Z problemem przetłuszczającej się skóry głowy borykam się od lat. Są momenty, dzieje się to radziej, ale bywały etapy, kiedy codziennie musiałam myć głowę. Nie znoszę mieć nieświeżych włosów. Na szczęście w ciągu ostatnich kilku miesięcy ten problem znacznie się zmniejszył i myślę, że miało na to wpływ kilka czynników. Dziś Wam opowiem o 5 nawykach w pielęgnacji włosów przetłuszczających się, które warto wprowadzić, żeby zmniejszyć ten problem.
Jakie są włosy przetłuszczające się?
Włosy przetłuszczające się charakteryzują się szybkim nabieraniem „połysku” przy skórze głowy. To wynik nadmiernego wydzielania sebum przez gruczoły łojowe skóry głowy. Często są bardziej „posklejane”, przyklapnięte, robią się tzw. „strąki”. Niestety włosom przetłuszczającym się towarzyszą nierzadko osłabione kosmyki na długości i wysuszone końcówki.
Na szczęście w moim przypadku włosy na długości są w całkiem niezłej kondycji, więc na to nie mogę narzekać. Są błyszczące, elastyczne, a dzięki regularnemu podcinaniu, końcówki nie są wcale takie przesuszone. Znalazłam też swój sposób, który pomaga mi zadbać również o dobrą kondycję skóry głowy zmniejszając tym samym przetłuszczanie.
Jak dbać o włosy przetłuszczające się?
Część z tego, co zaraz przeczytacie na pewno będzie dla Was banalna. Jednak połączenie tych wszystkich elementów ze świadomą pielęgnacją, świadomym wyborem produktów i regularnością, może przynieść naprawdę świetne efekty.
Nieprzetrzymywanie ręcznika na mokrych włosach
To pierwszy game changer, który teoretycznie stosuję od lat, ale ostatnio się okazało, że wcale niekoniecznie. Najlepiej sprawdza się zawinięcie włosów w ręcznik zaraz po umyciu, odciśnięcie ich delikatnie i szybkie zdjęcie ręcznika. Ja się przyłapywałam na tym, że jeszcze w tym ręczniku łaziłam 10-15 minut. Niby nic, a jednak. Teraz ściągam ręcznik od razu, nie „kiszę” pod nim włosów.
Regularny peeling skóry głowy
Peeling skóry głowy, a mówiąc dokładniej REGULARNY peeling skóry głowy zmienia naprawdę dużo. Nie wystarczy go robić raz w miesiącu. Minimum to raz na tydzień, żeby usunąć nagromadzony martwy naskórek, pobudzić mikrokrążenie i porządnie oczyścić skórę z zanieczyszczeń. Dzięki temu jest czyściutka i gotowa na przyjęcie składników aktywnych z później nałożonych produktów. Ja najczęściej stosuję szampon Anwen Mint it up, który naprawdę robi to dobrze. Zawiera pestki moreli, które bez podrażnień usuwa wszystko to, co powinien. Nie mam też problemu z wypłukaniem drobinek, ale co ważne – nie mam gęstych włosów. Możecie też sięgnąć po peelingi kwasowe, które nie zawierają żadnych drobinek. Wszystko zależy od potrzeb Waszej skóry i Waszych preferencji. Ważne, żeby nie zapominać w pielęgnacji skóry głowy o systematycznym wykonywaniu peelingu.
Serum do skóry głowy
Okej, rozumiem, że dla kogoś to może być to much, ale gdyby tak o tym pomyśleć, to ma to sens. Skóra głowy, to przecież również skóra. Też potrzebuje składników aktywnych, które zadbają o jej kondycję. Podeszłam do tego tematu z dużym dystansem, ale zauważyłam efekty i myślę, że to jedna z tych zmian, która zostanie ze mną na dłużej.
Serum do skóry głowy stosujemy po umyciu, przed wysuszeniem. Dosłownie 2-3 pompki, delikatnie wmasowujemy w skórę głowy i możemy przejść do suszenia. Ja wprowadziłam serum rewitalizujące mikrobiom od Anwen i nie żałuję. Ciężko określić mi wizualnie poprawę kondycji skóry głowy, ale widzę zmniejszenie przetłuszczania, poprawę uczucia nawilżenia i lekkości. Brzmi to dość zabawnie, ale serio tak jest!
Serum zawiera bogaty w antyoksydanty, minerały, witaminy i probiotyki bioferment roślinny. Ekstrakt z zielonej herbaty, pochodna jęczmienia i niacynamid koją skórę, regulują pracę gruczołów łojowych i wzmacniają barierę ochronną. Zawartość LACTIL® gwarantuje silne nawilżenie, zmniejsza ewentualne swędzenie i poprawia odporność skóry na podrażnienia. Włosy u nasady zaraz po wyschnięciu są sztywne i lekko sklejone, ale rozczesanie nieweluje całkowicie ten problem.
Podsuszanie po umyciu
TOTALNY game changer! Nie śmiejcie się, ale ja przez wieeeeeeeele lat w ogóle nie suszyłam włosów. Działo się to naprawdę sporadycznie, kiedy się np. spieszyłam. Jeszcze w zeszłym roku gdzieś wyczytałam, że podsuszanie włosów przy skórze głowy pomaga w zmniejszeniu przetłuszczania. Przypomniałam sobie, że faktycznie kiedyś już o tym czytałam i stwierdziłam, że znów spróbuję. Działa doskonale! Nie suszę całych włosów, ale tylko podsuszam je przy skórze głowy, dosłownie przez kilka minut. W ten sposób wilgoć odparowuje zarówno ze skóry głowy, jak i nasady włosów, więc ich nie obciąża. Od kiedy robię to po każdym myciu, moje włosy są dłużej świeże, mniej się przetłuszczają i tak szybko nie oklepują.
Domowe SPA
Jak wspomniałam na początku, włosy przetłuszczające się często są też osłabione na długości z suchymi końcówkami. Dlatego poza regularnym zdaniem o dobrą kondycję skóry głowy, warto pielęgnować włosy również na długości. Domowe SPA z użyciem wcierki, maski, oleju, serum na końcówki jest jak najbardziej skazane! Jeżeli znacie porowatość swoich włosów bez problemu dobierzecie produkty, które będą odpowiadać ich potrzebom. Natomiast jeżeli wciąż macie z tym problem, to oczywiście polecam zrobić sobie test na porowatość lub sięgać po produkty do różnych porowatości włosów. Wśród moich ulubieńców jest np. maska Nothing Silli, Humektantowa Piwonia czy Nawilżający bez od Anwen. Takie domowe SPA dla włosów zrobi im dobrze, Wy będziecie mieć chwilę dla siebie, a włosy dostaną odżywczego kopa!
Oczywiście na przetłuszczającą się skórę głowy ma wpływ mnóstwo czynników. Styl życia, dieta, predyspozycje genetyczne. Jeżeli to nadmierny problem, z którym kompletnie nie możemy sobie poradzić, warto rozważyć wizytę u trychologa, który zbada stan skóry głowy i pomoże uporać się z tym problemem. Możliwe, że konieczne będą dodatkowe badania, ale nie ma co się na zapas przejmować. Może moje wskazówki wystarczą, żebyście mogły cieszyć się pięknymi włosami bez przetłuszczania!
A Wy? Macie jakieś swoje sposoby na przetłuszczającą się skórę głowy?
Post powstał we współpracy z marką Anwen.