Jeżeli szukacie najlepszego pudru, który możecie stosować na co dzień – dobrze trafiłyście. Puder Laura Mercier, Loose Setting Powder w odcieniu Translucent trafił do mnie oczywiście przez Youtube. Nie wiem ile już postów na blogu znalazło się z powodu tego, że kupiłam coś przez nałogowe oglądanie kanałów urodowych. Uznajmy, że to wcale nie jest choroba i nagminne kupowanie polecanych kosmetyków, jest całkiem zdrowe, okej? Skoro już to sobie wyjaśniłyśmy, pora zająć się bohaterem dzisiejszego postu. Mogę z czystym sumieniem uznać, że moje poszukiwania pudru, który bez problemu mogę stosować na co dzień zostały zakończone sukcesem. Dlaczego? Właśnie tego się dzisiaj dowiecie.
Jaki powinien być puder idealny?
Przed moje pędzle przewinęło się naprawdę sporo pudrów. Przez matujące, rozświetlające, sypkie, prasowane, marek z wyższej i niższej półki. Próbowałam tych trudniej dostępnych, jak i taki, które możemy kupić w każdej drogerii czy perfumerii. Wybór jest naprawdę ogromny. OGROMNY, więc i nasze wymagania mogą być bardzo wysokie. Takie były moje w przypadku pudry marki Laura Mercier, Loose Setting Powder. Nie dość, że naoglądałam się zachwytów, to od dłuższego czasu szukałam czegoś, co będę mogła stosować u siebie na co dzień.
Dla mnie puder idealny to taki, który spełnia kilka podstawowych funkcji. Przede wszystkim ma utrwalać makijaż. Nie chce w ciągu dnia się martwić, czy podkład mi się nie starł, a na czole porobiły się plamy. Powinien delikatnie matowić skórę, ale jednocześnie nie pozostawiać jej całkowicie matowej. Oczywiście osoby z tłustą cerą pewnie się ze mną nie zgodzą, ale ja nie lubię efektu płaskiego, mocnego matu na twarzy. Puder nie powinien zostawiać na skórze zauważalnej pudrowej warstwy i choć 99% pudrów to robi, w niektórych przypadkach wystarczy obficie spryskać twarz mgiełką i wklepać ją gąbeczką, aby tę warstwę zlikwidować bez utraty właściwości pudru. Nie lubię też gdy puder jest za bardzo zmielony, tak ZA BARDZO. Bo wtedy okropnie się pyli, co nie jest zbyt przyjemne w trakcie użytkowania. Nie powinien podkreślać niedoskonałości, wchodzić w załamania skóry i musi się sprawdzać do cery suchej. Ostatnia cechą, której szukam w pudrze idealnym, to niebielenie podkładu. Może go delikatnie rozjaśniać (co również robi większość pudrów „transulcent” lub „transparent”), ale bielenie jest dla mnie nie do zaakceptowania. Czy Laura Mercier spełnia wszystkie wymagania?
Laura Mercier, Loose Setting Powder
Oczywiście jak pewnie większość z Was, ja również skorzystałam z promocji. W cenie regularnej ten puder kosztuje ponad 200zł i choć ja zapłaciłam za niego 159zł/29g, to cenę regularną również byłabym w stanie zapłacić. To najlepszy puder jaki do tej pory używałam i byłam naprawdę zawiedziona kiedy skończyło mi się pierwsze opakowanie. Zresztą od niego zacznijmy. To nic specjalnego, od zwykły, plastikowy pojemniczek. Na szczęście wykonany jest bardzo porządnie z wysokiej jakości plastiku, który po kilku upadkach i częstym transporcie wciąż wygląda jak nowy. Standardowy puder wysypujemy na nakrętkę, w tej kwestii nie ma nic innowacyjnego.
Innowacja zamknięta jest w środku. Puder Laura Mercier w odcieniu translucent wcale nie jest całkowicie bezbarwny. Jak widzicie na zdjęciu powyżej, ma delikatnie beżowe zabarwienie, co moim zdaniem wpływa na to, że nie bieli nałożonego wcześniej podkładu. Jest bardzo drobno zmielony, ale ku mojej radości nie pyli się i nie trzeba zatykać nosa, ani zamykać oczu podczas makijażu. Nie jest to puder, który dodatkowo kryje, co moim zdaniem jest idealną opcją na co dzień. Uwielbiam go przede wszystkim za to, że pozostawia skórę delikatnie zmatowioną i naturalnie wygładzoną. Nie pozostawia mocnej, pudrowej warstwy, choć moim zdaniem wymaga spryskania twarzy mgiełką. Bardzo podoba mi się to, jak wygląda na skórze i jestem zachwycona jego trwałością. Nie zauważyłam żeby zapychał lub podkreślał pory.
To moje drugie opakowanie i jestem pewna, że jak tylko je wykończę, to sięgnę po następne. Poprzednim razem starczyło mi na dość krótko, ale nie mogę powiedzieć, że nie jest wydajny, bo ja go używałam na klientkach. W sezonie ślubnym. W związku z tym nic dziwnego, że skończył mi się po mniej więcej dwóch miesiącach. Tym razem egoistycznie kupiłam puder tylko dla siebie i jestem barrrdzo ciekawa, na jak długo mi starczy.
Czy puder Laura Mercier pasuje każdemu?
Stosowałam go z każdym możliwym podkładem (MAP, MAC Studio fix, Maybelline Fit Me, L’oreal total cover, Too Faced i kilka innych) jaki posiadam i właściwie za każdym razem wyglądał dobrze. Przynajmniej nie pamiętam sytuacji, w której nie podobałby mi się efekt na skórze. Niezależnie od tego czy łączyłam go z podkładem matującym, rozświetlającym, długotrwałym czy np. wodoodpornym jak MAP, to całość wyglądała fantastycznie. Stosowałam go też na klientkach i nawet przy cerze suchej sprawdzał się znakomicie. Na pewno nie będzie to ulubiony puder dla osób, które posiadają tłustą cerę ponieważ nie zapewnia mocnego matu i po mniej więcej 7-8h dobrze byłoby przypudrować nosek, ale ja z tym moim nosem zawsze mam problem. Wiem, że u wielu moich klientek makijaż trzymał się bez szwanku całą noc i wiem, że jest to zasługa między innymi właśnie tego pudru. Dobrze sprawdza się przy cerze normalnej, suchej i mieszanej. Używany codziennie nie zapycha, ani nie podrażnia, nie powoduje też uczucia ściągnięcia.
Jego jedyną wadą jest to, że pod oczami nie wygląda rak rewelacyjnie jakbym chciała. Za pierwszym razem kupiłam go właśnie z myślą o pudrowaniu korektora, ale niestety podkreśla zmarszczki. W tej roli mieszam go z pudrem RCMA, który do tego spisuje się naprawdę bardzo dobrze, a w duecie pod oczami są (póki co) świetne. Jednakże wciąż poszukuję ideału do tego zadania, jesteście w stanie mi coś polecić?
Bardzo lubię ten puder Laura Mercier, a najbardziej podoba mi się jego wykończenie. Subtelny, ale satynowy mat, który nie ściąga i nie przesusza oraz trwałość, którą gwarantuje, zdecydowanie stawiają go u mnie na piedestale i to na pierwszym miejscu. Właśnie napoczęłam nowe opakowanie i podobnie jak poprzednio i tym razem na pewno będę sięgać po niego codziennie.
Macie już swój puder numer jeden do stosowania na co dzień?