Czy widziałyście kiedyś bardziej urocze opakowanie podkładu?! Ja też nie i powiem Wam, że jak tylko zobaczyłam zapowiedzi – od razu się uśmiechnęłam. Nie mogło być inaczej, więc w końcu po kilku miesiącach użytkowania – przybywam z recenzją podkładu Benefit Hello Happy! Jeżeli jesteście ciekawe jakie są moje wrażenia i dla kogo ten podkład się sprawdzi, zapraszam na czwarty dzień tygodnia podkładów.
Benefit Hello Happy – z uśmiechem Ci do twarzy!
Lekki podkład o średnim kryciu, który ma optycznie wygładzać i rozświetlać skórę bez efektu maski? Do tego z SPF 15? Brzmi całkiem zachęcająco dla osób, które szukają czegoś delikatnego na co dzień. Benefit Hello Happy Soft Blur Foundation, to podkład, który ma dawać delikatne do średniego krycie z efektem „soft blur”. Możemy liczyć na subtelne wygładzenie cery, wyrównanie kolorytu i naturalny efekt na skórze. Nie mogę nigdzie znaleźć informacji, do jakiej cery dedykowany jest ten produkt, ale myślę, że cera normalna i sucha powinna się z nim polubić.
Przeurocze opakowanie mieści w sobie oczywiście standardowo 30ml produktu, a jego cena regularna to 139zł. Buteleczka jest sztywna, ale na tyle miękka, że bez problemu pozwala na wydobycie produktu.
Konsystencja, krycie, aplikacja
Podkład Benefit Hello Happy ma rzadką konsystencję i przypominam mi w tej kwestii podkład MAC Face & Body. Przed aplikacją trzeba go dobrze wstrząsnąć, o czym początkowo zdarzało mi się zapomnieć, ale nie zmieniło to właściwości podkładu. Krycie oceniam na średnie, nie osiągniemy nim pełnego zatuszowania wszystkich niedoskonałości, chociaż dobrze radzi sobie z drobnymi przebarwieniami. Ja oczywiście nakładałam go za każdym razem gąbką, choć nałożony palcami (czego osobiście bardzo nie lubię), też wygląda przyzwoicie. Podkład będzie dobrą alternatywą dla osób, które stawiają na naturalne wykończenie i bardzo subtelny efekt na skórze. Zauważyłam, że delikatnie zbiera się przy płatkach nosa, ale wystarczy wygładzić to miejsce palcem przed przypudrowaniem i w ciągu dnia nie powinno być problemów.
Zauważyłam jednak, że nie lubi się z każdym pudrem. Właściwie to z jednym: Maybelline MasterFix, ale doszłam do wniosku, że z tym pudrem żaden podkład się nie lubi, więc nie ma w tym żadnego zaskoczenia. Benefit Hello Happy nie ciemnieje, nie oksyduje, dobrze wtapia się w skórę i łączy z korektorami.
Zobacz: Dobre krycie w dobrej cenie, czyli nowość: podkład Semilac
Trwałość, wykończenie i efekt blur
Zastanawiałam się, czy faktycznie przy tak lekkim podkładzie będę w stanie zobaczyć ten efekt blur. Muszę powiedzieć, że jest zauważalny. Skóra jest bardzo fajnie wyrównana, wygładzona, wygląda po prostu nieskazitelnie i zdrowo – to jego ogromna zaleta. Po mniej więcej 4h strefa T wymaga odciśnięcia sebum i lekkiego przypudrowania, ale umówmy się – to nie jest podkład dla cery tłustej. Poza tym na reszcie twarzy trzyma się bez zarzutu, podkład się nie warzy, konturowanie nie traci intensywności – nie mam się do czego przyczepić.
Benefit Hello Happy – u kogo się sprawdzi?
Jeżeli poszukujecie lekkiego podkładu, który bardzo ładnie wyrówna koloryt skóry, wygładzi jej strukturę i zrobi na niej delikatny efekt photoshopa – możecie zainteresować się propozycją marki Benefit. To bardzo fajny podkład na co dzień, który daje efekt drugiej skóry. Nie jest może najbardziej trwały i strefa T będzie się wyświecać, ale po tak lekkim podkładzie nie możemy oczekiwać wielogodzinnej trwałości. Posiadaczki cery normalnej, suchej i dojrzałej powinny się z nim polubić. Nie podkreśla załamań skory, nie tworzy „zmarszczek”, których nie mamy, jak np. podkład NARS Natural Radient Longwear Foundation.
Moje wrażenia
Nie sądziłam, że polubię się z podkładem, który nie daje na mojej twarzy pełnego krycia. Jak widzicie po zdjęciach, jest średnie, ale wciąż wygląda całkiem przyzwoicie. Bardzo lubiłam sięgać po niego latem, bo wtedy nie zależy mi na mocnym kryciu, a raczej na lekkości. Nie lubię pakować na siebie mocno kryjących podkładów w 30-stopniowym upale, więc na równi z podkładami mineralnymi Lily Lolo, był dla mnie wtedy numerem 1. Uważam, że to bardzo fajna alternatywa na co dzień, a filtr SPF 15 przemawia dodatkowo na jego korzyść. Obietnice producenta są spełnione, wybór kolorów całkiem spory (12 odcieni), więc jest w czym wybierać.
Czy polecam? Tak, dla osób z cerą normalną lub suchą, lubiących lekkie wykończenie i naturalny efekt. Pamiętajcie jednak, że każda cera lubi i potrzebuje czegoś innego. Nie użyłabym tego podkładu na wieczór, bo ma dla mnie za słabe krycie, ale latem spisywał się u mnie rewelacyjnie mimo tego, że moje naczynka trochę przebijaly.
Jakich podkładów używacie najczęściej? Coś w stylu Benefit Hello Happy, czy lubicie coś mocniejszego?
Zajrzyjcie do innych recenzji podkładów, które pojawiły się już na blogu:
- ESTÉE LAUDER Double Wear | HIT czy KIT?
- Podkład Lumene Matte Foundation
- Podkład Smashbox, Studio Skin