Paleta cieni Charlotte Tilbury Pillow Talk Instant Eye Palette już w dniu swojej premiery wskoczyła na moją wishlistę. Jednak postanowiłam, że zanim ją kupię, to zrobię porządne czystki w kosmetykach, tak też się stało. Kupiłam ją dwa lata po premierze, w maju tego roku i tym postem udowodnię Wam, że warto było na nią poczekać!

Kosmetyki Charlotte Tilbury
Niejednokrotnie miałam przyjemność pokazywać Wam na blogu kosmetyki Charlotte. To jedna z nielicznych marek luksusowych, którą naprawdę lubię i od czasu do czasu pozwalam sobie na małą rozpustę. Uwielbiam Charlotte Tilbury Easy Eye Palette, bardzo lubię puder Airbrush Flawless Finish Powder i długo zachwycałam się paletą Glowgasm Face Palette. Ciężko przejść obok tych produktów obojętnie, a Charlotte Tilbury Pillow Talk Instant Eye Palette bardzo długo była na mojej liście.
Cała linia kosmetyków Pillow Talk od Charlotte to klasyk marki. Wszystko zaczęło się od konturówki w tym kolorze, która rozkochała sobie użytkowników na całym świecie. Następnie powstała pomadka Pillow talk i pozostałe produkty z tej linii. Jej zwieńczeniem jest bohaterka dzisiejszej recenzji.

Charlotte Tilbury Pillow Talk Instant Eye Palette – jaka jest?
Mówiąc krótko: przepiękna! W dodatku bardzo wygodna w pracy i praktyczna, ale o tym za chwilę. Zamknięta jest w podłużnej, eleganckiej, plastikowej kasetce. Mamy tutaj piękne tłoczenie, dające wrażenie drogiego produktu, porządne lustro i 12 pięknych cieni. Chyba jedynym minusem produktów Charlotte są właśnie opakowania. Z jednej strony naprawdę piękne i dopracowane, ale często w dotyku dość „tanie”.
Za tę ślicznotkę musimy aktualnie zapłacić ok. 340 zł. Jednak przypominam, że wizażyści mają na stronie producenta stałą zniżkę. Wystarczy podesłać portfolio, ewentualnie jakiś dyplom i gotowe.

Charlotte zastosowała bardzo ciekawe rozwiązanie kompozycji cieni. Podzielone są w taki sposób, aby można było z nich komponować makijaże na co dzień (day), do pracy (desk), na randkę (date) i na wieczór (dream). Czyli generalnie od najjaśniejszych do najciemniejszych i z mocnym różem. Oczywiście nie musimy się tym sugerować, cienie możemy dowolnie łączyć.
Cała paleta jest zachowana w ciepło/neutralnej tonacji i tak też prezentuje się na oczach. Odcienie są dość zachowawcze i bezpieczne w codziennym użytkowaniu. Kolory pozwalają na zbudowanie kształtu, rozświetlenie i lekkie przyciemnienie. 8 matów (cudownej jakości) i 4 metaliczne błyski, które dają raczej elegancki, użytkowy błysk niż ekstremę jak np. turbo pigmenty.
Praca z cieniami, blendowanie i trwałość
Nie będę ściemniać. Jest świetnie! Cienie są mięciutkie, mają odpowiednią konsystencję, wyważony pigment i nie stanowią żadnych problemów podczas pracy. Nie osypują się, z łatwością blendują, nie robią plam i ładnie ze sobą łączą. Czuć, że są to cienie wysokiej jakości i pracuje się z nimi po prostu bezproblemowo. Takie cienie lubię najbardziej! Podczas aplikacji w palecie występuje niewielki osyp, ale pod okiem nic takiego się nie dzieje.
Trwałość również mają nienaganną. Błyski delikatnie się zbierają w załamaniach po 7-8h, ale nawet wtedy nie wyglądają brzydko. Poza tym najlepiej prezentują się na mokrej bazie lub kleju do brokatu.

Czy warto ją kupić?
Jestem wielką fanką tej palety i nie żałuję zakupu. Cienie na oczach są wyraźne, ale nie za mocne, dobrze napigmentowane i jednocześnie dopasowane dla mniej zaawansowanych osób. Kolorystyka nie jest ani za ciepła, ani za chłodna przez co sprawia, że Charlotte Tilbury Pillow Talk Instant Eye Palette jest po prostu uniwersalna i bardzo użytkowa. Każdy wykonany makijaż to czysta przyjemność, wystarczy kilka ruchów pędzlem i cienie są pięknie roztarte. Makijaże zawsze są eleganckie, kobiece, ale jednocześnie proste i efektowne. Oczywiście, że można znaleźć aktualnie na rynku sporo tańsze palety o zbliżonej kolorystyce, ale jeżeli macie ochotę na coś z Charlotki, to Pillow Talk Instant Eye Palette jest dobrym wyborem.

Mówiąc krótko: polecam! Bardzo się z nią polubiłam, świetnie się z nią pracuje i sięgam po nią z ogromną przyjemnością. Jeżeli więc możecie sobie pozwolić na taki wydatek – warto.
Inne palety, które zrecenzowałam na blogu:
Jak Wam się podoba ta paleta?