Czekolada, to wielka pokusa, której trudno się oprzeć. Ja osobiście mogłabym bez niej żyć, co dziwiło nie raz, niektóre moje koleżanki. Wyobrażam sobie życie bez czekolady w moim jadłospisie, ale nie bez czekoladowej palety do oczu. Chociaż tego typu produktów mam wiele, co pokazywałam Wam niedawno na snapie (agwer_blog), to bardzo często sięgam właśnie po Semi Sweet, Too Faced. Jest to jedna z najbardziej uniwersalnych i najlepszych jakościowo palet jakie posiadam. Nie po raz pierwszy na moim blogu pojawiają się kosmetyki marki Too Faced. Pisałam już o klasycznej wersji palety Chocolate Bar [KLIK] porównywałam bohaterkę dzisiejszego posta, do jej starszej siostry [KLIK] i recenzowałam podkład Born This Way [KLIK]. Udało mi się też kiedyś kupić kredki do ust tej firmy i pisałam o nich [TUTAJ], zajrzyj do postów jeżeli chcesz dowiedzieć się więcej. Dziś natomiast zajmiemy się kolejnym produktem Too Faced.
Każda z recenzji Semi Sweet, wychwala jej opakowanie w kształcie czekolady i ja również nie mogę tego pominąć. Jest po prostu ładna, wygląda kusząco i przepięknie się prezentuje na toaletce. Jednakże jak wszystkie wiemy, nie tylko wygląd zewnętrzny się liczy, ale i środek, a ten paleta Semi Sweet ma naprawdę… Słodki. Dokładnie 16 słodkich elementów, które wyglądają naprawdę pięknie. Kolory w palecie są w większości zachowane w ciepłej tonacji, choć znajdzie się w niej kilka neutralnych odcieni. W związku z tym odnoszę wrażenie, że powinna spodobać się większości z nas. Paleta jest
Zauważyłam jednak jedną, małą wadę. Wśród cieni jest jeden kolor, który jest właściwie brokatem i ja osobiście bardzo rzadko go używam. Użyłam go dwa razy, raz na samym początku żeby zobaczyć jaki to kolor i teraz, robiąc swatche. Jest ładny, ale moim zdaniem, mało przydatny. Może znajdą się wśród Was zwolenniczki brokatowych cieni, nawet w makijażu dziennym, ale ja raczej do nich nie należę. Poza tym, cienie delikatnie się osypują, ale zauważyłam, że ma to miejsce nawet przy droższych paletach, więc nie uważam tego za wadę. Paleta kosztuje 179zł w cenie regularnej i możecie ją dostać w Sephorze lub online [KLIK].
Uwielbiam Semi Sweet dlatego, że ma bardzo dobrą jakość, w stosunku do ceny. Cienie są bardzo dobrze napigmentowane, wyśmienicie trzymają się na bazie z korektora jak i cienia kremowego. Nie bledną w ciągu dnia i świetnie się nimi pracuje. Podobnie jak jej poprzedniczka, delikatnie pachnie czekoladą i jest po prostu przyjemna w obsłudze. Cienie bezproblemowo łączą się z produktami innych marek, nie robią plam, osypywanie jak wspomniałam wcześniej, jest umiarkowane, a zawarte w niej kolory dają rozmaite możliwości.
Czy warto się nią zainteresować? Myślę, że tak, ale jeżeli nie malujecie nikogo więcej poza sobą, zastanówcie się czy potrzebujecie palety, która ma jedynie 12 miesięcy ważności. Czy będziecie w stanie ją zużyć, zanim cienie będą przeterminowane? Jeżeli tak, to nie ma się co zastanawiać, bo zaspokoi ona nawet najbardziej wymagającego użytkownika. Ja czaję się teraz na najnowsza propozycję Too Faced, Peach i nie mogę się doczekać jak trafi do mojej kolekcji.
A Wam jak się podoba młodsza wersja Chocolate Bar?