Jak przebiegała moja kuracja z produktami Vitapil?
Kuracja składała się z dwóch elementów: regularnego zażywania tabletek oraz wcierania lotionu minimum trzy razy w tygodniu. Bardzo podobało mi się dawkowanie tabletek na włosy, wystarczyło brać jedną sztukę raz dziennie, zaraz po posiłku. Z moją regularnością bywa różnie, ale w tym przypadku bez problemu pamiętałam o ich zażywaniu. W pudełku znajduje się 60 tabletek, więc cała kuracja powinna trwać około dwa miesiące. Lotion można stosować codziennie (co robiłam przez pierwsze dwa tygodnie) lub minimum 3 razy w tygodniu. Niestety lotion nie dotrwał do końca miesiąca, bo parę dni temu wcierałam go po raz ostatni. Ja jednak wcierek nigdy nie oszczędzam i stosuję je dość obficie. W moim przypadku przydałaby się jeszcze jedna buteleczka tego specyfiku do wykończenia całej kuracji.

PROFESJONALNY LOTION
Niesamowicie podobał mi się zapach tego produktu. Delikatnie słodki, ale jednak świeży, bardzo kobiecy, przywodzący na myśl drogie perfumy. Nie pogardziłabym takim zapachem na mojej toaletce! Aplikator jest przemyślany i bardzo praktyczny, a sam produkt wydobywa się z niego w odpowiedniej ilości. Ogromną zaletą lotionu jest fakt, że nałożony na mokre włosy (czyli tak jak zaleca producent), nie obciąża ich, unosi u nasady i daje uczucie odświeżenia. Nie przyspiesza przetłuszczania się, co w moim przypadku zdecydowanie działało na plus. Oparty na alkoholu lotion, bogaty jest w składniki aktywne takie jak: keratyna, proteiny, biotyna, ekstrakt z bambusa i inne komponenty, które pozytywnie wpływają na stan włosów. Nie podrażniał, nie wywoływał swędzenia, pieczenia. Po wykończonej butelce, jak i w trakcie nie zauważyłam żadnych efektów ubocznych stosowania preparatu. Sam płyn starczył mi na niecały miesiąc prawie codziennego stosowania. Oglądając ostatnio skórę głowy zauważyłam pojawienie się maleńkich baby hair, ale nie odnotowałam znacznego przyspieszenia porostu włosów.
TABLETKI NA WŁOSY

Z całej kuracji jestem naprawdę zadowolona. Bardzo się cieszę, że włosy mi już tak nie lecą jak miesiąc temu, podoba mi się też ich połysk oraz fakt, że są bardziej odporne. Zauważyłam, że mniej się plączą, szczególnie przy ściąganiu i zakładaniu szalika (tak, wciąż nie wiążę włosów kiedy wychodzę…). Jeżeli macie możliwość sięgnąć po suplement i wcierkę do włosów Vitapil, z czystym sercem mogę Wam ją polecić. Doskonale sprawdziła się u mnie w tym trudnym dla włosów okresie i myślę, że w przyszłym sezonie też sięgnę po te produkty.