Znacie już paletki Smashbox Photo Edit Eye Shadow Trio? To miniaturowe paletki cieni, które niedawno pojawiły się w asortymencie marki. Muszę Wam powiedzieć, że to pierwsze cienie Smashboxa jakie posiadam, bo wcześniej nie zdecydowałam się na zakup żadnej palety dostępnej w ofercie marki. Te małe paletki urzekły mnie już na starcie, ale czy to tylko chwilowe zauroczenie? Dziś odpowiem na pytanie, czy w ogóle warto się nimi zainteresować.
Zobacz: Smashbox Contour Kit
Smashbox Photo Edit Eye Shadow Trio
Marka Smashbox, jak zapewne wiecie nie należy do najtańszych, więc nikogo nie powinien zdziwić fakt, że te małe paletki kosztują 99zł. To bardzo dużo jak za 3,2g. produktu, ale muszę z czystym sumieniem Wam powiedzieć, że wiemy za co płacimy. Opakowania są bardzo solidne i wykonane niezwykle dokładnie. Ja oczywiście jestem zakochana w tym designie, który ma imitować obiektyw. Czyż to nie jest piękne? Nie dość, że opakowanie przyciąga spojrzenia, to jeszcze podkreśla ideę marki. Nie wiem czy wiecie, ale kosmetyki Smashbox są testowane w studiach fotograficznych w różnych rodzajach oświetlenia. Sporo produktów marki powstaje z myślą o sesjach zdjęciowych, gdzie skóra i makijaż oka muszą wyglądać nieskazitelnie.
Stworzeniu palet Smashbox Photo Edit Eye Shadow Trio przyświecała idea prostoty i łatwości użytkowania. Palety mają umożliwiać szybki, ale efektowny makijaż w mgnieniu oka. Aktualnie dostępne jest aż 14 wariantów kolorystycznych, wśród których jest sporo naturalnych odcieni. Dziś pokażę Wam z bliska trzy z nich: Double Tap, Holy Crop i #Repost.
SMASHBOX DOUBLE TAP
Propozycja dla fanek naturalnych makijaży, które lubią błysk na powiece. Jasny, kremowy cień Meme Girl sprawdzi się do rozświetlenia kącika i łuku brwiowego, ale i na całą powiekę. Gif me that, czyli foliowy brąz, który ładnie podkreśli górną i dolną powiekę. Natomiast ciemny, chłodny brąz Side hustle świetnie sprawdzi się do zbudowania załamania. Jego pigmentacja pozwala na uzyska lekkiego efektu, ale i głębokiego, mocnego makijażu i nadaje się do intensywnego podkreślenia linii rzęs, a nawet narysowania kreski. Myślę, że Doubla tap dobrze się sprawdzi do codziennych, szybkich makijaży.
SMASHBOX HOLY CROP
Paletka w ciepłej tonacji, która doskonale podkreśli niebieskie i zielone oczy. Bardzo podoba mi się kompozycja tej małej trójeczki i po nią sięgałam właśnie najczęściej. Jasny cień Loungerie świetnie komponuje się z lekko rudawym brązem Outfoxed, który podkreśla kolor tęczówki. Jedyny matowy brąz w palecie: Miss Chili jest bardzo przyjemny w pracy i niezwykle twarzowy. Świetnie wygląda w załamaniu powieki i dobrze się blenduje. Zauważyłam, że cienie w tych paletach świetnie się ze sobą łączą, nawet podczas wykonywania szybkich makijaży.
SMASHBOX #REPOST
Typowa paleta uzupełniająca, bo za jej pomocą ciężko będzie stworzyć kompletny makijaż. #Repost, to wyjątkowy zestaw trzeci przepięknych fioletów. Tak, ten jasny cień Sparkle Pony jest jasnym duochromem, który opalizuje na jasny fiolet i lekki róż (nie udało mi się niestety uchwycić tego na zdjęciu), to jedyny cień o mniejszej pigmentacji, ale sprawdza się również w roli toppera. Jasny fiolet Say wat? jest kremowy, dobrze napigmentowany i ślicznie błyszczy na powiece. Kolejną perełką tej palety jest Stormy, który śmiało możemy określić ciemniejszą wersją Alchemy z Nabli. #Repost, to gratka dla zielonookich! Uważam, że to genialna paleta uzupełniająca, bo te kolory są wyjątkowe i dają na skórze niesamowity efekt.
Zobacz: Nabla Dreamy, czy warto ją kupić? Recenzja i makijaże
Wady i zalety
Zdecydowanie wadą tych maleństw jest ilość cieni. Nie zawsze trzy kolory wystarczą do zbudowania makijażu oka, choć nie jest to niemożliwe. Bardzo bym chciała, żeby to jednak nie było trio, a kwartet. Brakuje mi w nich cieni transferowych, które ułatwiałyby stworzenie makijażu osobom mniej doświadczonym. To jedyna rzecz, do której mogłabym się przyczepić, bo reszta jest naprawdę na najwyższym poziomie.
Cienie są bardzo kremowe, mają mocną pigmentację, rozcierają się bardzo dobrze i mają niezawodną trwałość. Bałam się, że tymi ciemnymi brązami trudno będzie zbudować załamanie, ale jesteśmy w stanie uzyskać lekką mgiełkę koloru oraz głęboki intensywny kolor. Bardzo podoba mi się to, że łatwo buduje się nimi kolor i można dowolnie manipulować efektem. Nałożone w niewielkiej ilości świetnie się rozpływają i wtapiają w skórę, a dokładanie zwiększa intensywność koloru – więc dobrze się do siebie kleją.
Czy warto kupić Smashbox Photo Edit Eye Shadow Trio?
Atutem tych palet bez dwóch zdań jest jakość cieni, wygoda użytkowania i ogromny wybór kolorów. Wydaje mi się, że każda kobieta znalazłaby propozycję dla siebie i na pewno byłaby z niej zadowolona. To propozycje dla minimalistek, które lubią szybki i prosty, nieprzekombinowany makijaż. Ewentualnie jeżeli brakuje nam w kolekcji odcieni, które uzupełniłby nasz makijaż – wtedy bez dwóch zdań warto, bo to po prostu świetnej jakości cienie! No i oczywiście na pewno sprawdzą się na wyjazdy. Ale czy na takie maleństwa warto wydać aż 99zł? Chyba chwile bym się nad tym zastanowiła, ale ostateczną ocenę pozostawiam Wam.
Stawiacie w makijażu na minimalizm czy lubicie czasem zaszaleć?