Paleta do konturowania theBalm Highlite 'n Con Tour to całkowita nowość w szeregach marki. Jako maniaczka konturowania na sucho i wierna użytkowniczka kosmetyków theBalm, byłam ciekawa tej propozycji. Miałam już w rękach Contour Kit, Anastasia Beverly Hills oraz Kat Von D Shade and Light Palette i jestem ciekawa, jak paleta od theBalm wypadnie w porównaniu do tych dwóch. Bardzo lubię kosmetyki wielozadaniowe, a ten zdaje się takim być. Przez moje ręce przewinęło się naprawdę sporo produktów tej marki: palety do oczu, róże, bronzer, rozświetlacze i pomadki. Wiem czego mogłam się spodziewać, jakiej jakości oczekiwałam i… delikatnie się rozczarowałam. Dlaczego? O tym w dzisiejszym poście.
Po co konturować twarz?
Konturowanie, ma dodać naszej twarzy trójwymiarowości. Pomyślicie sobie, przecież twarz jest wielowymiarowa, więc o co mi chodzi? Po nałożeniu podkładu, korektora i przypudrowaniu całości nasza twarz robi się po prostu płaska. Zanikają wszelkie delikatne załamania, kości policzkowe nie są tak widoczne, a czoło może wydawać się większe niż jest w rzeczywistości. Konturowanie, jak sama nazwa wskazuje, nadaje naszej twarzy konturów. Jeżeli chcemy buzię wyszczuplić, podkreślić kości policzkowe, zmniejszyć czoło czy nos, to własnie posługiwanie się produktami do konturowania, pomoże nam osiągnąć zamierzony efekt. Palety do konturowania dają nam ten komfort, że w jednym miejscu mamy wszystkie przeznaczone do tego produkty.
Paleta do konturowanie theBalm, Highlite 'n Con Tour (149,90zł), to produkt, który pozwala nam wykonać pełny makijaż twarzy. W środku znajduje się osiem pudrów i każdy z nich spełnia swoją rolę przy konturowaniu. Pierwszy rząd to jasne kolory: żółtawy i lekko brzoskwiniowy – doskonałe do niwelowania zasinień oraz dwa rozświetlacze do podkreślenia kości policzkowych. Takie jasne, lekkie kolory służą głównie do rozjaśnienia i podkreślenia elementów w określonych miejsach. Jasne, matowe pudry nakładamy pod oczy, na środek czoła, nos i brodę, ponieważ te elementy twarzy zostaną w ten sposób uwypuklone. Natomiast drugi rząd, to bronzery i róże. Jeżeli omieciemy twarzy cieplejszym odcieniem brązu, zyskamy efekt lekkiej, naturalnej opalenizny, a chłodny cień z palety pięknie wygląda na skórze jako cień. Oba produkty są średnio napigmentowane, więc osoby z mniej wprawną ręką na pewno nie zrobią sobie krzywdy. Lekko rozczarowujące są pudry rozświetlające. Ładnie wyglądają, ale bardzo daleko im np. do kultowej już i mocno napigmentowanej Mary-Lou Manizer. Rozświetlacze z palety są dość suche, a efekt na skórze jest bardzo subtelny, więc jeżeli nie lubicie mocnego rozświetlenia, będziecie zadowolone. W dolnym rzędzie znajdują się też róże – dziwny, mało użytkowy pomarańcz, oraz przepiękny jagodowy, soczysty róż. W tym przypadku pigmentacja również nie jest powalająca, ale nie działa to na niekorzyść palety.
Wszystkie produkty bardzo łatwo się rozcierają, nie robią plam, a na skórze wyglądają ślicznie. Bardzo podoba mi się zestawienie tych dwóch bronzerów, a róż bardzo trafia w moje gusta. Chciałabym, aby rozświetlacze były mocniejsze, ale myślę że będę w stanie to przeżyć.
Jak można wykorzystać paletę do konturowania theBalm?
Tak jak wspomniałam we wstępie, bardzo lubię kosmetyki wielozadaniowe. Bardzo dobrze się to sprawdza na przykład podczas wyjazdów, gdzie ograniczamy ilość zabranych kosmetyków do minimum. Ogromnym plusem tej palety jest fakt, że możemy za jej pomocą spokojnie wykonać również lekki makijaż oka. Nie osiągniemy tutaj mocnego wieczorowego efektu, ale jeżeli mamy pod ręką eyeliner i czerwoną pomadkę, makijaż wieczorowy gotowy. Pudry rozświetlające bardzo ładnie wyglądają na powiece, a róż i brąz mogą podkreślać załamanie powieki. Lubię takie rozwiązania, bo mając taką paletę, nie będę musiała zabierać nic więcej, więc nie muszę się martwić o wagę bagażu.
Zestawienie kolorów w palecie theBalm, jest moim zdaniem strzałem w dziesiątkę. Fajna, ale nie przesadzona pigmentacja, sprawdzi się przy lekkim policzku, ale i przy mocnym konturowaniu na wieczór. Efekt bez problemu daje się stopniować, a kolory wyglądają na skórze naprawdę bardzo ładnie. Poza tym fakt, że mogę wykonać tą paletą dosłownie cały makijaż, dodatkowo przemawia na jej korzyść. Jednakże mnie osobiście ciągle czegoś w niej brakuje…
Nie mogę zaprzeczyć, że jest to naprawdę bardzo fajna, użytkowa i praktyczna paleta, ale… chyba spodziewałam się czegoś więcej. Brakuje mi w niej tej miękkości i pigmentacji, jaką można było spotkać przy bronzerze Bahama Mama, różach Down czy Frat Boy albo wspomnianej już Mary-Lou. Pudry w palecie są stosunkowo suche i bardzo mocno zbite, więc przynajmniej nie osypują się tak mocno.
Uważam, że nowa propozycja marki theBalm, to świetna alternatywa dla początkujących i praktyczna opcja którą możemy zabrać ze sobą na wyjazd. Pełny wachlarz kolorów, świetna jakość produktów i ładne opakowanie, to zdecydowanie atuty Highlite 'n Con Tour. Jeżeli szukałyście praktycznej palety, z kolorami, które są użytkowe i do stosowania na co dzień – to będzie dobry wybór. Jeżeli jednak poszukujecie produktów o mocnej pigmentacji, bardzo intensywnych kolorach, to polecam sięgnąć np. po opcję z Anastasii czy Kat Von D lub kilku innych produktów theBalm, które można dostać pojedynczo.
Paletę możecie kupić na mintishop.pl, gdzie aktualnie kosztuje 139,90zł.
Dziewczyny, po jakie produkty do konturowania sięgacie najczęściej? Macie jakieś swoje ulubione kosmetyki?