Marka Chanel zawsze kojarzyła mi się z elegancją i luksusem. Długo wzbraniałam się przed kosmetykami z tej marki z obawy, że płacę za logo, a nie za jakość. Kiedyś sobie obiecałam, że kupię pomadkę Chanel i oto jest! Chanel Rouge Coco Flash 54 Boy. Sprawdziłam czy warto wydać na nią ponad 200 zł.

Chanel Rouge Coco Flash 54 Boy
Estetyka marki Chanel od zawsze do mnie trafiała. Minimalizm, prostota, dbałość o detale – bez przesady i zbędnego kiczu. To mi się bardzo podoba. Pierwszy raz pomadkę Chanel Boy zobaczyłam na Instagramie u dziewczyn Bless The Mess i wtedy zrobiła na mnie świetne wrażenie. Chłodny nudziak, z nawilżającą formułą i to podany w bardzo lekkiej formie. Na co dzień – wydawałoby się, że ideał.
Chanel Rouge Coco Flash 54 Boy to bardzo nawilżająca pomadka, o kremowej, wręcz miękkiej, jak masło konsystencji. Aplikuje się ją nieziemsko przyjemnie, bo sunie gładko i pokrywa usta pigmentem praktycznie od razu. Powiedziałabym nawet, że jej formuła zmienia się po chwili w olejek, co szalenie mi się podoba!
Jej cena waha się od 219 zł do 235 zł, ale można ją kupić czasami na promocji poniżej 200 zł. Przychodzi do nas w typowym dla marki kartoniku, a samo opakowanie jest naprawdę solidne.
ZOBACZ: Drogie kosmetyki warte swojej ceny


Elegancja w stylu Chanel
Jeżeli oczekujecie od tej pomadki silnego pigmentu i mocnego krycia, od razu Wam mówię, że się rozczarujecie. Chanel Rouge Coco Flash 54 Boy to półtransparentna pomadka, która nie zostawia na ustach intensywnego koloru. Nazwałabym ją bardziej balsamem koloryzującym z mocnym, eleganckim błyskiem. Bardzo ładnie odbija światło i przysięgam, że za każdym razem, jak pokazywałam się Wam w niej na Stories to miałam pytania o to, co mam na ustach!
Efekt jest po prostu elegancki, delikatny, kobiecy. Kolor Boy to faktycznie chłodny nudziak, u mnie na ustach wybijają się delikatnie niebieskie tony.

Marna trwałość za duże pieniądze
Jak można się było spodziewać w przypadku tak kremowej i nawilżającej pomadki, Chanel Boy absolutnie nie jest trwała. Wystarczy zjeść nawet coś małego, napić się wody i pomadka znika z ust. Nie robi tego nieestetycznie, nie zbiera się w kącikach ust, ale to zapewne ze względu na kolor. Jest bardzo mocno nawilżająca, wręcz delikatnie olejkowa, więc niczego innego się nie spodziewałam. Plusem jest to, że jej poprawa nie wymaga od nas lusterka. To taki kolor, który nałożony nawet nierówno – będzie wyglądał dobrze. Właśnie o to mi chodziło.
Zapewne zapytacie czy z konturówką trwałość jest lepsza i odpowiedź brzmi: tak, zdecydowanie. Chanel Boy opiera wtedy swoją trwałość na konturówce, ale wciąż nie przetrwa większego posiłku czy dużej ilości napojów.

Ocenę czy jest warta swojej ceny pozostawiam Wam. Ja nie oczekiwałam od niej wielogodzinnej trwałości. Kupiłam ją z myślą o noszeniu w torebce, do szybkich poprawek w ciągu dnia przy codziennym makijażu i się nie zawiodłam. W tej roli spisuje się znakomicie, a kolor mnie oczarował.
Jak Wam się podoba ta pomadka?