juvias-place-the-masquerade-mini
Na paletę The Masquerade Mini byłam nakręcona od wielu miesięcy. Wszystko oczywiście za sprawą Nikkie Tutorials, bo to ona pokazała tę markę jako pierwsza. Choć ostatnio częściej kupowałam neutralne palety, jesienią zaczęło mnie znów ciągnąć do kolorów. Tym oto sposobem zamówiłam dwie propozycje marki Juvia’s Place. Chyba najbardziej popularną The Masquerade w wersji mini oraz ówczesną nowość, czyli Saharan II, która okazała się niekwestionowanym ulubieńcem. Obie palety używam od mniej więcej czterech miesięcy, więc nadeszła pora aby podzielić się moimi wrażeniami. W końcu nie bez powodu produkty tej marki znalazły się wśród  hitów 2017 roku.
 juvias-place-the-masquerade-mini

Jeżeli nie obiła Wam się o uszy marka Juvia’s Place, to jestem bardzo ciekawa dlaczego nie miałyście przez tyle miesięcy dostępu do internetu. W świecie beauty było (i wciąż jest) o nich bardzo głośno, głównie za sprawą Nikkie. Po jej rekomendacjach mnóstwo influenserów, wizażystów i entuzjastów makijażu zaczęło interesować się produktami marki. Nie bez powodu wśród nich znalazłam się również ja, bo jeżeli dobrze mnie znacie to wiecie, że jestem totalna paletkoholiczką!

➥ Jak sobie radzić z osypywaniem cieni?

➥ Cała prawda o makijażu na Youtubera

Juvia’s Place The Masquerade mini

Juvia’s Place The Masquerade mini, to mniejsza wersja palety o tej samej nazwie. Świadomie wybrałam opcję w mniejszym rozmiarze, bo stwierdziłam, że biorąc pod uwagę jakie paleta ma kolory, to będzie dobry wybór. To właśnie kompozycja kolorystyczna przesądziła o zakupie i mówiąc szczerze, dalej jestem pod wrażeniem, ale od początku. Paleta Juvia’s Place The Masquerade mini zamknięta jest w standardowym, kartonowym opakowaniu i bardzo podoba mi się fakt, że w środku ten karton jest „śliski”. Dzięki temu zdecydowanie łatwiej zmyć z niej ewentualne zabrudzenia. The Masquerade Mini posiada 16 cieni o różnym wykończeniu i każdy z nich waży ok. 1,5 grama. Paletę możemy kupić za +/- 25$ na stronie producenta, natomiast za wyższą cenę na Beauty Bay lub takich drogeriach online jak glowstore.pl czy looktop.pl.

Jak paleta sprawdza się w praktyce?

Ja jestem z niej bardzo zadowolona, choć na pewno nie jest to paleta dla każdego. Cienie mają świetną pigmentacje, a folie dają na powiekach przepiękny efekt. Pracuje się nimi bardzo dobrze, choć intensywne kolory wymagają kilkukrotnej aplikacji, najlepiej za pomocą palca. Jedyne na co zwróciłam uwagę, to podobnie jak w przypadku  The Jaclyn Hill Palette i tutaj mamy do czynienia z różną konsystencją i pigmentacją cieni.  W palecie Juvia’s Place The Masquerade Mini najbardziej problematyczne są maty (Zobo, Burkina, Ada, Zulu oraz Fulani), które w przeciwieństwie do pozostałych cieni są bardzo suche. Można budować ich intensywność, bo mają świetną pigmentację, nie traca intensywności podczas blendowania, ale niestety trochę się osypują. Co ciekawe, wykonanie nimi swatchy palcami było trudniejsze, niż jakbym zrobiła to pędzlem. Zdecydowanie lepiej przylegają do włosia niż palca i dużo łatwiej aplikuje się je właśnie w ten sposób. Pozostała dwunastka nie sprawia większych problemów. Bardzo cieszy mnie fakt, że Bori (intensywny róż z drobinkami), po nałożeniu na skórę gubi shimmer i wygląda fantastycznie. Poza tym uważam, że dobór kolorów jest świetny, choć jestem przekonana, że część z Was potraktuje ją jako paletę uzupełniającą i bardzo słusznie. Mnie takich kolorów w kolekcji brakowało (ta jasne, wmawiaj sobie) i cieszę się z tego zakupu. Pracuje się z nią bardzo dobrze, choć to Saharan II skradła moje serce.
 juvias-place-the-masquerade-minijuvias-place-the-masquerade-mini

The Saharan II by Juvia’s

The Saharan II by Juvia’s Place specjalnie zostawiłam na koniec. Jestem tak zakochana w jakości tej palety, że już czaję się na kolejne wersje. The Saharan II ma tylko 9 cieni, ale każdy z nich ma aż 3,6 grama i same widzicie, że są naprawdę bardzo duże. To nie jedyna ich zaleta! Są jedwabiście miękkie (poza cieniem Zohra, który jest nieco bardziej suchy niż reszta), niesamowicie napigmentowane i praca nimi jest, mówiąc jednym słowem: bajeczna. W palecie mieści się sześć cieni o foliowym, mocno połyskującym wykończeniu i trzy maty o przepięknych, intensywnych kolorach. Też jest zamknięta w porządnym, kartonowym opakowaniu o intensywnej kolorystyce. Jest dostępna w tych samych miejscach co Juvia’s Place The Masquerade Mini, ale jej cena to 21$, co jest absolutnie adekwatne do jakości, którą oferuje marka w przypadku tej palety.

Jak paleta sprawdza się w praktyce?

Chyba nikogo nie zdziwi fakt, że będą same zachwyty? Mam wrażenie, że ta paleta sprawuje się lepiej niż wersja mini. Nie wiem czy wynika to z faktu rozmiaru cieni, czy to tylko moje widzimisię, ale odnoszę wrażenie, że Saharan II jest jeszcze lepszej jakości niż The Masquerade Mini. Efekt niesamowitej tafli można osiągnąć nawet aplikując cienie za pomocą pędzelka, a to jest naprawdę rzadko spotykane! Osypują się w umiarkowany sposób, pięknie się blendują, nie tracą na pigmentacji, kolory można pogłębiać i bezproblemowo łączą się z cieniami innych marek. Nie odnotowałam z nią żadnych problemów poza tym, że trzeba z nią po prostu uważać. Pigmentacja jest tak intensywna, że można czasami przesadzić, choć rozcieranie tych cieni jest niesamowicie przyjemne i dziecinnie proste. Notabene możliwości palety Saharan II pokazywałam Wam w akcji na moim kanale.
 Juvia's-Place-The-Masquerade-minijuvias-place-the-masquerade-mini

Czy warto kupić palety Juvia’s Place?

Uważam, że jak najbardziej tak. Marka ma w swoim asortymencie sporo palet i myślę, że każda z nas znajdzie wśród nich coś dla siebie. Ponadto ich ceny wcale nie są wygórowane, a to zawsze przemawia na korzyść produktu. Niestety odnoszę wrażenie, że pod względem jakości, te dwie palety trochę się od siebie różnią. Chociaż obie mają świetną pigmentację piękne kolory i wielogodzinną trwałość, to do mnie zdecydowanie bardziej przemawia Saharan II. The Masquerade Mini brakuje tej miękkości, którą mają cienie z drugiej palety. Wydaje mi się, że to kwestia wersji „mini”, ale nie miałam okazji używać pełnowymiarowego produktu, więc nie mam porównania. Na szczęście nie mogę powiedzieć, że któraś z tych palet jest zła albo, że żałuję zakupu. Absolutnie! Obie uwielbiam i mogę Wam je polecić, choć miałabym na uwadze, że wersja mini może nie odpowiadać w 100% jakości dużej wersji palety The Masquerade.
 Jak Wam się podobają palety Juvia’s Place? Czujecie się skuszone?