Makra Viseart kusi mnie od wielu lat, głównie ze względu na jakość cieni, która podobno jest powalająca. Postanowiłam to sprawdzić i jeszcze w zeszłym roku kupiłam paletkę Viseart Petit Pro 4 Apricotine. Zobaczymy czy faktycznie jest się czym interesować…
Paleta Viseart Petit Pro 4 Apricotine
Zawsze podchodzę bardzo sceptycznie do drogich palet cieni, które cieszą się mnóstwem pozytywnych opinii. Nie raz spotkałam się z tym, że ktoś chwali produkt tylko dlatego, że jest drogi. Poza tym znam sporo marek, które oferują fantastyczne cienie w bardzo przystępnych cenach, np. MySecret Eye Celebrate, czy chociażby Eveline Sparkle. Dlatego takie produkty, jak Viseart Petit Pro 4 Apricotine mają u mnie wysoko postawioną poprzeczkę.
Marka specjalizuje się w profesjonalnych produktach, więc można by się spodziewać czegoś rewelacyjnego. Paleta Viseart Petit Pro 4 Apricotine była inspirowana paryskimi kawiarniami, a dokładnie „dekadenckimi menu w paryskich kawiarniach”. Zawiera 8 cieni o różnym wykończeniu: matowym, satynowym i błyszczącym. Producent obiecuje nam dobrą pigmentację, a ciepła kolorystyka ładne, estetyczne makijaże. Kompaktowe opakowanie zawiera wygodne lusterko i, co jest ogromną zaletą, paleta jest magnetyczna, więc wkłady są wymienne. Niestety sporą wadą jest już cena za tego maluszka, musimy zapłacić za niego 130-150 zł bez promocji. Najtaniej oczywiście na Ceneo: tutaj.
Kolory, aplikacja, trwałość
Kolorystycznie paletka bardzo mi pasuje. Jestem fanką takich ciepłych kolorów, które fajnie podkreślają moje zielone tęczówki. Cienie w palecie Petit pro 4 mają dobrą pigmentację, fajnie się blendują, efekt można odrobinę budować i praca z nimi nie stwarza większych problemów. Maty są przyjemne, choć lubią szybko się wytrącać i trzeba je dokładać. W dodatku najciemniejszy brąz (Dolce) lubi czasami spłatać figla. Nie zawsze dobrze się przykleja do powieki i potrafi robić prześwity, co zresztą widać na swatchu.
Liczyłam na piękne, wielowymiarowe błyski, ale najładniej wyglądają zeswatchowane na ręce. Ich formuła wygląda pięknie tylko i wyłącznie na gładkiej skórze, co trochę mija się z celem. Powieka rzadko jest idealnie gładka. Nawet zaaplikowane na klej z Nyxa nie robią takiego efektu wow jakiego oczekiwałam. Błyski w tej palecie są mocno meh.
Przygotowałam nią prosty makijaż na święta i tam mogłyście zobaczyć ją w akcji.
Viseart Petit Pro 4 Apricotine drogie rozczarowanie
Nie mogę nigdzie znaleźć informacji o gramaturze cieni, ale są naprawdę maleńkie. Biorąc pod uwagę, że w cenie regularnej paleta Viseart Pro 4 Apricotine kosztuje aż 135 zł, to bardzo drogi produkt. Po tych kilku miesiącach używania i wielu makijażach mogę śmiało powiedzieć, że to nie jest to, czego oczekiwałam. Podtrzymuję moje zdanie, którym się podzieliłam przy pierwszym wrażeniu: jest poprawna, ale bez fajerwerków.
Dlatego mimo wszystko, choć chciałabym bardzo ją polubić, paleta okazała się rozczarowaniem. Jest bardzo przeciętna, a ja liczyłam na coś ciekawszego. Oczekiwałam mocniejszego pigmentu, lepszych błysków i większej „elastyczności” samych cieni. Można je budować tylko do pewnego momentu i dość szybko tracą moc podczas blednowania. Znam tańsze, lepsze i ciekawsze cienie, którym warto poświęcić uwagę. Chociażby MsDoncellita x Glamshop czy różne palety Kobo, My Secret.
Nie skreślam jednak tej marki, bo zdaję sobie sprawę, że często mniejsze palety różnią się jakością od większych. Dlatego chętnie kiedyś kupię sobie pełnowymiarową wersję, bo mimo tego, że nieco się nią rozczarowałam, to nie jest tragiczny produkt, który nie nadaje się do użytkowania. Po prostu uważam, że w tym przypadku cena nie jest adekwatna do jakości.
Miałyście okazję używać kosmetyków marki Viseart?