
Zastanawiałyście się kiedyś nad zakupem popularnego podkładu Marc Jacobs Re(marc)able? Jeżeli tak, to MUSICIE przeczytać dzisiejszy post. Znajdziecie tu wszystkie szczegóły, efekt na skórze i szczerą recenzję.

Marc Jacobs Re(marc)able
Z marką Marc Jacobs mam dość burzliwe relacje – raz jest miłość, a raz nienawiść. Puder Finish line znalazł się wśród drogich bubli, natomiast róż Kink & Kisses, tusz do rzęs Velvet Noir i O! Mega bronze Tan-Tastic uwielbiam! Długo zastanawiałam się czy kupować podkład Marc Jacobs Re(marc)able i jak moja blogowa koleżanka Paulina sprzedawała swoją butelkę stwierdziłam, że spróbuję. W końcu nie sprawdzę jego fenomenu, jeżeli go nie spróbuję i tym oto sposobem trafił w moje ręce.
Słynny podkład Marc Jacobs Re(marc)able ma całkiem konkretną cenę, bo kosztuje aż 209zł za 22ml (czyli o 8ml mniej niż standardowy podkład). Zamknięty jest w minimalistycznej szklanej, owalnej buteleczce. Jest bardzo elegancki, ale również bardzo niepraktyczny o czym porozmawiamy za moment. Na stronie Sephory dostępne jest 11 kolorów, a obietnice producenta są bardzo konkretne.

Obietnice producenta kontra rzeczywistość
Marzy Wam się naturalny efekt, wyrównana i rozświetlona skóra połączona z mocnym kryciem bez efektu obciążenia? To właśnie Marc Jacobs Re(marc)able ma spełniać te wymogi. Lekki, kryjący, długotrwały o delikanej formule, która daje efekt rozświetlonej cery. W dodatku wystarczy tylko kilka kropel, żeby w mgnieniu oka uzyskać naturalny efekt. Podobno…
Wśród tych obietnic mogę zgodzić się tylko z jednym stwierdzeniem: faktycznie jest mocno kryjący i wystarczy kilka kropel, żeby to uzyskać. Tutaj nie mogę się przyczepić, bo jest totalnie full cover. Jednak to, co robi ze skórą po aplikacji to jest jakiś koszmar… Nie widzę efektu rozświetlenia, podkład jest na skórze matowy nawet przed przypudrowaniem. Czuć go na skórze, przez co daje nieprzyjemne uczucie lekkiego obciążenia. Zdecydowanie nie jest lekki i nie daje naturalnego efektu. Możemy nim uzyskać piękny, mocny efekt maski. W dodatku jeżeli macie ochotę na podkreślenie KAŻDEJ niedoskonałości, każdej suchej skórki, podoba Wam się zebrany podkład w załamaniach skóry, to polecam. Marc Jacobs Re(marc)able świetnie się w tej roli sprawdza.
Wygląda ciężko i jest na skórze po prostu brzydki. Po kilku godzinach możemy się spodziewać wielkiego ciastka, szczególnie w strefie T. Sprawdza się do mieszania podkładów, jak chcę wzmocnić krycie, ale i tak uważam, że jego zakup to pieniądze wyrzucone w błoto. W dodatku wcale nie pracuje się z nim tak łatwo…
ZOBACZ: JESIENNA WISHLISTA


Koszmar nie tylko w środku
Opakowanie tego podkładu może i jest ładne, ale totalnie nieprzemyślane. W środku mamy… szpatułkę? Różdżkę? Patyczek do uszu? Cokolwiek to jest, było totalnie złym pomysłem. Niewygodnie się tym nabiera produkt i nie zliczę ile razy uwaliłam całe opakowanie… I dlaczego mamy nakrętkę i… nakrętkę? Nie można było srebrnej części połączyć z czarną, żeby nie było tyle zamieszania przy wykonywaniu makijażu? NIE ROZUMIEM.
Mówiąc krótko: to jest kiepski produkt za duże pieniądze. Zapomniałam wspomnieć, że Marc Jacobs Re(marc)able ciemnieje – niewiele, ale jednak. Wygląda sucho, ciężko i ja nie jestem z niego zadowolona. Dla przypomnienia: mam cerę mieszaną (lekko tłusta strefa T i normalne policzki) i kompletnie się u mnie nie sprawdził.

Miałyście okazję używać tego podkładu? Jeżeli tak, to dajcie znać jakie były Wasze wrażenia!