Jak wygląda Wasz codzienny makijaż? Zastanawiacie się po jakie kosmetyki sięgacie czy bierzecie to, co macie pod ręką? Chcę Wam dziś pokazać jak wygląda mój wegański makijaż, po jakie produkty sięgam świadomie i co polecam z asortymentu Lily Lolo. Uważam, że jeżeli mamy taką możliwość, to warto sięgać po produkty, które nie są testowane na zwierzętach!

Wegański makijaż dzienny

Coraz więcej marek oferuje nam kosmetyki wegańskie, które zawierają składniki nie testowane na zwierzętach. Kiedyś kompletnie o tym nie myślałam, ale od kilku lat staram się wybierać marki, które podczas produkcji zwracają uwagę na dobro zwierząt. Między innymi dlatego w mojej kosmetyczce już kilka lat temu na stałe zawitała marka Lily Lolo, która jest partnerem dzisiejszego postu. Pokażę Wam mój wegański makijaż dzienny, który sprawdza mi się podczas ostatnich ciepłych dni. Ponadto będziecie mogły przeczytać mini recenzje produktów tej marki, które pierwszorzędnie się u mnie sprawdzają i to od dawna.

Mineralny podkład Blondie

Ten odcień jest idealny dla mojej skóry: minimalnie wpadający w żółte tony, lekko neutralny. O podkładach mineralnych pisałam Wam więcej w poście o idealnej cerze na wiosnę kosmetykami Lily Lolo, do którego Was odsyłam. Mówiąc krótko: szybka aplikacja, przyjemna trwałość i krycie, które aktualnie bardzo mi odpowiada: średnie i bardzo naturalne. Bardzo lubię go nakładać na klasyczne podkłady w celu wzmocnienia krycia w strategicznych miejscach (np. policzki) i tak jak używam go ostatnio – po prostu solo.

Puder Flawless Silk

Latem to absolutny must have! Jeżeli jesteście fankami naturalnie rozświetlonej skóry to Flawless Silk powinien Was zainteresować. Ma leciutko brzoskwiniowy odcień, ale nie wpływa na kolor podkładu ponieważ bardzo ładnie się w niego wtapia. Pozostawia na cerze delikatny blask, który w razie potrzeby można wzmocnić np. aplikując puder zwilżonym pędzelkiem na szczyty kości policzkowych.

Bronzer Honolulu

Jeden z piękniejszych bronzerów w mojej kolekcji! Bardzo ubolewałam nad tym, jak moje stare pudełeczko uległo zniszczeniu w trakcie przeprowadzki, ale na szczęście cieszę się już nowym opakowaniem. Ten bronzer ma iście naturalny odcień, który pasuje do jaśniejszych i ciemniejszych karnacji. Co więcej nie daje pomarańczowej poświaty, czy nieestetycznych plam. Jeszcze nie zdarzyło mi się z nim przesadzić i na skórze wygląda bardzo lekko. Świetnie się rozciera, nie robi plam, ładnie łączy z podkładem (klasycznym i mineralnym) i, co moim zdaniem jest bardzo ważne, nie ściera się w ciągu dnia. Dzięki temu, że to nie jest ani zbyt chłodny, ani przesadnie ciepły odcień, to daje efekt naturalnie opalonej skóry.

Wegańska pomadka: Undressed

Pomadki Lily Lolo bardzo przypadły mi do gustu, a kolor Undressed to moja nowa miłość! Wcześniej byłam zakochana w odcieniu Romantic Rose (który lubię do dzisiaj), ale Undressed ma w sobie odrobinę pikanterii, bo to lekko przybrudzona, kobieca czerwień. Odcień jest mocniejszy nawet jeżeli wklepię go palcem (co widać na zdjęciu) i mimo ciemniejszego koloru wygląda bardzo naturalnie i doskonale wtapia się w usta! Ma delikatnie matowe wykończenie, ale kompletnie nie przesusza ust. Wytrzyma lekki posiłek i kubek kawy jednak po obiedzie będzie wymagała poprawek. Bardzo podoba mi się komfortowa formuła i kolor. Wegański makijaż z tą pomadką to marzenie! 🙂

Paletka Bronze Age Eye Palette

Mała, kompaktowa i praktyczna paletka w brązach, która umożliwia wykonanie prostego i szybkiego makijażu dziennego. Wykończenia w palecie są różne, więc można na ich podstawie stworzyć ciekawe połączenia. Z cieniami pracuje się bardzo dobrze, nie stwarzają problemów podczas aplikacji, ani rozcierania. Bardzo delikatnie osypują się podczas nabierania na pędzel, ale nie stanowi to większego problemu w trakcie malowania. Pigmentacja jest średnia i można ją wzmacniać, a błyski zyskują na blasku przez aplikację mokrym pędzelkiem lub palcem. Uważam, że to bardzo fajna paletka na początek przygody z makijażem!

  • Dune – cień półmatowy, jasna, lekko złota brzoskwinia.
  • Spiced – połyskujący cień w różowej miedzi.
  • Saffron – delikatnie metaliczne złoto.
  • Brilliance – połyskująca szarość z nutką fioletu.
  • Dawn – piękne różowe złoto w perłowym wykończeniu.
  • Burnt Umber – oberżynowy brąz w półmacie.
  • Toasted – złocisty brąz o połyskującym wykończeniu.
  • Sahara – piękny złocisty beż w połysku.

Big Lash Mascara

Ten tusz to kolejny dowód na to, że kobieta zmienną jest, bo coraz częściej sięgam po szczoteczki z efektem pogrubienia. Oczywiście naturalnego pogrubienia bo nie lubię oblepionych rzęs, a tutaj mamy piękny i bardzo naturalny efekt, który można stopniować. Na poniższym zdjęciu możecie zobaczyć w akcji paletkę Bronze Age Eye i właśnie tusz Big Lash, ale tylko jedną warstwę. Bardzo lekko wygląda na oku i świetnie pasuje do dziennego makijażu. Dołożenie drugiej warstwy pogłębia ten efekt bez sklejania rzęs. Tusz ma naprawdę dużą szczoteczkę i trochę się obawiałam, że będzie nieporęczna. Okazało się, że kształt klepsydry bardzo ułatwia wyczesanie rzęs oraz ich odpowiednie ułożenie. Formuła jest pozbawiona drażniących lub alergizujących składników takich jak sadza czy DEA – w związku z czym powinna się sprawdzić u alergików.

Brow Duo Pencil Medium

To, że jestem wielką fanką kredek do brwi chyba już wiecie, bo wspominałam tym wielokrotnie. Kredka do brwi Lily Lolo, czyli Brow Duo Pencil ma przepiękny kolor, który idealnie pasuje do moich ciemniejszych włosów. Kredka jest dość woskowa, ale w pozytywnym sensie. Nie skleja włosków, nie robi nieestetycznych grudek czy efektu błota, ale jednocześnie delikatnie je ujarzmia. Z drugiej strony znajduje się rozświetlająca końcówka, która pięknie podkreśla linię łuku brwiowego. Mała podpowiedź z mojej strony: po aplikacji tej jaśniejszej kredki wystarczy delikatnie rozetrzeć ją palcem, żeby uzyskać delikatny efekt. W dodatku pięknie wygląda w wewnętrznym kąciku oka!

Mgiełka utrwalająca Makeup Mist

Fakt, że zużywam już trzecie opakowanie tej mgiełki chyba o czymś świadczy. Jest bezzapachowa, bardzo dobrze utrwala makijaż, ściąga pudrowość i nie zapycha nawet przy codziennym stosowaniu – to jej największe zalety. Makijaż wegański również od czasu do czasu wymaga utrwalenia i ona spisuje się w tej roli wyśmienicie! Jej kompaktowa pojemność (50ml) nadaje się również do podróży. Jeżeli szukacie naturalnego kosmetyku, który poprawi trwałość makijażu to serdecznie ją polecam.

Już dawno chciałam pokazać Wam mój wegański makijaż, bo takich kosmetyków jest u mnie coraz więcej i uważam, że warto o tym mówić szczególnie, jeżeli są naprawdę dobre. Wszystkie wspominane dzisiaj kosmetyki są wegańskie i możecie je znaleźć na stronie dystrybutora Lily Lolo: www.costasy.pl

Czy w Waszych kosmetykach znajdują się kosmetyki nie testowane na zwierzętach? Zwracacie uwagę na to przy kosmetycznych zakupach?

Post powstał we współpracy z Costasy.pl