Mam delikatnie przetłuszczającą się strefę T i okolice nosa (tutaj lekko rozszerzone pory), normalne policzki, które czasami mają tendencję do suchości. Dodatkowo mam cerę naczyniową, predyspozycje do zaczerwienień i pękających naczynek. Staram się używać takich produktów, które nie podrażniają, nie są intensywnie oczyszczające i agresywne dla skóry. Po przeprowadzce, zmianie wody i dużej ilości kurzu, chwilowo kiepskiej diecie na nowym mieszkaniu moja cera się trochę zbuntowała. Wprowadziłam więc kilka nowych, ale też sprawdzonych produktów, żeby doprowadzić ją do porządku i zaczynam zauważać pozytywne efekty.

GARNIER 3W1 Z WODĄ RÓŻANĄ
Podstawą jest oczywiście demakijaż i już od wielu lat w tej roli używam płynów micelarny. O tym konkretnym pisałam już w ulubieńcach maja i zdanie podtrzymuję. Jest świetny, a dodatek wody różanej sprawia, że jest delikatniejszy niż klasyczna wersja Garnier 3w1 i bardzo ładnie pachnie. Płynu micelarnego używam do zmywania makijażu lub po prostu do oczyszczania skóry po całym dniu. Ten nie podrażnia skóry, nie wysusza i dobrze sobie radzi ze zmywaniem makijażu. Zawsze po zastosowaniu płynu sięgam po produkt oczyszczający. Od dłuższego czasu jest to pianka Pure By Clochee.
PURE BY CLOCHEE KREMOWA PIANKA
Bardzo kremowa, delikatna pianka, która nie ściąga skóry. Skład tej pianki jest całkowicie wegański i skomponowany w taki sposób, żeby regulowała wydzielanie sebum i choć początkowo tego nie widziałam, tak teraz odnotowałam znaczną poprawę. To nie tak, że teraz kompletnie nie przetłuszcza mi się strefa T, ale przy systematycznym stosowaniu problem się zmniejszył. W dodatku nie ściąga skóry i nie powoduje uczucia suchości, co zdarza się czasem przy mocniej oczyszczających produktach. Nie jestem składowym guru, ale wspomnę tylko, że działanie pianki opiera się na wyciągu z lipy, ekstrakcie z czarnego bzu, hydrolacie z czarnej porzeczki i alantoinie. Myślę, że to właśnie one mają wpływ na delikatne i skuteczne działanie pianki.

PURE BY CLOCHEE PEELING ENZYMATYCZNY
Peelingów enzymatycznych używam już od wielu lat. Wybieram je głównie dlatego, że są delikatniejsze, nie usuwają naskórka mechanicznie, więc nie podrażniają skóry. Przy cerze naczynkowej to must have, a peeling Pure By Clochee jest niezwykle delikatny. Trzymam go zazwyczaj dłużej niż zaleca producent, bo nawet do pół godziny i wtedy efekty są najlepsze. Skóra jest widocznie wygładzona, miękka, a drobne suche skórki usunięte. Dużym plusem jest to, że po zmyciu cera nie jest sucha i szorstka, a przy niektórych peelingach się tak dzieje. Bardzo ważne jest dla mnie to, że moja skóra nie jest zaczerwieniona, ani w żaden sposób podrażniona po zmyciu peelingu. Podobnie jak pianka jest to produkt wegański, naturalny i w dodatku stworzony przez Szczecińską markę.
MIYA BEAUTY.LAB TONIK ROZŚWIETLAJĄCY
Na temat tego toniku pisałam Wam w poście o tym jak dobrać pielęgnację do swojego typu cery i nie bez powodu znalazł się w mojej wieczornej rutynie. Uważam, że tonik to jeden z najważniejszych kroków pielęgnacyjnych i zawsze o nim pamiętam. Ten kosmetyk przywraca skórze równowagę, złuszcza, wygładza i oczyszcza likwidując drobne niedoskonałości. Zauważalnie poprawia kondycję skóry i ma wpływ na wyrównanie kolorytu: skóra jest rozjaśniona, napięta i ukojona jednocześnie. Używam go dopiero od mniej więcej dwóch tygodni, ale bardzo szybko zrobił na mnie dobre wrażenie.

D’ALCHEMY INTENSE SKIN REPAIR OIL
Wieczorami uwielbiam stosować serum, bo rano nie zawsze mam na to czas. Próbkę D’alchemy Intense Skin Repair Oil dostałam w jednej z paczek PRowych i używałam go właśnie w roli serum. Zużyłam je z przyjemnością bo moja skóra zareagowała na to maleństwo bardzo pozytywnie. To co zauważyłam po każdym zastosowaniu, to poprawa nawilżenia skóry, uczucie napięcia (w pozytywnym sensie), lepsza sprężystość i miękkość każdego ranka. Ten olejek miał też wpływ na zmniejszenie zaczerwienienia skóry i ukojenie drobnych przebarwień. Zwracałam też uwagę czy mnie nie zapcha, ale nic takiego nie zauważyłam.
MIYA BEAUTY.LAB SERUM WYGŁADZAJĄCE
Jak to serum bosko pachnie! Uwielbiam kiedy kosmetyk pielęgnacyjne mają delikatny aromat, a tutaj ten zapach jest naprawdę przyjemny. Serum wygładzające MIYA posiada kompleks anti-age, dlatego postanowiłam wprowadzić je do mojej wieczornej pielęgnacji. Stosuję je za krótko, żeby zobaczyć już efekty, ale to co od razu zwróciło moją uwagę to mega nawilżenie, a na tym bardzo mi zależy. Ponadto serum ma poprawiać kondycję skóry, rozświetlać ją i zwiększać jędrność. Póki co podoba mi się to, co robi na mojej cerze, ale z czasem na pewno opowiem Wam o nim więcej. Wieczorna pielęgnacja twarzy nie może się obejść bez serum, więc nie mogło go tutaj zabraknąć!

BIELENDA PROFESSIONAL INTENSYWNIE ODŻYWCZY KREM NA NOC Z CERAMIDAMI
Krem dosłownie wczoraj dobił już dna, więc już nie będę Was nim zanudzać, ale warto zwrócić na niego uwagę! Moim zdaniem to świetny krem na noc, bardzo treściwy, mocno nawilżający i wzmacniający skórę. Ma przyjemną średnio-gęstą konsystencję, która nie wchłania się błyskawicznie, ale przyjemnie osadza na skórze nie pozostawiając jednocześnie klejącej warstwy. Cała magia dzieje się w nocy, żeby odkryć, że skóra na twarzy ma miękkość pupci niemowlaka. Polecam! A pisałam o nim więcej w ulubieńcach maja.
MOHOSH LIPOSOMOWE SERUM POD OCZY
Zużywam drugie opakowanie tego serum, bo pierwsze niestety wylądowało na kafelkach. Staram się bardzo intensywnie dbać o nawilżenie skóry pod oczami, a stosowanie tego serum mi w tym pomaga. Czy zauważyłam diametralną różnicę w kondycji skóry pod oczami? Po dłuższym stosowaniu stwierdzam, że nie, ale od kiedy łącze serum z kremem to jest naprawdę dobrze nawilżona i napięta. Nie wiem czy do niego wrócę jak mi się skończy, ale na razie używa mi się go bardzo przyjemnie.
OLE HENRIKSEN
Nie będę się rozpisywać na temat tego kremu, bo Ole Henriksen Banana Bright Eye Creme doczekał się już na blogu pełnej recenzji, więc zapraszam do lektury. Ja tylko wspomnę, że fajnie się u mnie sprawdził, ale nie odmienił mojego pielęgnacyjnego życia. Już go denkuję i kolejny w kolejce czeka krem z Bentona, a następny będzie chyba wyczekany krem D’Alchemy!

Ten zestaw w roli mojej wieczornej pielęgnacji twarzy póki co się sprawdza. Nie zauważyłam niechcianych wyprysków, pryszczy (poza linią włosów, co zdarza mi się zdecydowanie za często), czy zapchanych porów. Nie wiem czy to idealny zestaw dla mojej skóry, bo niektóre kosmetyki wprowadziłam dopiero niedawno, ale bardzo chciałam już Wam je pokazać i podzielić się wrażeniami. Wieczorna pielęgnacja twarzy to dla mnie podstawa i codzienny rytuał, do którego zawsze chętnie wracam!

Jak wygląda Wasza wieczorna pielęgnacja twarzy? Czy macie jakieś kosmetyki, które idealnie sprawdzają się do pielęgnacji przed snem? Podzielcie się swoimi typami!