W sieci zawrzało jak tylko korektor tarte Shape Tape ujrzał światło dzienne. Zagraniczny YouTube urodowy oszalał na jego punkcie, a ja przez te wszystkie „beauty guru” śliniłam się do niego jak szczerbaty na suchary. Obejrzałam chyba każdą recenzję w sieci, serce biło mi szybciej jak oglądałam go w akcji u Manniego, Jeffree Stara czy Nikkie i innych. Czytałam zagraniczne recenzje i z miesiąca na miesiąc coraz bardziej nakręcałam się na korektor tarte. Ten moment kiedy postanowiłam, że go kupię niezależnie ile będzie kosztował nastąpił pod koniec kwietnia i w maju mogłam cieszyć się moim nabytkiem. Po krótkich testach domówiłam drugi kolor i tym o to sposobem dziś możecie przeczytać recenzję najpopularniejszego na świecie korektora.
➥ Pierwsza kultowa paleta tarte
➥ Tartelette, In Bloom
➥ Maybelline Anti Age, najlepszy korektor pod oczy?
Tarte korektor Shape tape

Czy korektor tarte Shape Tape jest wart swojej ceny?
Nie mogę odpowiedzieć na to pytanie z dwóch powodów. Mimo delikatnej konsystencji, zdarza się, że korektor wygląda za ciężko i robi się ciastkiem. Zauważyłam też niestety, że lubi się warzyć. Rozwiązaniem tego problemu jest nakładanie minimalnej ilości, najlepiej w miejsca, gdzie najbardziej potrzebujemy krycia. Kolejnym krokiem jest przypudrowanie go pudrem w kompakcie (u mnie dobrze współgra z MAC studio Fix). Innym rozwiązaniem tego problemu jest baking, którego ja osobiście nie lubię, ale przy korektorze tarte się sprawdza. Drugą kwestią jest to, że przy częstym stosowaniu może wysuszać strefę pod oczami. Faktycznie zauważyłam lekkie wysuszenie, które na szczęście zniknęło dzięki serum ➥ MIYA myPOWERelixir. Zwracam na to Waszą uwagę, bo jeżeli macie cerę suchą lub z tendencją do wysuszenia to ten korektor, pomimo wielu zalet, może się u Was nie sprawdzić. Choć stosowany o czasu do czasu na większe wyjścia wypełni swoje zadanie na wysokim poziomie.
Nałożony na skórę pod oczami, jak i na twarz wygląda bardzo ładnie. Rozblendowany ➥ gąbeczką do makijażu stapia się z podkładem tworząc ładną, nieskazitelną powłokę. Ponadto jest wodoodporny, co już kilkukrotnie sprawdziłam, a jego trwałość jest niewiarygodna. Po prawie 15 godzinach noszenia makijażu, moja strefa pod oczami wyglądała dokładnie tak samo jak chwilę po skończeniu makijażu (w przeciwieństwie do podkładu na moim nosie).
To warto go kupić czy nie?
Jeżeli szukacie dobrego korektora, który zakryje nawet mocne niedoskonałości, wytrzyma pod oczami naprawdę długie godziny, będzie wodoodporny, a Wy będziecie go używać na specjalne okazje, to oczywiście, że tak! Ale musicie mieć na uwadze, jego lekkie właściwości wysuszające i to, że wcale nie jest łatwy we współpracy. Warto pamiętać też o tym, że musicie znaleźć na niego swój sposób, żeby się nie warzył. Jeżeli jednak szukacie czegoś lżejszego, co nie daje ekstremalnie mocnego krycia albo nie potrzebujecie tak długiej trwałości, to zapewniam Was, że są tańsze korektory, które spełnią Wasze oczekiwania nie obciążając portfela (np. korektor Maybelline Fit Me) jak chociażby mój ukochany MAC Mineralize.

