Co to jest silisponge?
Silisponge, to po prostu silikonowa gąbka do makijaż. Służy ona do aplikacji podkładu oraz korektora bezpośrednio na twarz. Mój model Silisponge (50zł.szt.) to oryginalna wersja wyprodukowana przez firmę Molly Cosmetics, dostępna w drogerii internetowej VisageShop. Jest wykonana całkowicie z silikonu i ma kształt podłużnego owalu. Jest bardzo miękka, sprężysta, przyjemna w dotyku i ma gładką strukturę. Jest stosunkowo płaska, co może być pozytywną jak i negatywną cechą tego produktu.
Ogromną zaletą Silisponge jest fakt, że kompletnie nie pochłania podkładu. Faktycznie wystarczy połowa dotychczasowej ilości produktu, aby wykonać pełny makijaż, co zdecydowanie przemawia na jej korzyść. Jest bardzo odporna na uszkodzenia, rozciąganie, wbijanie paznokci – sprawdzałam to bardzo dokładnie. W dłoni leży dobrze, ale schody zaczynają się w trakcie użytkowania.
Jak używać Silisponge?
Próbowałam kilku sposobów aplikacji podkładu i tylko jeden się sprawdził. Mianowicie rozsmarowanie podkładu przesuwając Silisponge po twarzy i jego późniejsze wklepanie. W ten sposób efekt na skórze jest najbardziej naturalny. Samo rozprowadzenie podkładu i jego późniejsze wklepanie trwa dłużej niż w przypadku chociażby ➥ Beauty Blendera. To zdecydowanie wada, która dla mnie dyskwalifikuje ten produkt. Niezależnie od podkładu, wygląda on na twarzy jak druga skóra i to kolejna zaleta, którą można przypisać temu gadżetowi. Silisponge jest elastyczna przez co dostosowuje się do kształtu twarzy, ale te kawałeczki materiału na granicach są niestety nieprzyjemne. Gąbka jest niewielkich rozmiarów i przy dłuższych paznokciach niewygodnie się ją trzyma, bo paznokcie wbijają się w skórę. Przy innym ułożeniu palców (zdjęcie poniżej ⇩) rozcieranie i wklepywanie trwa jeszcze dłużej, bo wykorzystujemy mniejszą powierzchnię gąbki.
Aplikacja podkładu silikonową gąbką jest bardzo ekonomiczna. Po zakończeniu makijażu twarzy pozostaje na niej delikatna, bardzo cienka warstwa produktu, którą bez problemu można zetrzeć płatkiem kosmetycznym lub po prostu wodą. Potem wystarczy gąbkę zdezynfekować i można malować dalej. Nie musimy czekać aż wyschnie, aby ponownie jej użyć. Niestety minusem jest fakt, że choć na policzkach podkład wygląda dobrze, wklepanie go na nos to nie lada wyzwanie. Nie wiem od czego to zależy, ale w tym miejscu zawsze musiałam sobie pomagać palcami, pędzlem lub inną gąbką. Silisponge nie radzi sobie z tym miejscem zbyt dobrze.
Czym Wy najczęściej aplikujecie podkład?