Tak, ten róż jest wart absolutnie każdej złotówki! Nie tylko ze względu na piękny kolor, ale formułę, efekt na twarzy, trwałość i wygodę aplikacji. Zawsze dość sceptycznie podchodzę do takich kosmetyków z wysokiej półki, ale tutaj była miłość od pierwszego muśnięcia. Poznajcie róż Make Me Blush YSL w kolorze nr 44.

Róż Make Me Blush YSL
Kiedy marka Yves Saint Laurent wypuści jakąś nowość, zazwyczaj zachwyca pięknymi opakowaniami. Nie inaczej było w przypadku nowych różów Make Me Blush. Eleganckie opakowania i ciekawe kolory od razu mnie przyciągnęły.
Jakie są obietnice producenta? Nasycony pigment, optyczne zmniejszenie widoczności porów i niedoskonałości (dzięki zawartości skwalanu), poto i wodoodporna formuła, eleganckie matowe wykończenie. Stosuję ten róż właściwie w każdym makijażu i nie z każdą obietnicą się zgadzam, ale o tym za chwilę. Wybrałam dla siebie odcień nr 44 Nude Lavallière, a w ofercie znajduje się 11 kolorów:
- 06 Roze Haze
- 12 Nocturnal Nude
- 24 Suave Sunstone
- 37 Peachy Nude
- 42 Babydoll Pink
- 44 Nude Lavallière
- 54 Berry Bang
- 57 Coral Clash
- 69 Lavender Lust
- 87 Pink Voltage
- 93 Restless Rosé
Na stronie Sephory nie znalazłam co prawda koloru 54 Berry Bang, ale można go dorwać na Notino. Muszę przyznać, że część z nich jest naprawdę kusząca, ale to właśnie 44 skradł moje serce w pierwszej chwili. Zresztą zaraz zobaczycie dlaczego! Cena różu Make me blush YSL to 235 zł, ale spokojnie można dorwać go taniej online.


Kolor i efekt na skórze
Make me blush YSL do policzków w odcieniu 44 Nude Lavallière to prawdziwa perełka. Jest wyjątkowo uniwersalny, elegancki, taki, można powiedzieć seksowny. To subtelny, lekko przygaszony róż z lekko truskawkowymi i brzoskwiniowymi tonami. To taki mix, którego często szukamy wśród różów. Róż ma delikatny złocisty połysk, który dodaje cerze zdrowego blasku. Jest na tyle neutralny, że pasuje zarówno do makijaży dziennych, jak i wieczorowych, a jednocześnie wystarczająco wyrazisty, by pięknie ożywić twarz.
Moim zdaniem róż pozostawia satynowe wykończenie, takie bardzo eleganckie. Nie ma tutaj mowy o macie, o którym wspomina producent. Możliwe, że takie wykończenie mają inne kolory ale Make me blush YSL 44 bez dwóch zdań nie jest matowy.
ZOBACZ: Róż do Policzków Color Fuse Blush Haus Labs


Formuła i aplikacja
Róż YSL Make Me Blush ma jedwabiście gładką konsystencję, która dosłownie wtapia się w skórę. Nie tworzy plam ani smug, a jego aksamitna tekstura sprawia, że aplikacja to czysta przyjemność. Produkt świetnie się rozciera, pozwalając stopniować intensywność koloru – od subtelnego muśnięcia po wyraźniejszy efekt. Bez obaw mogą go stosować osoby początkujące, jak i te, które mają ciężką rękę do różu.
Można powiedzieć, że jest właściwie bezproblemowy w aplikacji i nawet za bardzo się nie pyli. Dlatego uważam, że ten róż będzie naprawdę wydajny. Podczas nabierania dobrze osiada na pędzlu i myślę, że jeżeli zdecydujecie się na zakup, długo nie zobaczycie denka.

Trwałość, która zaskakuje
Jednym z największych atutów tego różu jest jego trwałość. Nie spodziewałam się tego, a tu duże zaskoczenie. Na mojej skórze utrzymuje się bez poprawek przez cały dzień, nie blaknąc ani nie ścierając się. Nie wymaga częstego odświeżania, więc fajnie sprawdza się na intensywne dni lub długie wieczory. Bardzo ładnie wtapia się w skórę przez co wygląda naprawdę naturalnie przez wiele godzin.
ZOBACZ: Podkład Yves Saint Laurent All Hours: czy jest wart 285 zł?


Róż Make me blush YSL jest wart każdej złotówki
Nie będę ukrywać, że 235 zł za jeden produkt do makijażu to naprawdę sporo. YSL się ceni i jak wiecie, płacimy nie tylko za formułę, ale również za opakowanie (a tutaj jest zachwycające) i oczywiście markę. Jednak po prawie dwóch miesiącach częstego stosowania wiem, że jest tego wart. Make me blush YSL 44 to piękny kolor, który ożywia każdy makijaż. Jest luksusowy nie tylko w opakowaniu, ale również na twarzy.

Czy warto go kupić? Moim zdaniem zdecydowanie tak! Ja jestem z niego bardzo zadowolona i z przyjemnością będę go maltretować przez kolejne miesiące, jak nie lata 😉
Czy miałyście okazję przetestować ten róż? Podzielcie się swoją opinią w komentarzach!