Początek października to doskonały moment na ulubieńców! Wiem, że każda z Was czuje to samo, ale… JAKIM CUDEM JEST JUŻ PAŹDZIERNIK? I to 2021? Przecież przed chwilą był styczeń 2020 i nikt się nie spodziewał, że cały świat wywróci się do góry nogami. No cóż… Wracając do głównego tematu 😉 Do wieczornej lampki wina zapraszam Was na ulubieńców września 2021.
Ulubieńcy września 2021
Wśród dzisiejszych ulubieńców znajdują się 3 nowości, które bardzo szybko mnie oczarowały i czuję, że ciężko będzie mi się z nimi rozstać. Używając kosmetyków tak długo jak ja i testując tyle różnych produktów nie łatwo jest mnie zachwycić. Jestem bardzo wymagająca i większość produktów ma wysoko postawioną poprzeczkę. Ostatnio miałam szczęście i trafiłam na naprawdę wspaniałe kosmetyki. Poznajcie tę piątkę!
Ulubieńcy września 2021: pielęgnacja
tołpa. dermo body cellulite nocny-turbo krem
Pewnie część z Was się zdziwi, że wśród ulubieńców znalazł się nocny-trubo krem z tołpy, zamiast serum o którym pisałam więcej tutaj: Tołpa. dermo body cellulite. Polubiłam się z wieczorną pielęgnacją ciała i lubię robić wokół tego cały rytuał. Zapalam sobie świeczkę, delikatnie szczotkuję skórę i nakładam ten krem. Cudownie koi skórę, natychmiastowo nawilża. Nie wchłania się tak szybko jak serum z tej samej linii, ale to jakie uczucie pozostawia po aplikacji całkowicie mi to rekompensuje. Powoli mi się kończy, ale myślę, że spokojnie starczy mi jeszcze na 3-4 użycia. Myślę, że kupię go ponownie razem ze wspominanym wcześniej serum.
Cztery Szpaki Delikatny dezodorant w kremie
To jest moje odkrycie roku. SERIO! Przyznam się szczerze, że dezodoranty w kremie kompletnie mnie nie interesowały. Aplikować je palcami pod pachą… babrać się w tym, no NIE. Ale ponieważ ostatnio dezodorant Schmidt’s kompletnie mnie zawiódł, to na gwałt potrzebowałam czegoś nowego. Od dawna odeszłam od produktów z kiepskim składem, więc stwierdziłam, że dam mu szansę. I wiecie co? On naprawdę genialnie działa! Cudownie neutralizuje nieprzyjemne zapachy, nawet w te bardziej intensywne dni. Nie podrażnia, nie brudzi ubrań, nie roluje.. No cudowny. Porównałam sobie, czy będzie lepszy od męskiego dezodorantu i przeszedł ten test pozytywnie! Zabrzmi to może głupio, ale dawno siebie nie czułam w ten sposób ;D Jestem w nim zakochana! Oczywiście, że irytuje mnie aplikacja palcami, ale jestem w stanie to przeżyć. Uwielbiam ten dezodorant. Swoją drogą dostałam go w ramach współpracy z drogerią selflovestore.pl. Jeżeli szukacie naturalnej, skutecznej alternatywy to bardzo polecam!
Ulubieńcy września 2021: pielęgnacja twarzy
Clochee Hydro Shot Mist
Tonik to u mnie absolutna podstawa pielęgnacji. Nigdy nie zapominam o tym kroku zarówno w pielęgnacji porannej jak i wieczorowej. Nie wiem z czego wynika przeświadczenie, że tonik nie ma znaczenia – u mnie ma ogromne. Od kiedy w sprzedaży pojawił się tonik Clochee Hydro Shot Mist, na stałe u mnie zagościł. Przede wszystkim ze względu na zapach. Jest fenomenalny. Dla mnie to bardzo eleganckie perfumy, ja wyczuwam w nim lekką nutkę kokosa i gustownej słodyczy. Dodatkowo moja skóra go po prostu lubi. Fajnie nawilża, nie klei i przyjemnie koi skórę. Chciałabym, żeby był dostępny w większej pojemności, ale to chyba jedyna jego wada.
Uddo nawilżający krem na noc
Markę UDDO już Wam na blogu przedstawiałam. Wśród moich faworytów znalazła się pianka i krem na noc. Stwierdziłam, że to właśnie on zasługuje na to, żeby znaleźć się wśród ulubieńców miesiąca, bo naprawdę mnie zachwycił. Pozostawia skórę doskonale nawilżoną, miękką, odżywioną, przyjemnie napiętą i niesamowicie gładką. Rano czuję, że robił mi w noc dobrze (:D) i bardzo podoba mi się ten uczuć. Ogromnie polecam! Zachęcam, żebyście zajrzały do dedykowanego postu po więcej informacji.
Ulubieńcy września 2021: makijaż
Loreal Infaillable More than concealer
Z tym korektorem polubiłam się już dwa lata temu i pisałam o nim w poście: dobre korektory z drogerii. Teraz mam kolor, który jest lepiej dopasowany do mojej karnacji (327) chociaż wciąż jest odrobinę za jasny. Loreal Infaillable More than concealer ma ogromny pigment, ładne krycie i przy odpowiedniej ilość jest naprawdę lekki. Ja nakładam dosłownie dwie malutkie kropeczki pod oczami i wystarcza mi zarówno na cienie jak i na górną powiekę. To korektor zastygający (i robi to dość szybko), więc świetnie się trzyma. Trzeba tylko pamiętać o dokładnym przypudrowaniu okolicy pod okiem. Jest też świetną bazą pod cienie i powiem Wam, że im dłużej go używam tym bardziej mi się podoba. Polecam stosować pod niego dobrze nawilżający krem, bo przy tendencji do przesuszania tej strefy może faktycznie lekko wysuszać.
Bell Pressed Illumi Powder
Z tym pudrem to jest w ogóle śmieszna historia. Zuzia Lamakeupebella pokazała go na swoim Stories, że jest nową wersją tego samego pudru, ale w wersji sypkiej. Nigdy nie udało mi się go kupić, bo był permanentnie wyprzedany. Zanotowałam z tyłu głowy, żeby zwrócić uwagę na wersję prasowaną i udało się! Chyba 2 dni później byłam w Biedronce, patrzę, JEST! Więc wzięłam bez zastanowienia i nie żałuję. Jest świetny! To nie jest typowy puder rozświetlający i nie jest też klasyczną wersją utrwalającego pudru. Zostawia skórę pięknie wykończoną, takim naturalny, absolutnie nieprzesadzonym, miękkim blaskiem. Cudownie wygląda, lekko i bardzo świeżo. Minusem jest to, że nie utrwala mocno makijażu, więc nie wytrzymuje pod maseczką. Jednak mam na to sposób! Wystarczy najpierw zaaplikować puder utrwalający i wykończyć makijaż Bell Pressed Illumi Powder. Uzyskujemy piękny efekt i trwały makijaż, który nie wygląda ciężko. W dodatku ten maluszek pachnie bosko! Nie umiem tego opisać, musicie uwierzyć mi na słowo. Jeżeli dorwiecie go w Biedronce, to bierzcie w ciemno!
Ulubieńcy września 2021: zapach
DKNY Nectar Love
Ten zapach nie doczekał się jeszcze na blogu recenzji, a jest ze mną już bodajże 3 lata. Tak, ta sama buteleczka. Ja używam perfum w zależności od pory roku i nastroju. Najczęściej jesienią lubię właśnie mocniejsze, delikatnie bardziej słodkie perfumy i Nectar Love właśnie takie są. Lekko miodowe, delikatne, ale jednak cięższe niż zapachy, które wybieram na co dzień. To aromat okraszony świeżością grapefruita, mandarynki i lekkich nut kwiatowych. Całość jest delikatnie słodka, z wyczuwalnymi nutami miodu i dlatego tak bardzo pasuje mi na jesień. Zazwyczaj preferuję świeże zapachy i ten ma w sobie nutkę świeżości, ale jednak otuloną czymś ciepłym i takim… no przytulnym. Uwielbiam!
Jacy byli Wasi ulubieńcy września?