Zazdroszczę tym wszystkim nastolatkom, które teraz zaczynają swoją przygodę z makijażem. W drogeriach jest taki wybór świetnych produktów, że ciężko się na coś zdecydować. Przybywam z odsieczą! Niedawno znalazłam kolejną perełkę, którą po prostu muszę Wam pokazać. Mowa oczywiście o palecie My Secret Eye Celebrate Eyeshadow Palette.

My Secret Eye Celebrate Eyeshadow Palette
Bohaterka dzisiejszego postu, czyli urocza My Secret Eye Celebrate (cena: 47,90zł/ 13g.) dostępna jest w kilku drogeriach internetowych, ale przede wszystkim w Naturze online i stacjonarnie. Klasyczne kartonowe opakowanie z lusterkiem zawiera 10 cieni (2 błyszczące, 8 matowych) w kolorach dających całkiem sporo możliwości. Jak na paletę za niecałe 50 zł otrzymujemy naprawdę wyśmienitej jakości produkt pod względem opakowania i zawartości.

Kolory, pigmentacja, wykończenie
Już podczas wykonywania pierwszego makijażu zaskoczyła mnie jakość cieni w palecie Eye Celebrate. Maty są bardzo miękkie, dobrze napigmentowane i bezproblemowo pracują na powiece. Świetnie się budują, ale nie tworzą problemów podczas dokładania. Błyski są ładne, choć nie robią na oczach efektu tafli. To raczej mocno zmielona perła. Zarówno Apollo jak i Star zdrowo się osypują podczas aplikacji. W związku z tym podczas wykonywania makijażu polecam zabezpieczyć strefę pod oczami przed ewentualnym osypem. Właściwie osyp dotyczy wszystkich cieni, maty również robią to dość obficie. Myślę, że kompozycja kolorów została opracowana w taki sposób, żeby paleta umożliwiała zarówno makijaż dzienny jak i wieczorowy.
- TRUE NUDE – jasny beż o delikatnie różowej bazie.
- APOLLO – jasny róż z drobinkami bieli i złota.
- ROSE – rozbielona brzoskwinia z lekkim różem.
- STAR – klasyczne, ciepłe złoto.
- DOLLY – landrynkowy róż.
- CINNAMON – to raczej odcień przygaszonego cynamonu.
- FIESTA – cieplutki, pomarańczowy brąz.
- SAND – chłodny odcień, dla mnie to brąz w wersji taupe.
- COCOA – intensywna, mocna ciemna (gorzka) czekolada.
- TANGO – bardzo intensywna, matowa czerń, z którą dobrze się pracuje.
Brakuje mi w niej bardziej użytkowych błysków. Osobiście nie noszę na co dzień złotych cieni i wolałabym, żeby w tym miejscu pojawiło się coś szampańskiego, może błyszcząca brzoskwinka…
ZOBACZ: 9 sposobów na osypywanie cieni


Paleta My Secret Eye Celebrate w praktyce
Podczas wykonywania makijaży nie miałam żadnych kłopotów z cieniami. Bardzo ładnie się blendują, nie robią plam ani prześwitów, można budować ich intensywność. W dodatku połączenie różnych odcieni nie tworzy efektu nieestetycznego błota. Ich jakość jest naprawdę na wysokim poziomie. Dawno nie miałam w ręki palety z drogerii, która zrobiła na mnie aż tak dobre wrażenie. Poza osypem (który nie powinien już nikogo dziwić w przypadku dobrej pigmentacji) z cieniami nie ma naprawdę żadnych problemów. Nie tracą intensywności w trakcie rozcierania, ani w ciągu dnia. Ładnie się trzymają na powiekach, nie zauważyłam rolowania czy zbierania w załamaniach.
Śmiało mogę Wam polecić Eye Celebrate od My Secret. Jest kapitalna i do tego kosztuje niecałe 50 zł, czego chcieć więcej?
Miałyście okazje używać tej paletki z My Secret?